"Niech rząd przestanie się wygłupiać". Bosak o głosowaniu korespondencyjnym
- Jak ma być zapewnione doręczenie pakietów wyborczych i kart wyborczych, kiedy nie będzie potwierdzenia doręczenia i skąd pewność, że trafiły we właściwe ręce? - pytał w czwartek kandydat na prezydenta i wiceszef koła Konfederacja Krzysztof Bosak. Według niego projekt PiS jest nieprzemyślany.
Posłowie PiS złożyli we wtorek w Sejmie projekt ustawy ws. szczególnych zasad przeprowadzania głosowania korespondencyjnego w wyborach prezydenckich zarządzonych w 2020 r. Zgodnie z projektem w tych wyborach możliwość głosowania korespondencyjnego będzie przysługiwać wszystkim wyborcom. Sejm ma zająć się projektem w piątek.
W czwartek radio RMF FM poinformowało, że klub PiS zamierza wnieść poprawkę do tego projektu. Według rozgłośni wybory prezydenckie 10 maja odbędą się tylko korespondencyjnie, bo lokale wyborcze będą zamknięte. Informację tę potwierdził w czwartek wicemarszałek Sejmu, szef klubu PiS Ryszard Terlecki. - Będzie można głosować korespondencyjnie, nie trzeba będzie chodzić do lokalu wyborczego, bo nie będzie lokali wyborczych - powiedział Terlecki.
ZOBACZ: "Jest pan siewcą śmierci". Czarzasty do Kaczyńskiego
Podczas konferencji prasowej przed Sejmem Bosak zwrócił uwagę, że Prawo i Sprawiedliwość złożyło projekt prawa wyborczego "tak ogólny, że trudno go merytoryczne ocenić", a "za proces typowo administracyjny nie będzie odpowiadał minister właściwy do spraw administracji", ale minister aktywów państwowych Jacek Sasin.
"Adresy zameldowania to nie są adresy korespondencyjne"
Według Bosaka, minister Sasin nie potrafił w czwartek wyjaśnić, "jak ma być zapewnione doręczenie pakietów wyborczych i kart wyborczych, kiedy nie będzie potwierdzenia doręczenia i skąd będzie pewność, że trafiły we właściwe ręce". Ponadto - jak podkreślił Bosak - nie usłyszał on od Sasina odpowiedzi na pytania "co będzie w sytuacji, gdy administracja nie dysponuje bazą adresów korespondencyjnych obywateli".
ZOBACZ: Hołownia pyta Dudę: czy chce pan być prezydentem z kwarantanny?
- Przecież adresy zameldowania to nie są adresy korespondencyjne. (...) Mnóstwo pakietów z kartami do głosowania korespondencyjnego trafi w niepowołane ręce. (...) Wysłanie 15 milionów przesyłek za potwierdzeniem przekracza możliwości Poczty Polskiej w krótkim czasie, a wysłanie tego bez potwierdzenia spowoduje, że wiele osób straci prawo do głosowania - mówił.
Polityk przyznał, że można umożliwić obywatelom zaktualizowanie ich miejsc pobytu, jednak - jak zauważył - "nie da się tego zrobić bez fizycznego stawienia się w urzędzie". - W związku z czym, jeżeli nie chcemy fali obywateli, którzy idą głosować (w lokalach), to wygenerujemy falę obywateli, którzy uderzą w tej chwili do urzędów gmin, żeby zaktualizować swoje adresy korespondencyjne, adresy zamieszkania, żeby we właściwie miejsce, tam gdzie przybywają, otrzymali przesyłki - powiedział. Według Bosaka jest to rzecz "kompletnie nieprzemyślana".
Bosak apeluje do rządu, prezydenta i opozycji
Poseł wyraził nadzieję, że podczas piątkowego posiedzenia Sejmu posłowie dowiedzą się, jak rząd zamierza sobie z tym poradzić. - Oczekujemy jasnych odpowiedzi - stwierdził.
ZOBACZ: Kosiniak-Kamysz rezygnuje ze swoich zdjęć na billboardach
Kandydat Konfederacji na prezydenta zaapelował do prezydenta Andrzeja Dudy, aby "przerwał swoje milczenie w tej sprawie i powiedział, jak wyobraża sobie walkę o reelekcję". Zaapelował też do rządu, żeby "przestał wygłupiać się z ciągłą zmianą koncepcji przeprowadzenia wyborów i podjął odważną decyzję o przesunięciu wyborów". Apelował też do pozostałych ugrupowań opozycyjnych, żeby "skupiły się na bezpieczeństwie obywateli i sprawności przeprowadzenia wyborów, a nie potęgowały chaos zapowiedziami bojkotów czy histerycznymi deklaracjami, oskarżeniami, czy wzmaganiem konfliktu politycznego".
- My musimy tę sytuację uspokoić. Jeżeli rząd nie jest w stanie dobrze tą sytuacją zarządzać, to z naszych ust, przedstawicieli opozycji, powinny być tutaj dobre propozycje i będą wychodzić - powiedział.
Czytaj więcej