"Głosowałbym przeciw". Gowin o nowym projekcie PiS ws. wyborów
- Mamy historyczny kataklizm (...) Nie powinno się tego typu projektów i tematów procedować w tej chwili - powiedział w "Gościu Wydarzeń" wicepremier Jarosław Gowin o nowym projekcie PiS ws. głosowania korespondencyjnego w wyborach prezydenckich w 2020 roku. Jak dodał, zdecydował się podać do dymisji, gdyż nie przekonał ani Zjednoczonej Prawicy, ani opozycji do proponowanych przez siebie zmian.
Na poniedziałkowej konferencji prasowej wicepremier i minister nauki Jarosław Gowin poinformował, że propozycja Porozumienia ws. przedłużenia kadencji prezydenta o dwa lata i wprowadzenia trzymiesięcznego vacatio legis a tym samym, przełożenia wyborów nie przekonała koalicjantów, dlatego on sam podaje się do dymisji i odchodzi z rządu. Jednocześnie poinformował, że Porozumienie pozostaje częścią Zjednoczonej Prawicy.
ZOBACZ: Kolejnych 9 ofiar koronawirusa. W sumie ponad 100 zmarłych
"Powinniśmy się zajmować zdrowiem i życiem"
Jarosław Gowin powiedział w "Gościu Wydarzeń", że zachował się wraz z innymi posłami Porozumienia w sposób odpowiedzialny. - Polska w czasach historycznego kataklizmu, być może największego od 1945 r. potrzebuje stabilnego rządu. Ze względu na utrzymanie większościowego rządu zagłosowaliśmy, większość z nas, za ustawą zezwalającą na głosowane korespondencyjne - mówił.
Jak ocenił, "politycy nie powinni w tej chwili w ogóle zajmować się wyborami prezydenckimi". - Powinniśmy zajmować się zdrowiem, życiem i miejscami pracy. Ponieważ nie przekonałem do tego opozycji - do przesunięcia terminu wyborów, nie przekonałem do tego moich kolegów ze Zjednoczonej prawicy, wobec tego podałem się do dymisji. Jeszcze formalnie rzecz biorąc, jestem dzisiaj ministrem - oświadczył.
Wicepremier podkreślił, że "od wielu tygodni" przekonywał zarówno rządzących, jak i opozycję do zmiany terminu wyborów. Gdy chciał zmienić konstytucję, poparcia udzielił mu jedynie lider PSL Władysław Kosiniak-Kamysz. Gdy proponował z kolei 7-letnią kadencją Andrzeja Dudy, przychylne temu miało być jedynie Prawo i Sprawiedliwość.
- Widać wyraźnie, że politycy nie są w nawet tak tragicznej sytuacji skłonni do porozumienia - ocenił.
ZOBACZ: Były szef PKW: nie wezmę udziału w takich wyborach korespondencyjnych
WIDEO: Jarosław Gowin w "Gościu Wydarzeń".
Wieczorem posłowie Porozumienia głosowali za
W poniedziałek Sejm nie zgodził się, aby wprowadzić do porządku obrad poprzedni projekt PiS ws. głosowania korespondencyjnego. Projekt ten dotyczył wprowadzenia głosowania korespondencyjnego w wyborach prezydenckich a zgłoszona do niego autopoprawka zakładała, że w wyborach prezydenckich w 2020 r. ma być to jedyny sposób oddania głosu.
O 18:30 wznowiono obrady Sejmu. Posłowie zdecydowali, że zajmą się złożonym w poniedziałek nowym projektem klubu PiS, według którego, jeśli na terytorium Polski ogłoszono stan epidemii, marszałek Sejmu może zarządzić zmianę terminu wyborów prezydenckich.
- Nie powinno się tego typu projektów i tematów procedować w tej chwili - powiedział Gowin. - Mamy historyczny kataklizm, wielką tragedię polskiego narodu i całego świata i wysiłki nas, polityków, powinny być skoncentrowane wyłącznie na ratowaniu życia, zdrowia i miejsc pracy Polaków - dodał.
Na uwagę, że projekt ten poparło kilkoro posłów Porozumienia, Gowin odpowiedział: "W południe posłowie głosowali w taki sposób, w jaki im zarekomendowałem".
- Każdy z nas bierze odpowiedzialność za swoje decyzje. Mam pełne zaufanie do swoich współpracowników - dodał.
Podkreślił jednak, że gdyby wieczorem był na sali posiedzeń Sejmu, głosowałby przeciw nowemu projektowi.
"Nie możemy doprowadzić do skazania Polski na rząd mniejszościowy"
Pytany, czy jego partia jest jeszcze jednością, czy też większość kolegów partyjnych odmówiła mu w niedzielę posłuszeństwa, Gowin zapewnił, że Porozumienie "istnieje i jest jednością".
- To, że są różnice zdań w tak dramatycznych sytuacjach, to jest rzeczą naturalną, ale 17- na 18 posłów wczoraj udzieliło pełnego poparcia stanowisku, które zaprezentowałem - oświadczył.
Pytany, czy proponował prezesowi PiS Jarosławowi Kaczyńskiemu, żeby przełożyć wybory prezydenckie w formule korespondencyjnej na sierpień, i czy prezes PiS się na to nie zgodził, Gowin przyznał: "Proponowałem, żeby do tej ustawy wprowadzić vacatio legis; było 17 podpisów posłów Porozumienia pod poprawką. Ponieważ ta poprawka została odrzucona przez partnerów ze Zjednoczonej Prawicy, z Prawa i Sprawiedliwości, w związku z tym podałem się do dymisji. Natomiast, ponieważ jestem - jesteśmy wszyscy w Porozumieniu odpowiedzialnymi politykami, nie możemy doprowadzić do skazania Polski na rząd mniejszościowy, czyli na niepewność dotyczącą przyszłości naszej polityki. Rząd musi mieć stabilne państwo, musimy mieć stabilne państwo" - podkreślił.
ZOBACZ: Były szef PKW: nie wezmę udziału w takich wyborach korespondencyjnych
Pytany o najbardziej prawdopodobny dla niego scenariusz dotyczący przeprowadzenia wyborów prezydenckich, powiedział: "moim zdaniem potrzebna jest ustawa wprowadzającą głosowanie korespondencyjne, ale nie da się z nią zdążyć na 10-go maja. Czy 17-go, czy 24-go maja to jest jeszcze termin konstytucyjny, to muszą się wypowiadać prawnicy, eksperci, konstytucjonaliści. Na pewno swoje stanowisko zajmie Sąd Najwyższy i Trybunał Konstytucyjny".
Zapytany, na ile ocenia obecnie "niebezpieczeństwo rozpadu koalicji rządzącej", lider Porozumienia odparł: "podjąłem bardzo trudną decyzję osobistą, a moi przyjaciele z Porozumienia, posłowie Porozumienia, podjęli równie trudną, chociaż przeciwną - często na moją prośbę - decyzję o tym, żeby zagłosować za tą ustawą (ws. głosowania korespondencyjnego - red.), właśnie w imię tego, żeby nie doszło do rozpadu koalicji rządowej" - powiedział.
Dotychczasowe odcinki programu można obejrzeć tutaj.
Czytaj więcej