Zapomnijcie o wakacjach nad morzem. Koronawirus już tam pewnie jest. A co z wodą pitną?
- Nie weszłabym do wody, nawet gdyby mi zapłacili milion dolarów - stwierdziła prof. Kim Prather, licząca się amerykańska chemik atmosfery, zapytana, czy kąpiele są bezpieczne. Brakuje wprawdzie badań nad SARS-CoV-2, ale znane są wyliczenia o przetrwaniu w wodzie innych koronawirusów - od 10 do nawet 100 dni. Woda pitna teoretycznie jest bezpieczna, ale naukowcy apelują o prowadzenie badań.
Prof. Kim Prather, wiodąca chemik atmosferyczna w Scripps Institution of Oceanography z San Diego w Kalifornii, przyznała w rozmowie z "Los Angeles Times", że chciałby krzyczeć do każdego zauważonego surfera i do każdego biegacza i rowerzysty, których spotka każdego dnia wzdłuż wybrzeża.
Plaża to jedno z najniebezpieczniejszych miejsc
- Nie weszłabym do wody, nawet gdyby mi zapłacili milion dolarów - stwierdziła prof. Kim Prather na łamach dziennika. Według niej plaża jest jednym z najniebezpieczniejszych miejsc, ponieważ nowy koronawirus "maszeruje" w ciszy przez Kalifornię.
Wielu plażowiczów wie, że mogą cierpieć na wysypki skórne, choroby żołądka oraz poważne infekcje ucha i dróg oddechowych, jeśli wejdą do wody w ciągu trzech dni od ulewnego deszczu z powodu bakterii i patogenów wypłukiwanych z dróg do oceanu. Źle oczyszczone ścieki wpływające do oceanu również stanowią poważne zagrożenie dla zdrowia.
Prof. Prather obawia się, że SARS-CoV-2, koronawirus wywołujący COVID-19, może dostać się do wód przybrzeżnych w podobny sposób i przenieść się z powrotem w powietrze wzdłuż wybrzeża.
Fala uderzając o brzeg, rozpyla cząsteczki w powietrzu
W swoich badaniach Prather odkryła, że morska woda wyrzuca wszelkiego rodzaju drobnoziarniste i mikroskopijne patogeny i za każdym razem, gdy ocean uderza dużą falą o brzeg, rozpyla te cząsteczki w powietrzu.
Jej zdaniem nowy koronawirus jest wystarczająco lekki, aby unosić się w powietrzu na o wiele większe odległości, niż nam się wydaje. Powiedziała, że reguła fizycznego dystansu dwóch metrów nie ma zastosowania na plaży, gdzie wiatry mogą być dość silne i rozpylać cząsteczki wirusa.
"To naprawdę cichy zabójca"
- Nie zabije cię, jeśli opuścisz kilka sesji surfowania, ale może się zdarzyć, że pójdziesz tam i znajdziesz się w skażonym powietrzu - powiedziała. - Nie możesz zobaczyć wirusa, nie poczujesz jego zapachu... To jest teraz naprawdę cichy zabójca - dodała.
ZOBACZ: Aresztowana na basenie. Turystka złamała zasady kwarantanny
Naukowcy na całym świecie starają się poznać podstawowe cechy wirusa, ale jak dotąd ani Światowa Organizacja Zdrowia, ani inne agencje zdrowia nie ostrzegły, przed rozprzestrzenianiem się koronawirusa przez przybrzeżną bryzę. Ostrzegają jednak, że może się rozprzestrzeniać poprzez kichanie i kaszel oraz w zetknięciu z nim na powierzchniach takich jak klamki, klawiatury, na których wpisujemy kod PIN np. w bankomatach i wszystkich innych przedmiotach, których dotykamy dłońmi.
Najnowszy koronawirus został już wykryty w ściekach i w kale, jednak naukowcy wciąż badają, czy pozostaje zakaźny i czy potrafi przetrwać leczenie np. metody stosowane w oczyszczalniach ścieków.
Do 10 dni w wodzie o temp. 23°C i do 100 dni w temp. 4°C
Znają jednak o wiele lepiej inne koronawirusy spokrewnione z SARS-CoV-2, na przykład ten odpowiedzialny za epidemię SARS w 2003 r. oraz koronawirusa 229E. Ten ostatni opisali w 2008 r. naukowcy Patricia M. Gundy i Charles Gerba z University of Arizona. Okazało się, że mógł przetrwać w wodzie o temperaturze 23°C do 10 dni, ale już w wodzie o temperaturze 4°C nawet do 100 dni.
Badacze zalecają ostrożność, podkreślają, że koronawirsu powodujący COVID-19 jest zbyt nowy, aby dysponować o nim dokładnymi danymi.
Podobnie rzecz ma się z wodą pitną. Wprawdzie służby zapewniają, że chlorowanie i inne metody oczyszczania wody w ujęciach miejskich dezaktywują bakterie, drobnoustroje i wirusy, ale...
Czy metody uzdatniania wody są skuteczne w niszczeniu SARS-CoV-2?
Prof. Haizhou Liuz Uniwersytetu Kalifornijskiego - Riverside oraz prof. Vincenzo Naddeo z Uniwersytetu w Salerno, wezwali w ubiegłym tygodniu do przeprowadzenia dalszych testów w celu ustalenia, czy metody uzdatniania wody są skuteczne w niszczeniu SARS-CoV-2 i ogólnie koronawirusów.
ZOBACZ: 28 mln ludzi i tylko 40 testów na koronawirusa. Dramatyczna sytuacja w Jemenie
- Trwająca pandemia COVID-19 determinuje pilną potrzebę dokładnej oceny i kontroli tego zakaźnego wirusa w środowisku - powiedział prof. Liu. Jego zdaniem najnowszy koronawirus mógłby kolonizować biofilmy znajdujące się w systemach wody pitnej, dzięki czemu prysznice stałyby się potencjalnym źródłem transmisji koronawirusa w aerozolu. Właśnie tą drogą, jak się uważa, rozprzestrzeniają się bakterie Legionella pneumophila, które wywołują legionelozę (poważną zakaźną chorobę dróg oddechowych).
Liu i Naddeo ostrzegają, że większość z metod uzdatniania wody nie była badana pod kątem skuteczności, szczególnie w przypadku SARS-CoV-19 i innych koronawirusów.
Konieczna modernizacja wodociągów
Badacze sugerują również modernizację istniejącej infrastruktury oczyszczania wody i ścieków w tych miejscach, w których epidemia uderzyła z największą siłą, a także w szpitalach, przychodniach i domach opieki społecznej.
Zakres, w jakim koronawirusy mogą kolonizować biofilmy, nie jest jeszcze znany. Biofilmy są cienkimi, śliskimi warstwami bakteryjnymi, które wyściełają rury wielu starzejących się systemów wody pitnej. Konieczne może być lepsze ich monitorowanie, aby zapobiec rozprzestrzenianiu się epidemii.
ZOBACZ: Jak długo koronawirus pozostaje na różnych powierzchniach? "Uderzające" wyniki badań
- Dla wszystkich jest już jasne, że globalizacja sprowadza także nowe zagrożenia dla zdrowia. Tam, gdzie systemy wodociągowe i sanitarne nie są odpowiednie, ryzyko pojawienia się nowych wirusów jest bardzo wysokie - powiedział prof. Naddeo.
Czytaj więcej