"Senat wykona pracę, na którą w Sejmie nie było czasu". Grodzki o projekcie ws. wyborów

Polska
"Senat wykona pracę, na którą w Sejmie nie było czasu". Grodzki o projekcie ws. wyborów
Marta Marchlewska/ Kancelaria Senatu

- Tak jak już nieraz się to zdarzało, będziemy musieli wykonać tę pracę, na którą w Sejmie nie było czasu - powiedział we wtorek marszałek Senatu Tomasz Grodzki w kontekście projektu ws. głosowania korespondencyjnego. Jak powiedział, izba wyższa parlamentu zasięgnie opinii m.in. RPO, PKW i Sądu Najwyższego, aby wyrobić sobie zdanie, czy "ten akt ustawodawczy wpisuje się w wymogi konstytucyjne".

Marszałek Senatu powiedział na konferencji prasowej, że uchwalona w Sejmie w poniedziałek wieczorem ustawa trafiła już do Senatu.

 

- Tak, jak nie raz się zdarzało, będziemy musieli wykonać tę pracę, na jaką w Sejmie nie było czasu, to znaczy zasięgnąć opinii Rzecznika Praw Obywatelskich, Państwowej Komisji Wyborczej, Sądu Najwyższego i innych autorytetów po to, by wyrobić sobie zdanie na temat tego, jak ten akt ustawodawczy wpisuje się w wymogi konstytucyjne, w zapisy, że głosowanie musi być bezpośrednie, tajne itd - powiedział.

 

Zaznaczył, że ustawą zajmą się najpierw komisje ustawodawcza i praw człowieka. Potem dopiero trafi ona na obrady plenarne. - Zajmiemy się tą ustawą z najwyższą starannością - podkreślił Grodzki.

 

ZOBACZ: Wicemarszałek Senatu: PiS wprowadzi stan nadzwyczajny dzień po wyborach

 

"Ustawa została uchwalona ekspresem legislacyjnym"

 

Grodzki zapytany na konferencji prasowej, czy chce "zamrozić" na maksymalny termin 30 dni ustawę ws głosowania korespondencyjnego w wyborach prezydenckich 2020 podkreślił, że Senat ma wiele nierozpatrzonych projektów i ustaw, którymi chce się zająć możliwie szybko. m.in. ustawę dotyczącą europejskich środków pomocowych.

 

- Tu nie chodzi o zamrażanie - zapewnił. Ocenił, że Sejm pracując nad ustawą ws głosowania korespondencyjnego w wyborach prezydenckich 2020 "naginał" reguły konstytucyjne i zalecenia Trybunału Konstytucyjnego mówiące, że na sześć miesięcy przed wyborami nie wolno dokonywać zmian w prawie wyborczym.

 

- Nie będziemy nic zamrażać, będziemy starali się pracować nad tą ustawą, która wzbudza ogromne wątpliwości pod względem konstytucyjnym, pod względem zapisów Kodeksu wyborczego - stwierdził.

 

Ocenił, że ustawa została uchwalona "ekspresem legislacyjnym", choć jest "fundamentalna". - Dlatego musimy odrobić i zrobić to, czego nie zrobił Sejm, czyli zapytać PKW, legislatorów, RPO, Sąd Najwyższy. Jeśli to wszystko wypełnimy, Senat zajmie się ustawą na posiedzeniu plenarnym - powiedział.

 

- Nie nazywałbym tego zamrożeniem. Senat - jeżeli będzie trzeba - wykorzysta swoje przepisy konstytucyjne i regulaminowe - dodał. Powiedział, że myśli, iż na rozpatrzenie ustawy Senat wykorzysta 30 dni.

 

"Władza prze do tych wyborów"

 

Marszałek Senatu stwierdził, że uchwalona w poniedziałek wieczorem ustawa, której projekt PiS złożył w Sejmie w poniedziałek "to jest w zasadzie zbiór odnośników", w którym nie są sprecyzowane takie kwestie, jak np sposób dostarczenia i odbioru pakietów wyborczych osobom, które pozostają w kwarantannie lub znajdują się w szpitalu.

 

- To jest wszystko trudne do wyobrażenia, ale Senat musi wykonać swoją konstytucyjną rolę, musi to wszystko przeanalizować, zamierzamy zapytać również o opinie epidemiologów, lekarzy chorób zakaźnych jak oni się do tego odnoszą, bo pamiętajmy, że w tle jest groźna śmiertelna pandemia - mówił marszałek Senatu.

 

Podkreślił, że jeżeli akt wyborczy ma być związany z narażeniem zdrowia i życia obywateli, to trzeba zadać pytanie, co jest ważniejsze.

 

Ocenił też, że przygotowywanie ad hoc procedury wyborów korespondencyjnych "będzie sprzyjało z pewnością i będzie groziło nadużyciami". - Nie chcę używać słowa fałszerstwami wyborczymi, ale gigantycznym bałaganem, który spowoduje, że być może nie każdy głos dotrze do komisji wyborczej, nie każdy głos będzie uznany za ważny - mówił Grodzki.

 

Dodał, że są także wątpliwości co do zagwarantowania tajności głosowania. - Wątpliwości jest mnóstwo i trzeba powiedzieć, że to, że władza prze do tych wyborów zasłaniając się potrzebami konstytucyjnymi jest wysoce niepokojące - powiedział Grodzki.

 

- Jestem zdziwiony, że nie wybrano ścieżki, która cisnęła się na usta, mianowicie ogłoszenia stanu klęski żywiołowej, który to stan klęski żywiołowej de facto jest - powiedział Grodzki.

 

Senat ma 30 dni

 

Sejm uchwalił w poniedziałek ustawę, zgodnie z którą wybory prezydenckie w 2020 r. zostaną przeprowadzone wyłącznie w drodze głosowania korespondencyjnego. Przepisy stanowią też, że w stanie epidemii, marszałek Sejmu może zarządzić zmianę terminu wyborów, określonego wcześniej w postanowieniu.

 

Za przyjęciem ustawy - z trzema poprawkami PiS - opowiedziało się 230 posłów, 226 było przeciw, a 2 wstrzymało się od głosu. Ustawę poparło 230 posłów PiS. Przeciwko zagłosowały kluby: Koalicji Obywatelskiej, Lewicy, PSL-Kukiz'15, koło Konfederacji, jeden poseł niezrzeszony oraz dwóch posłów zasiadających w klubie PiS, a wywodzących się z Porozumienia Jarosława Gowina: Wojciech Maksymowicz oraz Michał Wypij. Wstrzymały się od głosu zasiadające w klubie PiS, a wywodzące się z Porozumienia posłanki: Iwona Michałek oraz Magdalena Sroka. W głosowaniu nie wzięli udziału lider Porozumienia Jarosław Gowin oraz poseł KO Krystyna Skowrońska.

 

Ustawa dotycząca głosowania korespondencyjnego trafi teraz do Senatu, który ma 30 dni na jej procedowanie.

zdr/ polsatnews.pl, PAP
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie