Kidawa-Błońska: jeżeli wybory zostaną przesunięte, nadal będę kandydatką PO. Mam poparcie partii
- Nie możemy wychodzić z domu, nie możemy wychodzić na spacery, dzieci nie mogą chodzić do szkoły. Jest stan nadzwyczajny? Jest stan nadzwyczajny! - mówiła kandydatka KO na prezydenta Małgorzata Kidawa-Błońska, która apeluje o bojkot wyborów, które są zaplanowane 10 maja. Zapowiedziała, że w ewentualnych wyborach - po stanie klęski żywiołowej - wystartuje i ma pełne wsparcie partii.
- Wierzę, że wybory odbędą się w normalnym czasie, to znaczy w takim czasie, że wszyscy będą mogli brać w nich udział, że obywatele będą korzystali ze swoich praw, a kandydaci będą mogli robić kampanię - powiedziała kandydatka KO, informując w niedzielę o zawieszeniu kampanii.
ZOBACZ: Prezydenci Będzina i Sosnowca przeciwni wyborom w maju. "Kompletnie niewykonalne"
- Wybory muszą być przeniesione. Jeśli minister Szumowski (Łukasz Szumowski, minister zdrowia - red.) mówi, że najgorsze przed nami, to jak mamy robić wybory? To jest po prostu fikcja - mówiła Małgorzata Kidawa-Błońska w rozmowie z Piotrem Witwickim w poniedziałkowym programie "Graffiti".
Podkreśliła, że nie wycofała się ze startu w wyborach, ale dodała, że "wybory 10 maja nie mogą się odbyć".
Dodała, że w tym czasie "powinniśmy zająć się poprawianiem prawa tak, żeby pomóc Polakom, tym którzy tracą pracę, przedsiębiorcom, potrzebującym wsparcia lekarzom i pielęgniarkom".
WIDEO: Kidawa-Błońska: wybory 10 maja nie mogą się odbyć
Sasin: nie należy zmieniać terminu wyborów
W odpowiedzi na apel Kidawy-Błońskiej do bojkotu wyborów, wicepremier Jacek Sasin stwierdził w programie "Gość Wydarzeń", że "absolutnie nie należy zmieniać terminu wyborów". - Uważamy, że nie ma teraz podstaw, aby przesuwać wybory - przekonywał polityk PiS. Apel o bojkot wyborów, zgłoszony przez kandydatkę KO określił "dowodem na to, że nie radzi sobie ona z kampanią".
- Chciałabym, żeby pan Sasin zajął się spółkami państwa. Niech zajmie się tym, co do niego należy - odpowiedziała na słowa ministra aktywów państwowych Kidawa-Błońska.
ZOBACZ: Sasin: zamiast kolejnych ograniczeń, być może żołnierze w patrolach z policją
Prowadzący zauważył, że u innych kandydatów opozycji wezwanie do bojkotu również nie spotkało się z entuzjazmem; Szymon Hołownia w Polsat News stwierdził, że "to nie obywatele powinni rezygnować ze swoich praw".
Kidawa-Bońska odparła: - Obywatele są pozbawieni swoich praw, bo nie mogą brać udziału w procesie wyborczym.
- Dziwię się moim kolegom z opozycji, że nie mówią głośno: te wybory muszą być przeniesione. Uważam, że presja ma sens. Musimy mówić jednoznacznie - zaznaczyła wicemarszałek Sejmu. Przekonywała, że Polacy nie chcą tych wyborów. - 80 proc. Polaków mówi: nie chcemy w tym czasie wychodzić z domów - dodała.
"Problemem jest rząd, problemem jest Jarosław Kaczyński"
Kidawa-Błońska przekonywała również, że problemem nie jest jednak opozycja. - Problemem jest rząd, który nie potrafi poradzić sobie z tym kryzysem. Problemem jest Jarosław Kaczyński, który pod osłoną nocy wprowadza nowe zasady, łamiąc wszelkie regulaminy - powiedziała.
Argumentowała, że trzeba się zająć tym, co ważne. - Przecież "tarcza antykryzysowa", którą przygotował rząd, nie spełnia oczekiwań wszystkich Polaków, zbyt mało pomaga. I my musimy się tym zajmować - mówiła.
Wyraziła nadzieję, że Senat poprawi ustawę, przede wszystkim w zakresie zmian dotyczących Kodeksu wyborczego, i szybko trafi ona z powrotem do Sejmu.
ZOBACZ: Wyborcy opozycji i PiS-u zgodni w sprawie terminu wyborów
Zapytana, czy ma pewność, że jeśli wybory odbędą się po ewentualnym wprowadzeniu stanu klęski żywiołowej, to nadal będzie kandydatką PO na prezydenta, Kidawa-Błońska odparła: - Tak, tutaj nie ma żadnych wątpliwości. Mam pełne wsparcie partii.
Dotychczasowe odcinki "Graffiti" można obejrzeć w zakładce "Programy".