10 maja "zwykłe" wybory, a nie korespondencyjne? "Jest taka możliwość" - Karczewski
- Teoretycznie jest taka możliwość, aby 10 maja odbyły się "normalne" wybory, a nie korespondencyjne - mówił wicemarszałek Senatu Stanisław Karczewski (PiS) w programie "Gość Wydarzeń". Dodał, że lepszą formą głosowania jest jednak wybór przy pomocy listów i da się go zorganizować, bo "Polacy to zdolny naród". Mówił też, że jako lekarz nadal pełni dyżury, "ale nie cały czas, bo to niemożliwe".
Prowadząca Dorota Gawryluk zapytała Stanisława Karczewskiego, jak rządzący chcą przekonać wyborców do głosowania korespondencyjnego, skoro "nie są w stanie przekonać koalicjanta". Na tę formę wyborów w ubiegłym tygodniu nie zgodził się Jarosław Gowin, szef Porozumienia, który złożył dymisję z funkcji wicepremiera i ministra nauki.
- Wszystko się da, wszystko jest możliwe. Polacy to zdolny naród. Jeżeli wybory korespondencyjne robią Niemcy, Szwajcarzy czy Amerykanie to i my możemy takie zorganizować - odpowiedział wicemarszałek Senatu.
ZOBACZ: Wzrost liczby zakażeń koronawirusem. Zmarły kolejne 22 osoby
Jego zdaniem, do wyznaczonej daty głosowania (10 maja) "mamy trochę czasu i on jest ograniczony". Przypomniał, że posiedzenie Senatu, na którym senatorowie zajmą się projektem wyborów listownik ustanowiono "w najpóźniejszym terminie".
Wybory listowne najlepsze podczas epidemii
- Myślę, ze przekonamy Polaków, koalicjanta i opozycję, która kiedyś mówiła o o walorach korespondencyjnego głosowania, a teraz musimy przekonywać ją o tym samym - mówił Karczewski.
Dorota Gawryluk zapytała, czy w maju mogą odbyć się "normalne" wybory, a korespondencyjnie zagłosowaliby przebywający na kwarantannie.
- Teoretycznie jest taka możliwość. W obowiązującej ustawie jest zapisane, że korespondencyjnie mogą oddać głos osoby na kwarantannie i te, które mają co najmniej 60 lat. Jednak najlepszą formą wyborów w sytuacji, jakiej się znajdujemy, byłoby przeprowadzenie ich listownie - stwierdził Karczewski.
Mówiąc to, nawiązał nowelizacji Kodeksu wyborczego zaproponowanej pod koniec marca przez PiS i przyjętej przez Sejm oraz zaakceptowanej przez prezydenta. Był to element tzw. "tarczy antykryzysowej".
Najpierw wybory, a potem koronawirus
Wicemarszałek Senatu dodał, że "słyszymy od ministra zdrowia i od wirusologów, że ta epidemia może trwać", dlatego "nie możemy w nieskończoność czekać na wybory".
- To obowiązek, aby je przeprowadzić, a potem zajęlibyśmy się wyłącznie walką z koronawirusem i czekającym nas najcięższym kryzysem gospodarczym od II wojny światowej. Spór i awantury polityczne są niepotrzebne - uznał polityk PiS.
ZOBACZ: Rząd łagodzi obostrzenia. Zmiany dotyczą m.in. sklepów i lasów
W czwartek premier i szef resortu zdrowia zapowiedzieli pierwsze złagodzenie restrykcji obowiązujących ze względu na epidemię koronawirusa. Ma być to m.in. otwarcie lasów i parków (poza placami zabaw) oraz dopuszczenie rekreacyjnych wyjść z domu. Stanisław Karczewski skomentował tę decyzję.
- Myślę, że Polacy nie wyjdą masowo na ulice, będziemy zdyscyplinowani. Są osoby, które łamią obostrzenia i nie przejmują się, ale inni zwracają im uwagę. To bardzo mnie cieszy - zapewnił wicemarszałek Senatu.
"Musi zwiększyć się finansowanie służby zdrowia"
Karczewski przekazał, że jako lekarz nadal pełni dyżury, "ale nie cały czas, bo to niemożliwe". - Jest nas mało, bo personel medyczny został zdziesiątkowany, ale generalnie pracuje z wielkim oddaniem. Dzwonią do mnie pielęgniarki, które są na kwarantannie, czy mogą wrócić do pracy. Tęsknią za nią - mówił.
Według niego, musi zwiększyć się finansowanie służby zdrowia. - Nie podoba mi się, że są różne organy założycielskie szpitali. Warto powrócić do pomysłu jednego organu założycielskiego. Nie chodzi o centralizację, ale o lepszą koordynację możliwości pracy - uściślił Karczewski.
WIDEO - wicemarszałek Senatu Stanisław Karczewski (PiS) w programie "Gość Wydarzeń"
Czytaj więcej