"Jeśli mnie stracicie...". Lekarka w poruszającym wpisie do swoich dzieci
"Moje dzieci są za małe, by to teraz przeczytać. Ledwo rozpoznają mnie w sprzęcie ochronnym. Jeśli stracą mnie podczas walki z COVID, chcę, by wiedziały, że mama bardzo starała się wykonywać swoją pracę" - napisała na Twitterze Cornelia Griggs, lekarka na co dzień pracująca w jednym z nowojorskich szpitali, gdzie przebywają zakażeni koronawirusem.
36-letnia chirurg dziecięca, mama czteroletniej Eloise i rocznego Jonaha, od czasu rozprzestrzeniania się koronawirusa, leczy pacjentów z COVID-19 w nowojorskim Columbia Univeristy Medical Center.
W ostatnim czasie dzieli się na Twitterze emocjami i przemyśleniami na temat pandemii i sytuacji, w której znalazła się jej rodzina. Na jednym ze zdjęć Griggs pozuje w specjalnym ubiorze ochronnym. Jeden z wpisów skierowała do swoich dzieci, prosząc je o zrozumienie, jeśli przyjdzie jej umrzeć z powodu ewentualnego zakażenia koronawirusem.
"Jeśli stracą mnie podczas walki z COVID, chcę, by wiedziały, że mama bardzo starała się wykonywać pracę" - napisała.
My babies are too young to read this now. And they’d barely recognize me in my gear. But if they lose me to COVID I want them to know Mommy tried really hard to do her job. #GetMePPE #NYC pic.twitter.com/OMew5G7mjK
— Cornelia Griggs, MD (@CorneliaLG) March 29, 2020
"Bez wahania wybrałabym ten zawód jeszcze raz"
- Wszyscy, którzy codziennie przychodzimy, aby wykonywać swoją pracę, borykamy się ze strachem przed zachorowaniem lub zachorowaniem kogoś w naszej rodzinie. Chciałam, aby moje dzieci wiedziały, że pomimo tego całego strachu, niepewności i chaosu, kocham moją pracę. Bez wahania wybrałabym ten zawód jeszcze raz, gdyż czuję się zaszczycona wykonywanym zajęciem - powiedziała w programie "Good Morning America".
ZOBACZ: "Sytuacja jest zła, brakuje łóżek. Boimy się objąć bliskich" - polska lekarka w Hiszpanii
Griggs podjęłą decyzję, by jej dzieci w najbliższym czasie pozostały w Connecticut, u dziadków. Jej mąż, Rob Goldstone, chirurg w Massachusetts General Hospital i Newton Wellesley Hospital walczy z koronawirusem w Bostonie. Rodzina nie widziała się od dwóch tygodni, choć utrzymuje kontakt przez popularnego FaceTime'a.
Lekarka przytoczyła w jednym z wpisów fragment rozmowy z córką.
(córka) - Mamo, kiedy po mnie przyjedziesz? Chcę wrócić do domu, do Nowego Jorku.
(Griggs) - (...) Mamusia musi uporać się z zarazkami w szpitalu.
(córka) - Dobrze, poczekam.
On Facetime: “Mommy, will you come pick me up? I want to come home to New York City.”
— Cornelia Griggs, MD (@CorneliaLG) April 2, 2020
Me: “Oh sweetie, I wish I could. You stay safe with Nana. Mommy has to clean up some more germs at the hospital.”
My daughter, smiling: “OK, I will wait...” #imnotaheroshesahero #stayhome pic.twitter.com/PVUJ0kTJKl
Najgorzej w Nowym Jorku
Koronawirus w USA najbardziej rozprzestrzenił się w mieście Nowy Jork, gdzie zmarło dotąd 1562 osób, a ponad 51 tys. zostało zakażonych; w stanie Nowy Jork zmarło 2576 osób, a infekcje wykryto u ponad 92 tys. W szpitalach brakuje środków ochronnych; władze apelują o pilne dostarczenie nowych respiratorów. Amerykańskie media porównują sytuację w tym mieście do Włoch - kraju, który dotychczas najbardziej dotknęła epidemia.
ZOBACZ: W USA 1169 zgonów w powodu koronawiursa w ciągu doby
Duże ogniska choroby występują też w stanach Waszyngton, Kalifornia, Michigan, Luizjana i New Jersey. Jedynym stanem, w którym nie odnotowano zgonu z powodu koronawirusa jest Wyoming.