Były prezes Realu Madryt zmarł z powodu koronawirusa
Lorenzo Sanz, były prezes Realu Madryt, zmarł w wieku 76 lat w wyniku powikłań wywołanych koronawirusem. Znany działacz rządził w klubie ze stolicy Hiszpanii w latach 1995-2000.
Wiadomość o śmierci Sanza przekazał w sobotę wieczorem na Twitterze jego syn.
Acaba de fallecer mi padre. No se merecía este final y de esta manera. Se va una de las personas más buenas,valientes,y trabajadoras que he visto en mi vida. Su familia y el Real Madrid eran su pasión. Mi madre y mis hermanos hemos disfrutado de todos sus momentos con orgullo DEP
— lorenzo sanz (@lsanz19) March 21, 2020
Były prezes Realu od poprzedniego tygodnia walczył z gorączką, a kilka dni temu jego stan bardzo się pogorszył, miał problemy z oddychaniem i trafił do szpitala na oddział intensywnej terapii.
Hoy es el día más triste de mi vida, nos ha dejado un gran padre y un gran abuelo, una persona única, hecha así misma que fue capaz de conseguir todo lo que se propuso, pero su mayor logro fue su familia, papa te quiero y se que siempre seguirás cuidando de nosotros pic.twitter.com/MpEsDbDUsG
— Fernando Sanz 19 (@FernandoSanzD19) March 21, 2020
Za kadencji Sanza "Królewscy" dwukrotnie triumfowali w Lidze Mistrzów - w 1998 i 2000 roku.
Ponad 300 ofiar w ciągu doby
W ciągu ostatniej doby liczba osób zmarłych na koronawirusa w Hiszpanii wzrosła o 324; potwierdzono też ponad 5 tys. zakażeń - poinformował w sobotę po południu rząd Hiszpanii. W sumie z powodu epidemii zmarło 1326, a zainfekowanych zostało prawie 25 tys. osób.
Największą liczbę ofiar śmiertelnych odnotowano na terenie wspólnoty Madrytu, gdzie dotychczas zmarły 804 osoby. Liczba zakażonych szacowana jest tam na prawie 9 tys.
ZOBACZ: "Jak zakładnicy; wojsko na ulicach". Polacy z Peru apelują o powrót do kraju, są przerażeni
Szybko rośnie bilans ofiar śmiertelnych i osób zakażonych w Katalonii, drugim najbardziej dotkniętym epidemią regionie Hiszpanii. Zmarły tam 122 osoby, a liczba zainfekowanych przekroczyła 4,2 tys.
Rząd odmawia na razie podania informacji na temat przewidywanego przez służby sanitarne Hiszpanii szczytu zakażeń koronawirusem w tym kraju.
Tymczasem przewodniczący Towarzystwa Epidemiologicznego (SE) w Madrycie Pere Godoy wyraził w piątek wieczorem przekonanie, że do końca marca nie należy się spodziewać obniżenia liczby zakażeń.
Stan zagrożenia epidemiologicznego
- Szczytu epidemii w naszym kraju oczekiwałbym dopiero za dwa tygodnie. Później powinien nastąpić sukcesywny spadek zachorowań - powiedział Godoy.
Od niedzieli w Hiszpanii obowiązuje stan zagrożenia epidemiologicznego, a jej mieszkańcy zobowiązani są do pozostania w domach, mogą jednak chodzić do pracy, robić zakupy pierwszej potrzeby, a także udać się do banku. Otwarte są stacje paliw, apteki, kioski oraz sklepy ze sprzętem elektronicznym.
Pomimo wprowadzonych restrykcji w piątek po południu tysiące osób wyjechały do swoich urlopowych rezydencji na prowincji. Długie korki przy wyjazdach z miast powstały m.in. w Madrycie, Walencji, Maladze i Sewilli.