Brak podejrzenia przestępstwa ws. śmierci księdza chorego na Covid-19
Prokuratura Rejonowa w Bochni, która bada sprawę śmierci proboszcza Drwini (woj. małopolskie) Romana Kopacza, zakażonego koronawirusem, wciąż nie ma uzasadnionego podejrzenia popełnienia przestępstwa.
Zgodnie z informacjami przekazanymi przez zastępcę prokuratora rejonowego Barbarę Grądzką, śledztwo wciąż się nie rozpoczęło w powodu braku podejrzenia przestępstwa w sprawie śmierci proboszcza Drwini. Nie prowadzono też przesłuchań osób.
- Dalsze czynności zostaną podjęte po analizie dokumentów uzyskanych z Państwowego Powiatowego Inspektora Nadzoru Sanitarnego w Bochni - zapowiedziała zastępca prokuratora rejonowego w Bochni.
W toku dotychczasowych czynności prokuratura próbowała ustalić m.in. prawidłowość postępowania dotyczącego umieszczenia księdza w izolacji domowej.
Przyczyną śmierci nie był Covid-19
Zgodnie z informacjami biura wojewody małopolskiego, podanymi za małopolskim sanepidem, przyczyną śmierci księdza Romana Kopacza nie był Covid-19. Mężczyzna przebywał w izolacji domowej, ponieważ lekarz nie stwierdził konieczności hospitalizacji.
Jak informowała policja, 59-letni ksiądz zmarł 24 marca podczas próby przetransportowania go do szpitala. Wcześniej służby medyczne wezwane przez policjantów bezskutecznie reanimowały kapłana.
ZOBACZ: Ksiądz zakażony koronawirusem odprawiał msze. Ponad 140 osób w kwarantannie
Dzień wcześniej, w poniedziałek, policja poinformowana o przebywającym w izolacji księdzu dwukrotnie była z wizytą na plebanii. - Ksiądz się pokazał, nie zgłaszał problemów - powiedział rzecznik prasowy bocheńskiej policji Łukasz Ostręga.
We wtorek sanepid zadzwonił na policję z informacją, że nie może się skontaktować z proboszczem i poprosił funkcjonariuszy o sprawdzenie, czy z chorym wszystko w porządku.
"Był tak osłabiony, że nie mógł mówić"
Wysłanemu na plebanię patrolowi nikt nie otwierał drzwi. Funkcjonariusze ustalili, kto może mieć klucze do budynku. Odpowiednio zabezpieczony policjant wszedł do środka i zastał księdza leżącego w łóżku. - Jego stan był ciężki, był tak osłabiony, że nie mógł mówić. Wezwano pogotowie - relacjonował rzecznik prasowy policji w Bochni.
Medykom nie udało się uratować życia proboszcza - zmarł w trakcie próby przetransportowania do szpitala, po bezskutecznych reanimacjach.
Roman Kopacz był proboszczem parafii Matki Bożej Królowej Polski w Drwini od 2007 r., był także kapelanem strażaków gminy Drwinia. Pogrzeb duchownego odbył się 26 marca w Trzcinicy koło Jasła - w ograniczonym (by zapobiegać szerzeniu się epidemii) gronie rodzinnym.