Kradną lekarzom i pielęgniarkom identyfikatory, później wyłudzają darmowe picie i jedzenie
W Wielkiej Brytanii rabusie atakują lekarzy i pielęgniarki i kradną im identyfikatory. Później wyłudzają na nie darmowe jedzenie oferowane przez wiele firm medykom walczącym z koronawirusem. Skala procederu jest tak duża, że National Health Service (NHS) wydał w tej sprawie ostrzeżenia dla personelu szpitali, prosząc o ukrywanie smyczy z plakietkami w drodze do pracy.
Dziennik "The Guardian" opisuje incydent, do którego doszło szpitala Lewisham na południu Londynu. Dwóch pracowników lecznicy szło przez park tuż za tylnym wejściem do placówki. Próbowali im wyrwać identyfikatory, które mężczyźni mieli zawieszone na smyczach. Rabusie tym razem zostali powstrzymani.
Jeden z lekarzy z Lewisham powiedział w rozmowie z dziennikiem: "To coś przerażającego i szokującego, nie mieści się w głowie".
"Upewnij się, że twoja plakietka nie jest widoczna"
Okazało się, że skala problemu jest większa i NHS wydał ostrzeżenie dla personelu szpitali. Poproszono w nim, by pracownicy ukrywali swoje identyfikatory, kiedy tylko znajdują się poza budynkami placówek.
ZOBACZ: Połowa populacji Wielkiej Brytanii mogła już zakazić się koronawirusem
"Po doniesieniach o próbach zabrania identyfikatorów członkom personelu, którzy wychodzili z pracy, upewnij się, że twoja plakietka nie jest widoczna" - napisano w komunikacie.
Po co rabusiom identyfikatory? Służby wskazują, że najprawdopodobniej złodzieje dzięki nim korzystają później z bezpłatnej kawy, pizzy i innych artykułów, które sieci sklepów i restauracji - takich jak Leon, Domino's, Costa Coffee, Pret a Manger, Burger King, Pizza Hut czy Greggs - oferują personelowi NHS, chcąc w ten sposób podziękować za ich wysiłek w walce z epidemią koronawirusa.
- To przygnębiające. Zgłoszenia o kradzieżach identyfikatorów napływają z wielu miejsc. Złodzieje czyhają przed lecznicami, czekają aż pracownicy będą z nich wychodzić - powiedział jeden z urzędników NHS.
Najbardziej zagrożone są pielęgniarki
Urzędnik przyznał, że rabusie najczęściej napadają na pielęgniarki. - To one najczęściej wychodzą ze szpitali z założonymi na szyję smyczami - sprecyzował.
ZOBACZ: "Istnieją ważniejsze sprawy niż sport". Reprezentantka Szkocji wróciła do pracy w szpitalu
- Nasz pracownicy robią wszystko, stawić czoła globalnemu zagrożeniu koronawirusem, więc te doniesienia są naprawdę niepokojące - powiedziała Ruth May, szefowa pielęgniarek. - Byliśmy świadkami nadzwyczajnych aktów hojności ze strony przedsiębiorstw i społeczeństwa, idiotyczne incydenty tego nie przyćmią - dodała. Wezwała wszystkich do okazywania pracownikom NHS wdzięczności, na jaką zasługują, i pomagania im w niesieniu pomocy.
Szpitale, poza komunikatem NHS, same organizują odprawy dla pracowników, na których dokładnie opisują, jak zabezpieczyć się przed rabunkami. Do takich spotkań z personelem doszło w tym tygodniu w kilku oddziałach University College Hospital London. Na przekazanie szczegółowych instrukcji zachowania bezpieczeństwa dyrekcja zdecydowała się, gdy doszło do kilku incydentów z udziałem pracowników tej lecznicy.
Do pomocy zgłosiło się pół miliona ochotników
We wtorek wieczorem minister zdrowia Matt Hancock, informując o działaniach na rzecz wsparcia NHS, powiedział, że poszukuje ona 250 tys. wolontariuszy. Mają oni zajmować się m.in. dostarczaniem żywności i lekarstw do osób przebywających w izolacji, bądź w kwarantannie, dowożeniem pacjentów na umówione wizyty lekarskie czy dzwonieniem do przebywających w izolacji, by sprawdzać ich samopoczucie i złagodzić im poczucie osamotnienia. Ochotnicy muszą mieć ukończone 18 lat i być w dobrym stanie zdrowia.
ZOBACZ: Książę Karol zakażony koronawirusem
W środę przed południe poinformowano, że liczba chętnych, którzy się zapisali na specjalnej stronie internetowej, przekroczyła 250 tysięcy, czyli założony cel już został osiągnięty. Wieczorem ogłoszono natomiast, że zgłosiły się już ponad pół miliona osób.
Według bilansu podanego w środę wieczorem przez brytyjskie ministerstwo zdrowia, do tej pory w całym kraju wykryto ponad 9,5 tys. przypadków koronawirusa, z czego 463 okazały się śmiertelne.