11. edycja "Tańca z Gwiazdami" przeniesiona na jesień
To był wyjątkowy wieczór. Drugi wiosenny odcinek "Dancing with the Stars" odbył się bez udziału publiczności w studiu. Niecodzienna sytuacja ma związek z epidemią koronawirusa. Uczestnicy zrobili wszystko, żeby w tym trudnym czasie sprostać tanecznemu wyzwaniu i zaprezentować się jak najlepiej. Na koniec ogłoszono komunikat o zawieszeniu show.
Nikt nie spodziewał się, że kiedykolwiek dojdzie do takiej sytuacji. W programie na żywo zabrakło spontanicznych oklasków i gorącej owacji widowni, ale bohaterowie 11. edycji stanęli na wysokości zadania. Uczestnicy wraz z prowadzącymi, jurorami oraz ekipą programu zadbali, aby w piątkowy wieczór kultowy program błyszczał pełnym blaskiem.
Wideo: 11. edycja "Tańca z Gwiazdami" przeniesiona na jesień
- Mając na uwadze bezpieczeństwo, dziś witamy bez publiczności w studiu - rozpoczął Krzysztof Ibisz. - Zadbamy jednak o emocje na najwyższym tanecznym poziomie - dodała Paulina Sykut-Jeżyna. I tak się stało.
"Wilk syty i owca cała"
Rywalizację o bezcenne głosy rozpoczęli Tomasz Oświeciński i Janja Lesar. Aktor po przejściach nie przejął się ostatnim miejscem w tabeli i wziął do pracy. Dynamicznie, bo czekał ich jive w rytm "Crazy Little Thing Called Love" z repertuaru grupy Queen. Zrobili wszystko, żeby zatrzeć pierwsze wrażenie z premiery. Było lepiej? - Tak źle to nie było... Wilk syty i owca cała - opisał wrażenia Michał Malitowski.
- Ty jesteś po prostu facet z dużymi... kulami. Zawsze na siebie trzeba znaleźć sposób. Rozgrywasz to po aktorsku. To urocze - dodała Iwona Pavlović. - Jesteś innym tancerzem niż tydzień temu - podsumował Andrzej Grabowski. W sumie 17 punktów.
Czytaj więcej