Ktoś podpala suche drzewa w Puszczy Białowieskiej. "Skrajna nieodpowiedzialność i bezmyślność"
Dwa przypadki podpalenia drzew w ciągu tygodnia odnotowali leśnicy z Nadleśnictwa Hajnówka. Pierwszy z nich miał miejsce pod koniec ubiegłego tygodnia w leśnictwie Wilczy Jar, a drugi w minioną niedzielę w tym samym leśnictwie, w miejscu oddalonym o ok. 1,5 km od wcześniej płonącej sosny. - Przejaw skrajnej nieodpowiedzialności i bezmyślności - alarmują leśnicy.
- Dolna część pnia, zawierająca dużą ilością żywicy, paliła się jak pochodnia - poinformowali leśnicy, którzy natrafili na ogień. Na szczęście leśnicy mieli w samochodzie pilarkę spalinową i podręczną hydronetkę z wodą. Odcięli więc pilarką pień, a wodą i piaskiem ugasili pożar.
Ogień tlił się w zmurszałej dziupli
Drugi przypadek zgłoszono w niedzielę. W tym samym leśnictwie, ok. 1,5 km od wcześniej płonącej sosny, ujawniono kolejny przypadek podpalenia drzewa - tym razem suchego świerka. O zdarzeniu poinformował leśników spacerowicz.
ZOBACZ: Podpalił stodołę i 4000 bel słomy. Z dymem poszło pół miliona złotych
Ogień tlił się w zmurszałej dziupli. Znowu dzięki szybkiej akcji podleśniczy ugasił płomienie. Wypaliło się ok. 2 metrów bieżących pnia.
ZOBACZ: Byli druhowie OSP skazani za podpalenia
- Te przejawy skrajnej nieodpowiedzialności i bezmyślności osób odwiedzających Puszczę Białowieską rodzą obawy na przyszłość. Co będzie, jeśli ogień nie zostanie w porę zauważony? - stawiają pytanie leśnicy.
Obumarłe drzewa są potencjalnym "paliwem" dla ognia
Pracownicy Nadleśnictwa Hajnówka podkreślają, że ściółka jest teraz bardzo sucha, znaczna część powierzchni puszczy jest pokryta suchymi trawami, dookoła leży dużo obumarłych drzew, które są potencjalnym "paliwem" dla ognia i co równie ważne powalone drzewa utrudniają akcję gaśniczą.