Gdy reanimowano jego żonę, uciekł. Kobieta nie przeżyła wypadku
Pijany kierowca spowodował wypadek, w którym zginęła podróżująca razem z nim żona. Po wypadku mężczyzna zamiast pomóc rannej kobiecie, rzucił się do ucieczki. 46-latek usłyszał zarzut spowodowania w stanie nietrzeźwości wypadku drogowego ze skutkiem śmiertelnym, połączonego z ucieczką z miejsca zdarzenia.
Do tragicznego zdarzenia doszło we wtorek po południu na skrzyżowaniu ul. Kilińskiego z al. Piłsudskiego w Łodzi.
Ze wstępnych ustaleń policji wynika, że 46-latek kierujący fiatem, zignorował czerwone światło i wjechał na skrzyżowanie. W efekcie zderzył się z prawidłowo jadącym oplem. Po zderzeniu oba samochody wylądowały na chodniku.
Świadkami całej sytuacji był patrol straży miejskiej, który ruszył na pomoc poszkodowanym.
Gdy strażnicy byli zajęci reanimacją ciężko rannej pasażerki fiata, zauważyli, że 46-letni kierowca ucieka z miejsca zdarzenia. Mężczyzna został zatrzymany po krótkim pościgu.
ZOBACZ: Zaatakował partnerkę, a następnie potrącił ciężarną i ojca z niemowlęciem
Niestety żony mężczyzny nie udało się uratować. 46-latka zmarła w wyniku odniesionych obrażeń. Po zbadaniu trzeźwości kierowcy fiata okazało się, że jest pijany. Mężczyzna miał aż 1,7 promila alkoholu. Ponadto 46-latek nie posiadał uprawnień do kierowania.
Nie pamięta wypadku
Kierowca fiata został zatrzymany. W czwartek został przesłuchany przez prokuratora. Rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Łodzi Krzysztof Kopania poinformował, że mężczyzna przyznał się do zarzutu i odmówił złożenia wyjaśnień, zasłaniając się niepamięcią. Podał, że przypomina sobie tylko moment, gdy wsiadał do samochodu.
Został mu postawiony zarzut spowodowania w stanie nietrzeźwości wypadku drogowego ze skutkiem śmiertelnym, połączonego z ucieczką z miejsca zdarzenia. Grozi mu kara do 12 lat pozbawienia wolności.
Jeszcze w czwartek prokuratura planuje skierować do sądu wniosek o tymczasowe aresztowanie 46-latka.
Czytaj więcej