WIG20 przerywa serię siedmiu spadkowych sesji. Co dzieje się na warszawskiej giełdzie?
WIG20 rośnie na piątkowym otwarciu. Indeks warszawskiej giełdy podnosi się po ostatnim spadku do najniższego od niemal 17 lat poziomu. Ekonomiści oceniają, że epidemia koronawirusa nastała w niekorzystnym momencie - słabnącego wzrostu i słabnącej waluty. GPW informuje jednak, że na bieżąco monitoruje sytuację i ocenia, że obecnie nie ma przesłanek operacyjnych do zawieszenia obrotu giełdowego.
W czwartek najważniejszy indeks warszawskiej Giełdy Papierów Wartościowych WIG20 spadł na zamknięciu sesji o 13,28 proc., do 1.305,73 pkt. - najniższego poziomu od lipca 2003 r. Najgłębsze spadki przekroczyły pułap 21 proc. Blisko 20 proc. straciły w czwartek m.in. Bank Pekao (-19.59 proc.) oraz Alior Bank (-19,88 proc.) natomiast PKO BP odnotował łagodniejszy spadek o 12,96 proc.
Ekonomiście nie mają wątpliwości, że to efekt koronawirusa. - Epidemia złapała nas w bardzo niekorzystnym momencie, słabnącego wzrostu i słabnącej waluty - ocenił główny doradca ekonomiczny PwC w Polsce Witold Orłowski. Dodał, że rządzący oczywiście o wszystko będą obwiniać czynniki nieprzewidywalne.
Było wiadomo od miesięcy...
- Przypomnę jednak, że ostrzeżenia przed niebezpieczeństwami w globalnej gospodarce i możliwymi "czarnym scenariuszami", jak również wezwania wobec rządu i NBP by prowadziły ostrożniejszą politykę finansową, zarówno ja jak wielu innych ekonomistów formułowało od wielu miesięcy - mówił Orłowski.
Według ekonomisty, "osłabienie WIG jest większe, niż musiałoby być, bo przez ostatni rok osłabieniu uległy makroekonomiczne fundamenty naszej gospodarki".
Orłowski zwrócił ponadto uwagę na znaczące spadki notowań banków. - Sektor finansowy może być jednym z najmocniej dotkniętych – oczywiście po turystyce i liniach lotniczych - wskazał.
ZOBACZ: Zarobią na koronawirusie? Muszą wytrzymać do lipca
Piątkowy "Puls Biznesu" pisze, że powstał nawet specjalny zespół, który ma ograniczać skutki epidemii w sektorze bankowym. Priorytetem ma być zapewnienie klientom dostępu do gotówki i przelewów.
GPW przeprowadziła natomiast przegląd planów utrzymania ciągłości działania na wypadek zwiększenia ryzyka odczuwania negatywnych skutków wywołanych przez koronawirusa. GPW na bieżąco monitoruje sytuację rynkową i ocenia, że obecnie nie ma przesłanek operacyjnych do zawieszenia obrotu giełdowego - poinformowała GPW w stanowisku dotyczącym zapewnienia bezpieczeństwa obrotu w okresie dużej zmienności rynku.
Ceny wciąż rosną
Ceny towarów i usług konsumpcyjnych w lutym 2020 r. wzrosły rok do roku o 4,7 proc., a w porównaniu z poprzednim miesiącem ceny wzrosły o 0,7 proc. - podał Główny Urząd Statystyczny. W styczniu, po przeszacowaniu koszyka wag, ceny rdr wzrosły o 4,3 proc., a miesiąc do miesiąca wzrosły o 0,9 proc.
ZOBACZ: Gdy koronawirus zabija, inwestorzy zarabiają. Szokująca kryptowaluta
Ankietowani przez analitycy oczekiwali wzrostu cen w lutym o 4,4 proc. rdr i 0,3 proc. mdm.
Wcześniej GUS podawał, że w styczniu ceny rdr wzrosły o 4,4 proc., a mdm wzrosły o 0,9 proc.
Dobrze sprzedają się obligacje
W lutym sprzedano obligacje oszczędnościowe o łącznej wartości 2 mld 293 mln zł - poinformowało w piątek Ministerstwo Finansów. Największym zainteresowaniem cieszyły się obligacje czteroletnie.
- Luty jest (...) miesiącem, w którym po raz kolejny został przekroczony pułap 2 mld zł. Dobry wynik sprzedaży pokazuje, że rośnie grupa oszczędzających dostrzegająca zalety obligacji skarbowych - wskazał cytowany w komunikacie wiceminister finansów Piotr Nowak. Dodał, że sprzedaż skarbowych obligacji oszczędnościowych wyniosła w lutym blisko 2,3 mld zł.
ZOBACZ: Przewidział kryzys finansowy w 2008 r. Teraz mówi, co wkrótce nas czeka
Według resoru największym zainteresowaniem cieszyły się obligacje 4-letnie - ich udział w sprzedaży wyniósł 47 proc., a nabywcy indywidualni przeznaczyli na ich zakup ponad 1 mld 81 mln zł. Sięgano też po obligacje 3-miesięczne (25 proc.) i 2-letnie (16 proc.). W dalszej kolejności oszczędzający wybierali obligacje 10-letnie (10 proc.) oraz 3-letnie (1 proc.).
Największe zniżki ropy
Ceny ropy w USA rosną o 3 proc., ale zmierzają do zakończenia tygodnia z największymi zniżkami od 2008 r. Inwestorzy obawiają się spadku popytu na surowiec w wyniku epidemii koronawirusa. Baryłka ropy West Texas Intermediate w dostawach na kwiecień na giełdzie paliw NYMEX w Nowym Jorku jest wyceniana po 32,84 USD, po zniżce ceny o 4,86 proc. Ropa Brent w dostawach na maj na giełdzie paliw ICE Futures Europe w Londynie jest wyceniana po 34,7 USD za baryłkę, wyżej o 4,65 proc.
Rosyjskie firmy wydobywające ropę naftową zapowiedziały w czwartek, że mogą zwiększyć produkcję ropy naftowej już od 1 kwietnia i są gotowe ponieść koszty niskich cen surowca przez dłuższy czas. Kreml podał w czwartek, że nie ma w planach podjęcia rozmów z Arabią Saudyjską.
ZOBACZ: Trump zawiesza podróże z Europy do USA
W niedzielę Arabia Saudyjska, jeden z największych producentów ropy na świecie, podjęła decyzję o znacznym obniżeniu cen, po jakich sprzedawać będzie surowiec w kwietniu. Saudyjczycy zamierzają także zwiększyć produkcję z obecnych 9,7 mln baryłek dziennie, do ponad 12 mln b/d, a możliwości produkcyjne Arabii sięgają 12,5 mln baryłek dziennie. W ten sposób Saudyjczycy chcą wypchnąć z rynku część producentów o najwyższych kosztach wydobycia.
Decyzja została podjęta po tym, jak kraje OPEC i Rosja nie doszły w zeszłym tygodniu do porozumienia w sprawie zmniejszenia dostaw ropy w czasie dużego spadku popytu na surowiec na świecie wywołanego epidemią koronawirusa.
Pentagon potwierdził w czwartek, że amerykańskie siły powietrzne przeprowadziły atak na pięć pozycji szyickich milicji w Iraku. Naloty stanowią odwet za środowy ostrzał bazy at-Tadżi w Iraku, w którym zginęło dwóch Amerykanów i Brytyjczyk.
Czytaj więcej