Lepsze powietrze nad miastami. To "zasługa" koronawirusa
Koronawirus może mieć zbawienny wpływ na środowisko. Im mniejszy ruch na ulicach, tym mniejsze zanieczyszczenia powietrza - twierdzą eksperci. Szczegółowe dane na antenie Polsat News przedstawiał Piotr Siergiej z Polskiego Alarmu Smogowego.
- Jeżeli mówimy o Chinach, czy takich doniesieniach z Paryża, Barcelony czy Madrytu, to widzimy, że jakość powietrza nad tymi miastami gwałtownie ulega poprawie. To wynika z tego, że jest tam zakaz poruszania się. Poziom tlenków azotu gwałtownie spadł - powiedział Siergiej w "Nowym Dniu" w Polsat News.
ZOBACZ: Powstało Stowarzyszenie Program Czysta Polska. "Włączmy ekologiczne myślenie"
Jak dodał, "podobnie jest w Warszawie". - Od początku marca stacja pomiarowa w al. Niepodległości zanotowała siedmiodniowy spadek tlenku azotu ze 120 na 50 mikrogramów. Czyli ponad połowę czystsze powietrze jest nad Warszawą, przynajmniej jeżeli chodzi o tlenki azotu - powiedział przedstawiciel Polskiego Alarmu Smogowego.
WIDEO: rozmowa z Piotrem Siergiejem w Polsat News
Zwrócił jednak uwagę, że "jeśli patrzymy na pyły zawieszone, to nie jest tak różowo". - Dymu mamy w powietrzu cały czas dosyć dużo w Polsce - podkreślił.
"Sucho, nie ma wiatru, więc wszystkie brudy unoszą się w powietrzu"
Potwierdza to biuro prasowe warszawskiego ratusza, które podało, że nie zarejestrowano w ostatnich dniach wyraźnego spadku stężenia pyłu zawieszonego w powietrzu - oscylują w okolicach ok 70 µg/m3, co Generalny Inspektorat Ochrony Środowiska określa jako poziom umiarkowany.
Co więcej, w zeszłym tygodniu notowano w południowej i centralnej części kraju, podwyższone stężenia pyłu. Przyczyną takiego stanu były zwiększone emisje z indywidualnego ogrzewania budynków, warunki meteorologiczne - czyli brak opadów oraz słaby wiatr oraz pylenie roślin.
ZOBACZ: Zmiany w programie "Czyste Powietrze". Ma być łatwiej i szybciej
W Warszawie największe stężenia zanieczyszczeń odnotowano 17 marca na stacji pomiarowej przy al. Niepodległości - wynosiło prawie 107 µg/m3. Do tych wyników oprócz pogody i emisji z kominów przyczynił się również tzw. "unos wtórny", tj. wzbijanie pyłów w powietrze przez pojazdy jeżdżące po warszawskich ulicach.
Agnieszka Drozd, członek zarządu Warszawskiego Alarmu Smogowego wskazała, że chociaż ruch samochodowy w mieście zasadniczo się zmniejszył, w ostatnie noce były przymrozki, przez co mieszkańcy Warszawy palili w piecach przyczyniając się tym samym do powstawania smogu. - Jest też sucho, nie ma wiatru, więc wszystkie brudy unoszą się w powietrzu. Mamy jednak nadzieję, że sytuacja się poprawi, kiedy skończą się zimne dni - dodała.
Czytaj więcej