Pomoc w zakupach, porady prawne, dostawa do szpitala. "Widzialna Ręka" działa coraz prężniej
- Pomoc sąsiedzka tak naprawdę nie wyginęła jeszcze. To, że mieszkamy na zamkniętych osiedlach, nie oznacza, że nie możemy zapukać do drzwi obok i zapytać, czy coś nie jest potrzebne - mówi w Polsat News Jadzia Morawska z "Widzialnej Ręki", w której działa już ponad 100 tys. osób. Grupa powstała spontanicznie po to, by ludzie pomagali sobie wzajemnie w obliczu pandemii koronawirusa.
Lądujesz na przymusowej kwarantannie lub obawiasz się ruszyć z domu, i okazuje się że potrzebujesz zakupów lub masz ważną sprawę do załatwienia, lub przegadania na skajpie, potrzebujesz pomocy dla dziecka bo szkoły pozamykane, albo psa trzeba wyprowadzić lub przejąć na jakiś czas. A może potrzebujesz pogadać z drugą osobą. Nie czekasz na młodszego aspiranta, ale piszesz tu i razem dogadujemy szczegóły jak pomóc i kto się tego podejmie" - można przeczytać na grupie, która działa na Facebooku pod nazwą "Widzialna Ręka". Możemy szukać tam pomocy, ale też sami ją oferować.
Ponad 200 grup lokalnych
- Nie spodziewaliśmy się, że to aż tak się rozrośnie. Kiedy nasz przyjaciel, Filip, zakładał tę grupę, była ona nastawiona głównie na pomoc wzajemną – tu w Warszawie, ale bardzo szybko zaczęło przybywać użytkowniczek i użytkowników. W ciągu 1-2 dni to było już kilkadziesiąt tysięcy osób - podkreśla Morawska.
"Widzialna Ręka" rozrosła się już do ponad 200 grup lokalnych.
Pomoc najczęściej jest sprawowana przez sąsiadów, którzy wspierają się wzajemnie. Do akcji dołączyła też Ochotnicza Straż Pożarna.
- Druhowie dostają informacje od grup lokalnych o potrzebujących, o osobach, do których trzeba coś zawieźć, ale także dostają materiały medyczne, które dowożą np. do szpitali - mówi Polsat News Jadzia Morawska.
Pomocy szukają też przedsiębiorcy
Jak dodała, najczęściej pomoc dotyczy osób, które muszą zostać w domu, jak np. rodzice opiekujący się dziećmi.
- Zdarzają się też poważniejsze sprawy, jak w przypadku osób, które zostały skierowane na kwarantannę i potrzebują zakupów - twierdzi kobieta.
ZOBACZ: Zaczęło się od grupy sąsiadów. Okazało się, że szpitalowi w Wejherowie pomóc chce każdy
Podkreśla, że jest bardzo dużo porad prawnych. - Ludzie często pytają się, co mają zrobić w obecnej sytuacji, ponieważ wiele osób zostało teraz bez pracy, bo byli zatrudnieni na "śmieciówkach" - mówi Morawska.
- Pomocy szukają również mali i średni przedsiębiorcy. Do tego powstała osobna grupa, gdzie ludzie radzą się prawników - dodaje.
WIDEO: cała rozmowa z Jadzią Morawską z "Widzialnej Ręki"
"Widzialne Ręce" działają również poza Polską. - Są podpięte do naszej głównej mapy i jesteśmy w kontakcie z administratorami tych grup z innych krajów - twierdzi Morawska.
- Staramy się by w każdym państwie, w każdym mieście na świecie pomoc była na takim poziomie jak w Polsce - podkreśla.
Czytaj więcej