Były prezes Realu Madryt zmarł z powodu koronawirusa

Świat
Były prezes Realu Madryt zmarł z powodu koronawirusa
PAP/EPA/BERNARDO RODRIGUEZ
Były prezes Realu Madryt Lorenzo Sanz

Lorenzo Sanz, były prezes Realu Madryt, zmarł w wieku 76 lat w wyniku powikłań wywołanych koronawirusem. Znany działacz rządził w klubie ze stolicy Hiszpanii w latach 1995-2000.

Wiadomość o śmierci Sanza przekazał w sobotę wieczorem na Twitterze jego syn.

 

 

 

Były prezes Realu od poprzedniego tygodnia walczył z gorączką, a kilka dni temu jego stan bardzo się pogorszył, miał problemy z oddychaniem i trafił do szpitala na oddział intensywnej terapii.

 

 

Za kadencji Sanza "Królewscy" dwukrotnie triumfowali w Lidze Mistrzów - w 1998 i 2000 roku. 

 

Ponad 300 ofiar w ciągu doby

 

W ciągu ostatniej doby liczba osób zmarłych na koronawirusa w Hiszpanii wzrosła o 324; potwierdzono też ponad 5 tys. zakażeń - poinformował w sobotę po południu rząd Hiszpanii. W sumie z powodu epidemii zmarło 1326, a zainfekowanych zostało prawie 25 tys. osób.

Największą liczbę ofiar śmiertelnych odnotowano na terenie wspólnoty Madrytu, gdzie dotychczas zmarły 804 osoby. Liczba zakażonych szacowana jest tam na prawie 9 tys.

 

ZOBACZ: "Jak zakładnicy; wojsko na ulicach". Polacy z Peru apelują o powrót do kraju, są przerażeni

 

Szybko rośnie bilans ofiar śmiertelnych i osób zakażonych w Katalonii, drugim najbardziej dotkniętym epidemią regionie Hiszpanii. Zmarły tam 122 osoby, a liczba zainfekowanych przekroczyła 4,2 tys.

 

Rząd odmawia na razie podania informacji na temat przewidywanego przez służby sanitarne Hiszpanii szczytu zakażeń koronawirusem w tym kraju.

 

Tymczasem przewodniczący Towarzystwa Epidemiologicznego (SE) w Madrycie Pere Godoy wyraził w piątek wieczorem przekonanie, że do końca marca nie należy się spodziewać obniżenia liczby zakażeń.

 

Stan zagrożenia epidemiologicznego

 

- Szczytu epidemii w naszym kraju oczekiwałbym dopiero za dwa tygodnie. Później powinien nastąpić sukcesywny spadek zachorowań - powiedział Godoy.

 

Od niedzieli w Hiszpanii obowiązuje stan zagrożenia epidemiologicznego, a jej mieszkańcy zobowiązani są do pozostania w domach, mogą jednak chodzić do pracy, robić zakupy pierwszej potrzeby, a także udać się do banku. Otwarte są stacje paliw, apteki, kioski oraz sklepy ze sprzętem elektronicznym.

 

Pomimo wprowadzonych restrykcji w piątek po południu tysiące osób wyjechały do swoich urlopowych rezydencji na prowincji. Długie korki przy wyjazdach z miast powstały m.in. w Madrycie, Walencji, Maladze i Sewilli.

luq/ PAP
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie