Policja kontra konwojenci. Absurdalna bójka w centrum Rzeszowa
Absurdalna bójka policji i konwojentów w centrum Rzeszowa. Dwóch funkcjonariuszy szukających po cywilnemu zaginionego 14-latka otworzyło drzwi jednego z samochodów podejrzewając, że chłopak może być w środku. W aucie byli konwojenci z kantoru, którzy wzięli to napad. Doszło do bijatyki. Reportaż "Interwencji".
Pan Włodzimierz Szeremieta pochodzi spod Lwowa. Ponieważ jeden z dziadków był Polakiem, mężczyzna otrzymał polskie obywatelstwo. Od 5 lat prowadzi w Rzeszowie i Medyce kantory wymiany walut. Jak twierdzi, 24 stycznia rzeszowscy policjanci napadli na jego konwojentów.
- Albo chcieli ukraść, albo ktoś z naszych konkurentów zapłacił, żeby nas wygryźć z Rzeszowa. Nie wierzę w przypadki – zaznacza.
W aucie było ponad 80 tys. dolarów
Do incydentu doszło w centrum Rzeszowa. Kiedy nieumundurowani policjanci otworzyli drzwi samochodu, zostali zaatakowani przez pracowników kantoru. Doszło do bijatyki. Jak twierdzą przedstawiciele kantoru, w samochodzie było ponad 80 tysięcy dolarów utargu. Konwojenci - dwóch mężczyzn i dwie kobiety - nie byli uzbrojeni.
ZOBACZ: Okradli warszawski kantor. Przewiercili ścianę, zrobili dziurę w sejfie
- Ja byłem kierowcą tego samochodu. Z dwóch stron podeszli zakapturzeni mężczyźni, otworzyli drzwi, nakierował mi gazem w oczy i mówią: kto ty taki, co tu robisz? Nawet nie pomyślałem, że to policjanci, bo tak nieprofesjonalnie pracowali – relacjonuje Oleg Iwańczuk, konwojent kantoru.
- Mamy zgłoszenie matki 14-latka, że zaginął. Mama informuje, że być może jej syn przebywa w czarnym samochodzie. Taki samochód właśnie widzą policjanci, podchodzą, aby upewnić się, czy nie ma tam chłopca. Od początku informują, że są policjantami. Nie dostają żadnej szansy na pokazanie legitymacji, bo w ułamek sekundy zostają zaatakowani. Tę wersje potwierdzają niezależni, obiektywni świadkowie – mówi Mariusz Ciarka z Komendy Głównej Policji.
- Oleg złapał go za broń palną, opuścił na dół i jemu wypadła ta broń z rąk, policjantowi. Oleg złapał od drugiego policjanta gaz i psiknął mu oczy. To pozwoliło mu uciec – twierdzi Włodzimierz Szeremieta, właściciel kantoru.
"Pobili mnie, były rasistowskie hasła"
Pod kantor przyjechały radiowozy z całego miasta. Policjanci zatrzymali konwojentów. Jeden z nich zarzuca rzeszowskiej policji pobicie. Funkcjonariusze stanowczo temu zaprzeczają. Według nich do uszkodzenia nogi pracownika kantoru doszło, kiedy ten uciekał przed funkcjonariuszami.
- Dobiegli, rzucili mnie na ziemię, założyli kajdanki i zostałem pobity. W moją stronę rzucane były rasistowskie hasła. Też nie milczałem, krzyczałem do nich i pobili mnie pałką, co spowodowało złamanie – twierdzo konwojent, Oleg Iwańczuk.
Właściciel kantoru ma pretensje, że policjanci - już po incydencie - chcieli siłą wejść do kantoru i zabezpieczyć nagrania. Mężczyzna przyznaje, że nie chciał ich wpuścić. Zmienił zdanie, kiedy na miejsce wezwano strażaków, aby wyważyli drzwi.
- Mógł ujawnić nagrania z monitoringu, ale odmówił, mówiąc policjantom, że nagrania zostaną w dziwny sposób skasowane. To zmusiło policjantów, żeby zabezpieczyli nagrania, to najważniejszy dowód w tej sprawie – tłumaczy Mariusz Ciarka z Komendy Głównej Policji.
- Sytuacja zupełnie kuriozalna. Od początku to była kaskada pomyłek i w pewnym momencie obie strony straciły kontrolę – ocenia Andrzej Plęs z Gazety Codziennej Nowiny.
WIDEO: reportaż "Interwencji".
ZOBACZ: Magdalena K. zatrzymana przez policję. Była na Słowacji, zmieniła wygląd
Zarzuty naruszenia nietykalności policjantów
Sprawę bada Prokuratura Okręgowa w Rzeszowie, która zabezpieczyła także miejski monitoring i materiały z kamer pobliskiego dworca kolejowego. Toczą się dwa postępowania. Jedno z zawiadomienia właściciela kantoru dotyczące rzekomej napaści. Drugie z zawiadomienia policji...
- Pracownicy kantoru usłyszeli zarzuty naruszenia nietykalności policjantów, zacierania śladów, utrudnienia postępowania. Niedopuszczalny jest atak na funkcjonariuszy, takie zachowania nie są tolerowane – mówi Łukasz Harpula, rzeszowski prokurator okręgowy.
- W działaniach policji my nie dopatrujemy się żadnych nieprawidłowości. Mamy prawo zażądać od policjanta okazanie legitymacji, a nie na hasło "policja" - atakujemy – tłumaczy Mariusz Ciarka z Komendy Głównej Policji.
- Planowałem koncesję na firmę ochroniarską. A według polskiego prawa, jak mam zarzut, nie będę mógł się o to ubiegać. Zrobię wszystko, żeby tacy policjanci nie pracowali w organach mundurowych – zapowiada Włodzimierz Szeremieta, właściciel kantoru.
Czytaj więcej