Hołownia: nigdy nie powiedziałem, że zawetuję ustawę o pigułce "dzień po"
- Nie powiedziałem, że zawetowałbym ustawę o pigułce "dzień po". Mówiłem, że nie mam zdania i chciałbym je sobie wyrobić w procesie konsultacji z osobami, których to dotyczy - powiedział w programie "Graffiti" kandydat na prezydenta RP Szymon Hołownia.
- Nigdy nie powiedziałem, że zawetuję taką ustawę. Powiedziałem, że chciałbym porozmawiać z osobami, których ustawa dotyczy, bo uważam, że tak powinien zachowywać się prezydent. Mam swoje poglądy w tej sprawie, ale czym innym jest posiadanie swoich poglądów, a czym innym narzucanie ich 38 mln Polaków - podkreślił Hołownia.
Jak dodał, "dość wojny ideologicznej i prezydentów-najeźdźców, których trzeba obserwować, jakie mają poglądy, bo później te poglądy narzucają".
- Marta Lempart (z Ogólnopolskiego Strajku Kobiet - red.) kłamie, mówiąc że zawetuję wszystkie ustawy, które są niezgodne z moim światopoglądem. Nic takiego nie będzie miało miejsca - zaznaczył kandydat.
"Żałuję, że Tygrys jest zajęty"
Tomasz Machała zapytał Hołownię, czy jego żona będzie miała wystąpienie podczas kampanii wyborczej podobne do żony Władysława Kosiniaka-Kamysza. - Moja żona nie jest specjalnie skłonna do naśladowania kogokolwiek, w tym innych żon. Fajne było wystąpienie żony Kosiniaka-Kamysza. Żałuję, że Tygrys jest już zajęty, bo z "Kubusia Puchatka" zostaje tylko Prosiaczek i Kłapouchy. Rozmawialiśmy już jakiego gadżetu słownego użyć, pracujemy nad tym - powiedział.
- Moja żona ze względu na swój profil zawodowy - jest żołnierzem, oficerem Sił Powietrznych - nie ma możliwości brania otwartego udziału w kampanii wyborczej, ale zabierze głos - podkreślił Hołownia.
ZOBACZ: Żona Kosiniaka-Kamysza skradła show. "Nie dam się zamknąć pod kryształowym żyrandolem"
Jak dodał, "mam nadzieję, że już w tym tygodniu zobaczycie państwo moją żonę, która zrobi to po swojemu, po naszemu, tak jak my chcemy".
WIDEO: zobacz całą rozmowę z Szymonem Hołownią
- Nie wierzę w politykę, w której ludzie opowiadają politykowi jaki jest cudowny. Wierzę w taką politykę, gdzie to polityk opowiada ludziom jacy są cudowni. I to robiłem cały poprzedni tydzień - zaznaczył.
"To myśmy ufundowali te konwencje"
Hołownia pytany o sobotnie konwencje wyborcze jego kontrkandydatów w wyborach prezydenckich, czyli kandydatki Koalicji Obywatelskiej Małgorzaty Kidawy-Błońskiej i prezesa PSL Władysława Kosiniaka-Kamysza. Ocenił je jako "bardzo ładne". - Zastanawiam się, czemu one nie były w maju 2019 roku, bo to, co zobaczyliśmy, to były konwencje przed wyborami parlamentarnymi, a nie prezydenckimi - dodał.
- Wiem, że moi koledzy i koleżanki zapłacili za to z moich pieniędzy. Przecież to myśmy im ufundowali te konwencje. Cieszę się, że ładnie wypadło - ocenił.
ZOBACZ: Hołownia: może zdarzyć się wszystko, z rozwiązaniem Sejmu włącznie
Na uwagę, że Hołownia jest "biednym kandydatem", ten zaczął się śmiać i dodał, że wzruszył go ten przymiotnik. - Niech pan pomyśli o tym, że ta bieda, o której pan mówi, to jest właśnie moje bogactwo - przekonywał. - To, że znalazły się tysiące ludzi, którzy wpłacili prawie milion złotych (na jego kampanię wyborczą - red.), mam nadzieję, że w tym tygodniu ten milion przekroczymy; wpłaty poniżej 100 zł to są te średnie wpłaty, to są skarby, to są realne skarby - podkreślał.
Hołownia podkreślał, że "kampania wyborcza jest o budowaniu ludzi, o łączeniu ludzi wokół jakiejś idei, o próbie walki o komplementację tej idei w systemie władzy i my właśnie to robimy, robimy to organicznie". - Ta zbiórka obywatelska idzie nam super. Mam nadzieję, że dowiezie ten efekt, którego potrzebujemy, żeby zakomunikować w pełni to wszystko, co mamy do powiedzenia - mówił.
Dotychczasowe odcinki programu można obejrzeć tutaj.
Czytaj więcej