Nie spełniło się to, co obiecywałaś. Że będzie dobrze - łzy kierowcy, jego matkę zabrał koronawirus
"Koronawirus to nie żarty" - mówi w nagraniu, jakie umieścił na Facebooku Brytyjczyk, który stracił matkę w czasie epidemii koronawirusa. Kobieta zmarła po kilku dniach w szpitalu, a rodzina nawet nie mogła jej pożegnać. Stuart Hamlin przestrzega przed bagatelizowaniem problemu.
W poniedziałek Tracy Hamlin, matka Stuarta, który pracuje jako kierowca, została przyjęta do szpitala w brytyjskim Portsmouth.
Pacjentkę przyjęto z koronawirusem na oddział zakaźny. Nikt z rodziny nie zdawał sobie sprawy, w jak ciężkim stanie znajduje się kobieta.
W czwartek chora zmarła, a jej wstrząśnięty syn zamieścił na Facebooku wideo, w którym tłumaczy, jak wielkim ciosem jest strata bliskiej osoby i niemożność bycia przy niej do ostatnich chwil.
Ze względu na środki bezpieczeństwa, podjęte w związku z epidemia koronawirusa, rodzina nie mogła odwiedzić chorej w szpitalu.
"Ten wirus nie jest żartem. Każdy sobie robił z wirusa żarty, ja też. Ale w poniedziałek moja mama trafiła do szpitala. Wyglądało na to, że ma koronawirusa, razem z ojcem, bratem i siostrą zostaliśmy w domu, gdy ona musiała walczyć w szpitalu sama" - mówi Hamlin w nagraniu zamieszczonym na Facebooku.
WIDEO - Scott Hamlin wspomina matkę, która umierała samotnie w szpitalu na koronawirusa
"Została sama. Nie możesz się zbliżyć, nie możesz podejść, nie możesz przytulić, niczego jej przynieść i codziennie się modlisz, by wszystko było dobrze, by z tego wyszła. To był poniedziałek. A teraz jest czwartek i jej nie ma. Nie możemy przeżywać razem żałoby, nie możemy się spotkać jako rodzina. Gdy kogoś tracisz, potrzebujesz być blisko rodziny. To najbardziej przeszywający ból w moim życiu" - powiedział Hamlin.
Czytaj więcej