Zandberg krytykuje tarczę antykryzysową. "Zadbali o interesy właścicieli bitcoinów"
W najnowszej wersji rządowej tarczy antykryzysowej zaproponowano całkowitą i bezterminową likwidację podatku od transakcji kryptowalutowych. Obracający bitcoinami mają powody do zadowolenia. Zaprotestował natomiast Adrian Zandberg, lider partii Razem.
Rząd przy okazji tworzenia tarczy 2.0 chce zwolnić osoby, które handlują kryptowalutami od konieczności płacenia podatku od czynności cywilnoprawnych (PCC). W ten sposób zostanie potwierdzony stan faktyczny, bo pobór podatku od dawna jest zawieszony. W Polsce kryptowaluty są w rękach kilkuset tysięcy ludzi. Naliczanie podatku byłoby pełne biurokratycznych procedur i skomplikowane, a w czasie pandemii niepotrzebnie absorbowałoby urzędników skarbowych.
"Interesy właścicieli bitcoinów"
Zandberg uważa, że rząd musi zadbać w czasie kryzysu o pracowników budżetówki i bezrobotnych. Jego zdaniem nie robi tego, a nawet uderza w ludzi pracy. Polityk sugeruje we wpisie na twitterze, że w zupełnie niezrozumiały sposób zadbano o “interesy właścicieli bitcoinów“.
#tarczaantykryzysowa to kpina.
— Adrian Zandberg (@ZandbergRAZEM) April 7, 2020
Rząd przygotował grupowe zwolnienia i cięcia płac w budżetówce. Nie ma za to żadnego wsparcia dla bezrobotnych. Nie ma świadczenia kryzysowego! To ma być wsparcie? To jest uderzenie w pracowników!
Za to zadbali o... interesy właścicieli bitcoinów.
Najnowszy pomysł rządu chwali m.in. prof. Krzysztof Piech. Jego zdaniem to logiczne posunięcie, choćby dlatego, że uwalnia posiadaczy kryptowalut od biurokratycznego obowiązku wypełniania stosów deklaracji. Zresztą w zgodnej opinii uczestników rynku – z powodu skomplikowania transakcji i procedur – policzenie podatku graniczy z niemożliwością. Zdarza się, że jeden inwestor wykonuje rocznie wiele tysięcy transakcji, co oznacza, że raz zarabia, a innym razem ponosi straty. Rzetelny podatnik musiałby wypełnić dziennie kilkadziesiąt formularzy, a efekt fiskalny mógłby być zbliżony do zera.
Jakby Pan spróbował wydrukować kilkaset tysięcy deklaracji PCC (niektórzy tyle transakcji w roku dokonywali), co zorganizowałby Pan demonstrację pod Ministerstwem Finansów. Taka już była... W Polsce jest co najmniej kilkaset tysięcy posiadaczy kryptowalut. Wstyd, że Pan nie...
— Krzysztof Piech (@krzysztof_piech) April 7, 2020
należy pamiętać, że kryptowaluty pomagają ludziom najuboższym w czasie kryzysów, których istotą jest szaleńczy wzrost cen. Tak było w zeszłym roku w Wenezueli. Mieszkańcy tego kraju zaczęli kupować bitcoiny, bo hiperinflacja była tak wysoka, że mimo wahań kursu kryptowaluty, mogli w ten sposób uratować wartość nabywczą pieniądza. Podobnie było w Nigerii.
"Tulipany są przynajmniej ładne"
To nie pierwszy raz, gdy Adrian Zandberg atakuje bitcoina. Już w 2017 roku sugerował, że sieć kryptowaluty to “imponujące marnotrawstwo”. Porównał kryptowalutę do słynnej holenderskiej bańki tulipanowej z pierwszej połowy XVII wieku. Wtedy (w latach 1636-37) na wielką skałę spekulowano cebulkami tulipanów. Ceny rosły zawrotnie – kilka cebulek sprzedano za równowartość kamienic. Tulipanowe szaleństwo zakończyło się krachem na początku 1637 roku. Adrian Zandberg jest zdania, że z cebulkowej hossy ludzie mieli większy pożytek niż z bitcoinów, bo tulipany są przynajmniej ładne.
ZOBACZ: Prezes NBP: obecnie pojawia się groźba deflacji
Przypomnijmy, że zniesienie PCC od transakcji od kryptowalut postulowało już w 2018 roku Polskie Stowarzyszenie Bitcoin. Rząd zezwolił wtedy na niepłacenie daniny, ale w ramach przedłużanej stale abolicji. Teraz jest szansa na całkowite zlikwidowanie podatku. Jak się okazuje konieczny był do tego kryzys gospodarczy.
Tekst powstał przy współpracy z portalem comparic.pl
Czytaj więcej