Minister zdrowia: spodziewam się kolejnych 2-3 zarażonych
- Nie spodziewam się gwałtownego przyrostu zarażonych koronawirusem w Polsce. Spodziewam się raczej 2-3 kolejnych osób, które będą miały potwierdzone wyniki. Na szczęście mamy tę sytuację pierwszego pacjenta opanowaną z punktu widzenia epidemiologicznego - powiedział w "Gościu Wydarzeń" minister zdrowia Łukasz Szumowski.
Do 148 wzrosła we Włoszech liczba osób, które zmarły z powodu koronawirusa - poinformował w czwartek rządowy komisarz do spraw kryzysu Angelo Borrelli. To oznacza, że w ciągu doby zanotowano 41 kolejnych zgonów. Zarażonych jest obecnie około 3300 osób. Liczba wyleczonych zwiększyła się do 414.
Łukasz Szumowski podkreślił w "Gościu Wydarzeń", że około 10 proc. pacjentów we Włoszech leży na intensywnej terapii. - W związku z tym na dzisiejszej odprawie z wojewodami i premierem jeszcze raz przejrzeliśmy miejsca intensywnie i oiomowe. Mamy około 8,7 tys. miejsc intensywnych do leczenia chorych, którzy tego potrzebują - powiedział.
ZOBACZ: Opozycja po spotkaniu z premierem. Ulotki o koronawirusie też po ukraińsku
Jak zauważył, Włosi w okolicach Mediolanu mają "dużą populację osób, które wywodzą się z Wuhanu". - Te osoby wróciły do Włoch jak tylko rozpoczęła się epidemia. Wiemy, że wkradł się chaos do władz sanitarnych. Pacjent zerowy wracał po wizycie na sorze metrem do domu - dodał.
Minister zdrowia podkreślił jednocześnie, że populacja północnych Włoch to populacja starsza. - Wiemy, że ten wirus jest groźny głównie dla osób w podeszłym wieku i schorowanych - mówił.
Jak dodał, dane dot. umieralności na koronawirusa we Włoszech wzrosły do 3 proc. - To nadal nie jest taki wirus jak SARS czy MERS, gdzie mamy od 9 do kilkunastu, do 30 procent śmiertelności - mówił.
"Jeden z pasażerów opuścił Polskę"
Szumowski został zapytany, czy spodziewa się scenariusza, według którego w ciągu najbliższych godzin potwierdzi się kolejnych 5-10 przypadków zarażeń. - Nie spodziewam się gwałtownego przyrostu zarażonych koronawirusem w Polsce. Spodziewam się raczej 2-3 kolejnych osób, które będą miały potwierdzone wyniki. Na szczęście mamy tę sytuację pierwszego pacjenta opanowana z punktu widzenia epidemiologicznego - powiedział.
Jak dodał, 11 pasażerów i kierowca autobusu, którym jechał zarażony Polak, zostali poddani kwarantannie. - Jeden z pasażerów opuścił teren Polski i przejechał do innego kraju - dodał.
Jak powiedział, koronawirus "nie jest tak zaraźliwy jak grypa", a zarażony może zarazić jedną, dwie osoby.
WIDEO: minister zdrowia w "Gościu Wydarzeń".
Powrót z kraju ryzyka, wysoka temperatura, kaszel
Szumowski podkreślił, że niezmienione zostają kryteria, na podstawie których należy zaalarmować służby. Zagrożenie dotyczy osób, które wróciły z kraju, w którym jest powyżej 300 przypadków zachorowań, mają powyżej 38 stopni temperatury ciała i kaszlą.
Pytany o szczepionkę na koronawirusa, minister podkreślił, że będzie ona dostępna za około 18 miesięcy. - Proces kontroli szczepionki jest tak poważny, bo mamy do czynienia z drobnoustrojem, (Ważne - red.), żeby nie zaszkodzić ludziom - dodał.
ZOBACZ: Koronawirus. Zarządzono kwarantannę na Mazowszu
Jak podkreślił, obecnie w Polsce w ciągu doby można wykonać do dwóch tysięcy testów na obecność koronawirusa.
"Bierzemy to, co jest na rynku"
Członkowie sztabu Małgorzaty Kidawy-Błońskiej i zarazem posłowie Koalicji Obywatelskiej Izabela Leszczyna, Barbara Nowacka i Adam Szłapka zorganizowali w czwartek konferencję prasową, by zapytać o rządowe zlecenie na produkcję testów na obecność koronawirusa. Jak przekazał Szłapka, "firma Blirt z Gdańska otrzymała kilka dni temu rządowe zlecenie na 3,5 miliona złotych na produkcję testów do koronawirusa".
Współwłaścicielem i członkiem rady nadzorczej tej firmy, dodał, jest Jerzy Milewski, doradca prezydenta Andrzeja Dudy (właściwie członek Narodowej Rady Rozwoju - red.) i gdański radny PiS. - To właśnie jego firma otrzymała to zlecenie - zaznaczył Szłapka. Zdaniem posłów KO "PiS chce zarabiać na lęku i strachu Polaków".
Minister zdrowia odnosząc się do tej sprawy podkreślił, że testy na koronawirusa kupowane są od różnych firm. - Nie sprawdzaliśmy składu osobowego udziałowców firm. W obecnej sytuacji kupiliśmy testy od wszystkich firm, które zgłosiły taką gotowość. Nawet niektóre zgłosiły nam gotowość dużej ilości testów, a za chwilę zmniejszyły tę ilość o 10 razy - powiedział Szumowski.
Dodał, że testy są kupowane z różnych źródeł - z Hiszpanii, Turcji, Wielkiej Brytanii. - Bierzemy te testy, które są na rynku. (...) Jak ktoś nam zaproponuje testy, to my je kupimy, niezależnie od tego, kto jest właścicielem w tej chwili - podkreślił.
Pytany, czy jest problem z liczbą testów na koronawirusa, odpowiedział, że "mamy ich kilkadziesiąt tysięcy". - Nie mogę jednak sobie pozwolić na to, żeby tych testów zabrakło, wolę mieć nadmiar, który wykorzystamy być może w następnych latach - dodał szef MZ.
Poprzednie odcinki programu dostępne są tutaj.
Czytaj więcej