"Ostatniego dnia przed zamknięciem, puby były zapełnione" – Brytyjczyk, który uciekł do Polski
- W Anglii ludzie nie zdali sobie sprawy, że koronawirus to coś bardzo, bardzo groźnego i, że może on naprawdę zabić - powiedział w "Debacie Tygodnia" Richard Washington, brytyjski politolog, który uciekł przed koronawirusem do Warszawy.
W sobotę z powodu pandemii koronawirusa w Wielkiej Brytanii zmarło 56 osób Tym samym liczba ofiar śmiertelnych wzrosła do 233. To kolejny w ostatnich dniach rekordowy wzrost liczby zgonów. Ministerstwo zdrowia podało również, że liczba wykrytych zakażeń zwiększyła się do 5018.
ZOBACZ: "Nie mam pojęcia, jak się zaraziłam". Polka opowiada o życiu w domowej hospitalizacji
- Wszyscy mówili, że nie ma zagrożenia, że nie ma dużo przypadków zakażenia koronawirusem w Wielkiej Brytanii. Okazało się wtedy, że odwołano mój lot. Do Polski wróciłem dzięki akcji #LOTdodomu. Tutaj mieszkam, tutaj jest mój dom i miałem wrażenie, że w Polsce przynajmniej rząd i ludzie zaczęli mocno rozumieć, co musimy zrobić, żeby chronić innych - wyjaśnił Washigton.
"Wszyscy trwali w zaprzeczeniu"
Politolog był pytany o doniesienia, jakoby rząd Borisa Johnsona jeszcze przed tygodniem zastanawiał się nad stworzeniem tzw. "odporności stadnej", polegającej na kontrolowanym zarażeniu do nawet 80 proc. Brytyjczyków.
- Nagle wszyscy w Anglii byli ekspertami od epidologii i przekonywali, że to dobre rozwiązanie, a rząd wie co robi. Wszyscy trwali w zaprzeczeniu - mówił Washington.
ZOBACZ: Fundacja Biedronki przeznaczy 50 mln zł na pomoc seniorom
Sytuacja zmieniła się w tym tygodniu. W piątek brytyjski rząd nakazał zamknięcie wszystkich pubów, klubów, restauracji, kin, muzeów, siłowni i wszelkich miejsc rozrywki, by zatrzymać epidemię koronawirusa.
Chcieli cieszyć się "wolnością"
- Rząd chyba powoli zdaje sobie sprawę, że to nie jest Brexit i jakiś polityczny argument. Na koronawriusa nie można znaleźć sloganów - trzeba bardzo dokładnie działać, żeby chronić życie ludzi. To jest to, co musimy teraz robić - dodał ekspert.
Washington zauważył jednocześnie, że w ostatni dzień działalności, brytyjskie puby były oblegane. - Brytyjczycy chcieli mieć jeszcze jeden wieczór "wolności" przed tą decyzją rządu. W ogóle tego nie rozumiem. Jestem w Polsce na kwarantannie i cieszę się, bo nie jestem pewny czy nie jestem zarażony. Jestem w izolacji od 6 dni i chcę chronić innych. Mieszkam na osiedlu ze starszymi ludźmi i nie chcę, by oni umierali - zapewnił politolog.
- Nie widzę teraz tego, co się dzieje na polskich ulicach. Mam nadzieję, że wszyscy przestrzegają zaleceń rządu. Choć nie jestem fanem tego rządu, to muszę przyznać, że w tej sytuacji bardzo dobrze zadziałali - dodał Washington.
Czytaj więcej