Krakowski szpital szuka samolotu do przewozu maseczek. "Może mieć dużą trudność"
Szpital Uniwersytecki w Krakowie rozmawia z liniami lotniczymi, które mogłyby przetransportować zamówione maseczki i inne środki ochronne z Chin do Krakowa. Kluczową rolę odgrywa szybki czas dostawy. O koszty i trudności w zorganizowaniu takiego rejsu zapytaliśmy eksperta rynku lotniczego, Eryka Kłopotowskiego.
Zorganizowanie tego rodzaju transportu dla szpitala niesie ze sobą ustalenia na kilku poziomach.
- Zależy to od regulacji w Polsce i w kraju odbioru - czy wolno wykonywać operacje lotnicze i kto może je robić. Po drugie - kwestia przewoźnika, który by się tego podjął. Musi on mieć dostępność maszyn, odpowiedni sprzęt oraz załogi wyrażające chęć do przemieszczania się pomiędzy tymi krajami - wyjaśnia Kłopotowski.
25-50 tys. zł za godzinę lotu
Mówi także o wysokich cenach.
- W zależności od wielkości maszyny, godzina lotu kosztuje około 25-50 tys. złotych. Lot z Krakowa do Chin trwa 10-11 godzin w każdą stronę. Czy szpital jest gotowy ponieść te koszty? - pyta.
Kłopotowski zaznacza, że byłyby one dużo mniejsze, jeśli takie zamówienie dołożone zostałoby do rejsu pasażerskiego. W obecnej sytuacji, ze względu na zawieszenie lotów, jest to niemożliwe.
ZOBACZ: UE kupuje maseczki i kombinezony, ale Polska nie skorzysta. Nie wzięła udziału w przetargu
Czy krakowski szpital może oczekiwać pomocy od PLL LOT?
- Niekoniecznie. Gdyby było to np. 60 ton zamówienia od wszystkich szpitali, operacja na szerszą skalę, można wówczas rozmawiać z LOT-em. Pamiętajmy, że to firma komercyjna, od której wymagane jest generowanie zysku - dodaje nasz rozmówca.
"Zapewne są firmy gotowe na tego typu transport"
Dyrektor placówki Marcin Jędrychowski w Radiu Kraków mówił o "podjęciu starań, by porozmawiać z przewoźnikami lotniczymi i sprawdzić, który z nich byłby zainteresowany zorganizowaniem takiego lotu bezpośredniego, żeby odebrać towar bezpośrednio w Chinach i dostarczyć go na lotnisko w Balicach".
- Wyobrażam sobie, że są firmy gotowe na tego typu transport, ale sam szpital będzie mieć gigantyczną trudność w dotarciu do nich i dogadania się - prognozuje Kłopotowski.
Podpowiada, że jednym z kroków ułatwiających poszukiwania mogłoby być zwrócenie się do krakowskiego lotniska z prośbą o udostępnienie listy firm współpracujących z portem i wykonującym loty cargo.
Należy pamiętać, że załogi wykonujące cargo także mogą obawiać się o swoje zdrowie.
- Patrząc na LOT, związki zawodowe bardzo mocno krytykują obecne działania, mówiąc o narażaniu zdrowia pracowników - dodaje Kłopotowski.
Czytaj więcej