Antoś słabnie. Potrzebna kolejna operacja i 1,5 mln zł

Polska
Antoś słabnie. Potrzebna kolejna operacja i 1,5 mln zł
Polsat News
Z dnia na dzień stan Antosia się pogarsza

Wiadomo było, że czeka go kolejna walka, ale nikt się nie spodziewał że droga do niej będzie aż tak trudna. Dobrze znany widzom Polsatu, prawie dwuletni Antoś Trębiński w maju miał w USA przejść piątą operację ratującą życie. Z powodu epidemii rodzina nie tylko nie może tam pojechać, ale ma ogromny problem z zebraniem pieniędzy. Brakuje jeszcze 1,5 mln zł. Więcej w materiale Moniki Zalewskiej.

Wydolność płuc Antosia jest coraz słabsza. - Widać, że z dnia na dzień jego stan się pogarsza, saturacje spadają, jest coraz bardziej siny. To jest tykająca bomba, która w każdej chwili może wybuchnąć - mówi Polsat News Aleksandra Pawlak, mama chłopca.

 

Na wykonywanych przez rodziców filmach słychać, jak podczas chodzenia Antoś bardzo szybko się męczy i ciężko oddycha. - Muszę go zatrzymywać i przytulać do piersi, żeby ten oddech się uspokajał. Po prostu serce mi pęka - tłumaczy mama.

 

ZOBACZ: "Dziurę w sercu Antosia trzeba zaleczyć". Pani Krystyna przekazała Fundacji Polsat 100 tys. zł

 

W październiku ubiegłego roku Antoś, dzięki darczyńcom Fundacji Polsat mógł polecieć do Stanów Zjednoczonych. Widzowie pomogli w uzbieraniu brakującej sumy na operację ratującą życie. Kardiochirurg prof. Frank Hanley dokonał niemal niemożliwego. Zrekonstruował chłopcu tętnice płucne. Ta operacja była tylko pomostem do kolejnej.

 

- Nie mamy pnia płucnego. Mamy dziurę w serduszku Antosia i to wszystko trzeba teraz naprawić - wyjaśnia mama chłopca. Jak dodaje tata, korekta wady serca ma na celu uratowanie życia Antosia. - Bez niej po prostu nie przeżyje - podkreśla Adam Trębiński.

 

Plany pokrzyżował koronawirus

 

Zgodnie z planem operacja powinna odbyć się w maju. Ten plan pokrzyżował jednak koronawirus. - Wierzę, że jak tylko otworzą granice, to będziemy mogli polecieć i ratować synka - mówi Aleksandra Pawlak.

 

Wideo: Antoś słabnie. Potrzebna kolejna operacja i 1,5 mln zł

  

 

Zamknięte granice to jednak nie jedyna przeszkoda. Rodzice muszą już wpłacić klinice w Stanford 3,5 mln zł. Brakuje jeszcze 1,5 mln zł. - Musimy zebrać te pieniądze jak najszybciej, żeby rodzice mogli pojechać tam w momencie, kiedy granice zostaną otwarte i operacje będą wznowione - podkreśla prezes Fundacji Polsat Krystyna Aldridge-Holc.

 

ZOBACZ: Najmniejszy ruch sprawiał, że był siny. Teraz Antoś stawia pierwsze kroki

 

W tej sytuacji rodzice mogą liczyć tylko na pomoc widzów Polsatu i czytelników polsatnews.pl. - Każda złotówka, każdy gest się liczy. Po prostu błagamy o pomoc dla Antosia. Pieniądze są tutaj kluczowe - mówi Aleksandra Pawlak. 

 

Na subkonto Antosia, które Fundacja Polsat uruchomiła jeszcze przed pierwszą operacją chłopca, cały czas można wpłacać pieniądze.

 

- Już tyle zrobiliśmy. Nie możemy się cofnąć w połowie drogi - zaznacza prezes Fundacji Polsat.

 

Antoś na przekór wszystkiemu idzie do przodu, a rodzice starają się ochronić go przed koronawirusem. - Staramy się go izolować od tego świata zewnętrznego - mówi tata chłopca. - Mam nadzieję, Panie Boże chroń nas, żeby nie dopuścić do tego koronawirusa - dodaje mama.

 

Antoś to twarda sztuka, wojownik. W swoim krótkim życiu w sumie przeszedł już cztery operacje. Każda była ratująca życie. Piąta też musi się udać. Potrzebna jest tylko - albo aż- armia ludzkich serc.

prz/ml/ Polsat News, polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie