Uwaga na ibuprofen! Może pogorszyć przebieg zakażenia wywołanego koronawirusem
- We wczesnej fazie infekcji nie należy stosować zbyt dużych dawek niesteroidowych leków przeciwzapalnych, takich jak ibuprofen - powiedział dr Paweł Grzesiowski. Takie postępowanie może pogorszyć przebieg zakażenia wywołanego koronawirusem, jak też innymi patogenami, szczególnie wirusowymi. Europejska Agencja Leków (EMA) zauważa jednak, że brak jest naukowych dowodów potwierdzających związek.
Pierwszy publicznie zwrócił na to uwagę minister zdrowia Francji Olivier Veran. W minioną sobotę poinformował, że niektóre leki przeciwzapalne mogą być "czynnikiem nasilającym infekcję" w przypadku choroby Covid-19. W razie gorączki zalecił ograniczenie się jedynie do stosowania środków zawierających paracetamol.
Zalecenia te potwierdził dr Paweł Grzesiowski, wykładowca Szkoły Zdrowia Publicznego CMKP, prezes Fundacji Instytut Profilaktyki Zakażeń. I nie chodzi tylko o zakażenie wywołanego koronawirusem SARS-CoV-2.
"Blokujemy reakcję odpornościową"
- W przypadku infekcji wirusowych w ogóle stosowanie w nadmiarze niesteroidowych leków przeciwzapalnych nie jest rozsądne – podkreśla specjalista - gdyż blokujemy wtedy reakcję odpornościową (hamowanie produkcji cytokin czyli białek biorących udział w odpowiedzi immunologicznej – red.), która ma zwalczyć wirusa, w tym szczególnie hamujemy wydzielanie interferonu. Dlatego nie należy lekami zwalczać gorączki poniżej 38 st. C, ponieważ w ten sposób hamujemy odpowiedź zapalną i reakcję immunologiczną.
Wiele osób - zamiast stosować jedynie przeciwgorączkowo paracetamol dla złagodzenia objawów i poprawy samopoczucia - często stosuje niesteroidowe leki przeciwzapalne, takie jak ibuprofen. A to może doprowadzić wręcz do przedłużenia infekcji, bo hamuje się wydzielanie interferonu.
To obserwacje - "wciąż nie mamy dowodu naukowego"
Dr Grzesiowski przyznaje, że jeśli chodzi o niekorzystne działania używanych w nadmiarze niesteroidowych leków przeciwzapalnych w przypadku koronawirusa - wskazują na to jedynie obserwacje oraz wynikające z tego sugestie. Mówi o tym jedna z prac, której autorami są specjaliści z Chin. Podobne są też spostrzeżenia szpitali zakaźnych we Francji. - Wciąż jednak nie mamy dowodu naukowego wynikającego z porównania grupy pacjentów, którzy stosowali np. ibuprofen z tymi, którzy go nie otrzymywali - zastrzegł.
- W prestiżowym piśmie "Lancet" zasugerowano – tłumaczył kardiolog i internista dr Piotr Gryglas - że enzym konwertujący ułatwia wirusowi zagnieżdżenie się w komórkach docelowych.
- Niestety ibuprofen, niektóre leki przeciwcukrzycowe, niektóre leki na nadciśnienie tętnicze, mogą zwiększać ekspresję tego enzymu, który produkowany jest w komórkach nabłonka oddechowego lub pęcherzyków płucnych, ściany naczyń, nerkach i w wielu innych narządach - wyjaśniał.
Dr Grzesiowski uważa, że zastosowanie leków przeciwzapalnych może być przydatne, ale w późniejszej fazie choroby. - Można rozważyć zastosowanie wspomagające leku, który blokuje odpowiedź zapalną w późniejszej fazie, gdy mamy już zapalenie płuc. Wciąż jednak brakuje nam potwierdzających to badań naukowych. A trzeba być ostrożnym, by nie uzyskać skutków odwrotnych od zamierzonych - podkreśla.
Bezpiecznym lekiem w początkowej fazie zakażenia jest paracetamol
Bezpiecznym lekiem do stosowania w początkowej fazie zakażenia jest paracetamol. - Lek ten również należy do leków przeciwzapalnych, ale różni się tym, że ma wybiórcze działanie przeciwbólowe i przeciwgorączkowe, natomiast w minimalnym stopniu działa przeciwzapalnie. Dlatego paracetamol preferowany jest jako lek w infekcjach, bo nie opóźnia i nie osłabia odpowiedzi immunologicznej – tłumaczy specjalista.
- Gorączka jest głównie wytworem cytokin, w tym interferonu - zwraca uwagę dr Grzesiowski. - Jeśli u gorączkującego pacjenta zastosujemy leki hamujące wydzielanie cytokin, to poprawi się samopoczucie, bo nie będzie gorączki i innych dolegliwości, ale wirus będzie mógł dłużej się namnażać - dodał.
"Nie ma powodu, aby pacjenci przerywali leczenie"
Tymczasem Grzegorz Cessak z Europejskiej Agencji Leków (EMA) informuje, że w chwili obecnej brak jest naukowych dowodów potwierdzających związek pomiędzy ibuprofenem a pogorszeniem przebiegu choroby COVID-19. "Na podstawie dostępnych danych nie ma powodu, aby pacjenci przyjmujący ibuprofen przerywali leczenie" - podkreśla Grzegorz Cessak.
EMA informuje, że w chwili obecnej brak jest naukowych dowodów potwierdzających związek pomiędzy ibuprofenem a pogorszeniem przebiegu choroby #COVID19. Na podstawie dostępnych danych nie ma powodu, aby pacjenci przyjmujący ibuprofen przerywali leczenie ‼️ https://t.co/zPmnW9nN0p pic.twitter.com/5kZC0v12kE
— 𝗚𝗿𝘇𝗲𝗴𝗼𝗿𝘇 𝗖𝗲𝘀𝘀𝗮𝗸 (@GCessak) March 18, 2020
Oświadczenie unijnej agencji to reakcja m.in. na ostrzeżenie ministra zdrowia Francji Oliviera Verana, który odradził stosowanie ibuprofenu lub innych niesteroidowych leków przeciwzapalnych (m.in. aspiryny, naproksenu, ketoprofenu), powołując się na informacje otrzymane od lekarzy. Veran zalecił stosowanie paracetamolu, który nie ma silnego działania przeciwzapalnego, ale redukuje gorączkę.
WHO będzie badać sprawę. Na razie polecono stosować paracetamol
Hipotezy - choć niepoparte jeszcze twardymi dowodami - o szkodliwym efekcie ibuprofenu przy chorobie wywołanej nowym koronawirusem pojawiły się też w medycznym piśmie "Lancet".
W środę rzecznik Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) Christian Lindmeier stwierdził, że choć nie ma bezpośrednich dowodów na szkodliwość ibuprofenu, będzie badać sprawę. W międzyczasie polecił stosować paracetamol.
Czytaj więcej