Koronawirus zabił czworo rodzeństwa. Zmarła też żona jednego z braci. Tragedia w regionie Bergamo
W ciągu miesiąca z powodu koronawirusa zmarli: dwie siostry, dwóch braci oraz żona jednego z nich. Wszyscy mieszkali w jednym domu w Gazzaniga na północ od Bergamo. Przy życiu pozostała jedynie najstarsza z rodzeństwa, 82-letnia Maria Vittoria. Z tętniącego życiem domu zniknęło całe pokolenie rodziny Ravasio - donosi dziennik "La Repubblica".
Wielopokoleniowa rodzina Ravasio mieszkała w trzech mieszkaniach w jednym domu w Gazzaniga (25 km na północ od Bergamo). Mieszkała, gdyż jedno pokolenie zostało uśmiercone niemal w całości przez epidemię koronawirusa.
Umierali od połowy marca do pierwszych dni kwietnia
Od połowy marca do pierwszych dni kwietnia zmarli bracia Sandro i Virgilio Ravasi oraz żona tego ostatniego, Rosa Luponi i dwie siostry Liliana i Celestina Ravasio.
Przy życiu pozostała najstarsza z rodzeństwa, 82-letnia Maria Vittoria, która szuka teraz ukojenia bólu w swojej wielkiej wierze.
ZOBACZ: W Katalonii uroczystości pogrzebowe coraz częściej odbywają się w domach
Jako pierwszy zachorował na początku marca 76-letni Sandro, który zmarł 13 marca w szpitalu w Seriate. Był wielkim miłośnikiem sztuki, w 1964 i 1965 roku został mistrzem Europy w grze na akordeonie. Później poświęcił się gastronomii, przez 46 lat gotując tradycyjne włoskie potrawy w dwóch lokalnych restauracjach. Był również zawodowym sommelierem - znawcą win. Zostawił żonę Marię i dwoje dzieci: Alma - otworzyła piekarnię na wyspie Elba oraz Fabio - zarządza restauracją w Gandino.
Pielęgniarka i wolontariuszka
15 marca zmarła Liliana, 70-letnia pielęgniarka, która w rodzinnym domu zdrowiała po operacji stóp. - Życie poświęciła innym, najpierw pracując w szpitalu a potem jako opiekunka domowa osób starszych. Niedawno przeszła na emeryturę, poświęciła się głównie rodzinie – tak wspominają ją bliscy. Dodając, że niedzielne spotkania w jej domu zawsze były okazją do wielkiej uroczystości, zwłaszcza dla jej dzieci: Cristian i Eleny oraz ich wnuków.
27 marca zmarła z 80-letnia Celestina - wolontariuszka w miejscowej parafii. Organizowała lokalne targi z okazji świąt religijnych, zbierała używane meble i ubrania, które przekazywała różnym stowarzyszeniom i grupom misyjnym.
Zmarł trzy dni po swojej żonie
Ostatnim z rodzeństwa, który zmarł po zakażeniu koronawirusem, był 79-letni Virgilio. Stało się to 6 kwietnia, zaledwie trzy dni po tym, jak pożegnał zmarłą żoną Rosę. - Zawsze robili wszystko, co w ich mocy, by pomagać innym, przyjmowali np. białoruskie dziewczęta po tragedii w Czarnobylu - wspominali ich członkowie rodziny. Osierocili dwoje dzieci: Iviano - szefa kuchni oraz fotograficzkę Ileanę.
ZOBACZ: Ponad 20 tys. litrów płynu dezynfekcyjnego. Transport z Polski dotarł do Werony
Bliscy zauważają, że cała rodzina była bardzo mocno ze sobą związana, a dom zawsze stał otworem dla krewnych i przyjaciół. Wspólne spotkania były tam bardzo częste. Rodzina podejrzewa, że to mogło sprawić, że do ich domu, jeszcze zanim zaczęła się pandemia, wkradł się śmiertelny wirus.
"Dar wielkiej jedności w rodzinie"
- Pomimo wielkich cierpień pozostaje nam pamięć o nich i dar wielkiej jedności w rodzinie, hojności i miłości, które zdążyli nam przekazać - powiedziały dzieci zmarłych w rozmowie z dziennikiem "La Repubblica".
Liczba potwierdzonych przypadków koronawirusa we Włoszech od początku epidemii wynosi już ponad 143 tysiące. W czwartek zmarło 610 osób. Łączny bilans zgonów wzrósł tym samym do 18 279.