Koronawirus doprowadził ZOO na skraj upadku."Sytuacja jest ciężka i nie będziemy tego ukrywać"
"Z początku nie chcieliśmy prosić Was o pomoc, jednak obecnie musimy'' - piszą przedstawiciele ZOO w Wojciechowie (woj. lubelskie). Z powodu koronawirusa ogród zoologiczny został bez dochodów. Niebawem może zabraknąć pieniędzy na jedzenie i opiekę weterynaryjną dla zwierząt. W złej sytuacji znalazło się również ZOO Safari w Borysewie (woj. łódzkie). Tam pomogli darczyńcy.
"Nasze miesięczne koszty utrzymania wynoszą około 30 tysięcy złotych. Normalnie o tej porze roku rozpocząłby się sezon, ale teraz to niemożliwe'' - podkreślają przedstawiciele ZOO w Wojciechowie. Jedyny dochód pochodził ze sprzedaży biletów. W czasie pandemii ZOO nie może samodzielnie funkcjonować.
ZOBACZ: Koronawirus. Czy możemy adoptować teraz zwierzęta?
- Nawet nie myślę o uśpieniu zwierząt, mogę sam nie jeść, ale na to nie pozwolę. Musimy znaleźć środki - mówi właściciel ZOO Krzysztof Żerdzicki w rozmowie z "Radiem Lublin''.
Władze nie przewidziały pakietu pomocowego
Przedstawiciele ZOO podkreślają, że w sprawie rozwiązania problemu kontaktowali się już m.in. z władzami państwa, jednak pakiet pomocy nie przewiduje żadnych środków, które mógłby ich wesprzeć.
"Wielu z Was na pewno o nas słyszało. Działamy już od 8 lat, a na swoim koncie mamy wiele sukcesów" - zaznaczają. "Takich jak rozmnożenie krytycznie zagrożonych wyginięciem białych lwów, czy gerez abisyńskich. Czynnie działamy też w obszarze ochrony zwierząt" - dodają.
Zwracają się o pomoc do wszystkich miłośników ich ogrodu oraz osób, którym dobro zwierząt nie jest obojętne. "Każda wpłacona przez Was złotówka pomoże nam przeżyć ten ciężki okres" - podkreślają.
W Borysewie pomagają darczyńcy
Ponad 230 tys. zł wpłacili darczyńcy na konto Zoo Safari w Borysewie (woj. łódzkie), które na czas pandemii koronawirusa zmuszone było zawiesić swoją działalność. Dzienne utrzymanie ponad 600 zwierząt kosztuje 10 tys. zł, dlatego zoo walczy o przetrwanie m.in. sprzedając "odroczone" bilety.
ZOBACZ: Ludzie w domach, dzikie zwierzęta wychodzą na ulice
Istniejące od 12 lat Zoo Safari w Borysewie jest prywatnym przedsiębiorstwem posiadającym status ogrodu zoologicznego. Na ok. 26 ha żyje w nim ponad 600 zwierząt, reprezentujących 90 gatunków z pięciu kontynentów.
- Codziennie - i to już po wprowadzeniu różnych oszczędności - wydajemy na utrzymanie zwierząt ok. 10 tys. zł. Średnio w ciągu roku ich wyżywienie i zachowanie w dobrej formie kosztowało nas do tej pory ok. 600 tys. zł miesięcznie. Do obsługi całego ogrodu niezbędne są ok. 24 osoby, włącznie ze specjalistami weterynarii - mówi właściciel ZOO Safari Andrzej Pabich.
"Z powodu koronawirusa musieliśmy zamknąć ogród''
Jak wyjaśnia, jego ogród zoologiczny zarabia sezonowo. Sezon na zwiedzanie trwa mniej więcej do października, a potem z zebranych środków trzeba utrzymać zwierzęta i infrastrukturę aż do wiosny.
- Zwykle już od marca przyjeżdżało do nas mnóstwo wycieczek, po 20-30 autokarów dziennie. Tak się złożyło, że tej wiosny odcięto nam środki. Z powodu epidemii koronawirusa musieliśmy zamknąć ogród 14 marca - zaznacza Pabich.
Właściciel Zoo Safari podkreślił, że nie prosiłby o pomoc, gdyby nie fakt, iż na początku marca banki, do których zwrócił się z prośbą o udzielenie kredytu, odmówiły mu.
10 tygrysów, 6 lwów i stado 27 krokodyli
Tymczasem mieszkańcy ogrodu, nie patrząc na sytuację epidemiczną i gospodarczą, domagają się swoich racji żywnościowych. Drapieżniki - w tym m.in. 10 tygrysów, 6 lwów i stado 27 krokodyli - potrzebują dziennie ok. 150 kg mięsa, bydło kopytne zjada w miesiąc 30 ton siana, nie licząc specjalistycznych pasz i zbóż, a zwierzęta egzotyczne czekają na ulubione warzywa i owoce. Tylko na śledzie, którymi żywi się foka imieniem Dawid, trzeba wydać co miesiąc 2,5 tys. zł.
ZOBACZ: "Nietoperze, króliki i psy wciąż w ofercie". Ludzie wracają na chińskie targowiska
- Znaczącą pomoc zaoferowały nam ostatnio zakłady mięsne Pamso, które raz w tygodniu przekazują ok. 700 kg mięsa; to jednak wciąż nie wystarczy, by nakarmić wszystkich naszych podopiecznych - mówi Pabich.
Po ogłoszeniu zbiórki na konto Zoo Safari wpłynęło od darczyńców ponad 230 tys. zł. Zbieranie funduszy wciąż trwa, tymczasem Zoo ogłosiło w internecie sprzedaż "odroczonych" biletów.
- Zainteresowanie tymi biletami jest bardzo duże - tak duże, że przez pewien czas padł nam serwer. Ich zakup to dla nas najprostsza forma pomocy. Bilety oferujemy w promocyjnej cenie - o ok. 30 proc. taniej. Będzie można je wykorzystać jak tylko wznowimy działalność - w tym i w przyszłym roku - dodaje Pabich.
Czytaj więcej