Marsz uchodźców do Europy. Państwa wzmacniają ochronę granic
Po tym jak Turcja poinformowała, że nie będzie zatrzymywać Syryjczyków zmierzających do Europy, zagraniczne agencje obiegły zdjęcia uchodźców idących w kierunku granicy z Grecją i Bułgarią. Oba kraje wzmocniły ochronę granic. W Turcji w obozach przebywa ok. 3,7 mln syryjskich uchodźców.
Ludność cywilna ucieka z ogarniętego konfliktem syryjskiej prowincji Idlib, gdzie w ostatnich dniach dochodzi do coraz ostrzejszych walk między siłami rządowymi wspomaganymi przez Rosję a rebeliantami wspieranymi przez wojska tureckie.
Wysoki rangą przedstawiciel władz Turcji potwierdził w piątek agencji Reutera, że Ankara nie będzie powstrzymywała syryjskich uchodźców próbujących przedostać się do Europy drogą lądową lub morską. Decyzja w tej sprawie już zapadła, a tureckie służby bezpieczeństwa otrzymały instrukcje, by nie przeszkadzać migrantom w przemieszczaniu się na zachód kraju.
ZOBACZ: Poważne straty tureckiego wojska w Idlibie po syryjskich nalotach. NATO "wyraża solidarność"
Ostatnie postępy sił Asada spowodowały masowy exodus ludności cywilnej w kierunku granicy z Turcją. ONZ poinformowała 17 lutego, że od 1 grudnia ub.r. ponad 875 tys. Syryjczyków, głównie dzieci i kobiety, uciekło z miast i wsi będących celem nalotów. Ostatnie szacunki wskazują, że liczba uchodźców z prowincji Idlib przekroczyła milion.
Setki migrantów przy greckich granicach
Władze Grecji podjęły decyzję o wzmocnieniu ochrony granic z Turcją. Tamtejsza straż graniczna zatrzymała w piątek setki migrantów, którzy próbowali dostać się na terytorium Grecji z Turcji.
Kilkaset osób chciało opuścić tureckie terytorium przejściem w miejscowości Kastana w północno-wschodniej Grecji. Dokładna liczba migrantów nie została podana, ale już w godzinach rannych greccy funkcjonariusze mówili o 300 osobach w pobliżu granicy. Po interwencji służb uchodźcy utknęli w tamtejszej strefie buforowej, a na miejsce udali się przedstawiciele rządu. Wcześniej Ateny podjęły decyzję o zaostrzeniu kontroli granicznych.
ZOBACZ: Turcja nie będzie zatrzymywać uchodźców udających się do Europy
Z kolei turecka agencja informacyjna DHA poinformowała, że migranci próbują wydostać się z Turcji także drogą wodną. Grupa ok. 50 osób łodzią przypłynęła na grecką wyspę Lesbos z wybrzeża w prowincji Canakkale na zachodzie Turcji.
W czwartek grecki premier Kyriakos Micotakis powiedział też, że władze nasilą kontrolę graniczną, aby zapobiec rozprzestrzenianiu się koronawirusa na wyspach Morza Egejskiego, gdzie w obozach żyją tysiące uchodźców czekających na rozpatrzenie wniosków azylowych.
W piątek po nadzwyczajnym posiedzeniu rządu także premier Bułgarii Bojko Borisow poinformował, że kraj wzmacnia ochronę granicy z Turcją.
Na granicę skierowano dodatkowe oddziały żandarmerii. - Wzmocniliśmy dodatkowo zarówno granicę lądową, jak i morską, ponieważ zagrożenie falą migracyjną jest realne - powiedział premier. Dodał, że w piątek będzie rozmawiał telefonicznie z prezydentem Turcji Recepem Tayyipem Erdoganem.
Jednocześnie Borisow poinformował, że ochrona punktów granicznych z Turcją została nasilona z jednej strony z powodu koronawirusa, a z drugiej po doniesieniach o zgromadzeniu się dużych grup migrantów w okolicach miasta Edirne, znajdującego się w pobliżu granicy tureckiej z Bułgarią i Grecją. - Jest bardzo niepokojące, że turecka straż graniczna się wycofała - podkreślił.
Zdjęcia z drona zrobione przez Agencję Reutera pokazują tysiące ludzi zmierzających w kierunku europejskich granic, m.in. do Edirne.
WIDEO: zobacz nagrania z drona
Cztery lata temu Bułgaria zbudowała ogrodzenie z drutu kolczastego wzdłuż 260-kilometrowej granicy z Turcją. Na niektórych odcinkach tego zabezpieczenia powinien działać system sygnalizujący zbliżanie się kogoś do ogrodzenia. W ostatnich dwóch latach pojawiły się jednak liczne sygnały, że system nie działa, a ogrodzenie jest w złym stanie i niezdolne do powstrzymania dużych grup migrantów.
W 2016 r. Turcja zobowiązała się do zatrzymania nielegalnej migracji ze swojego terytorium do Unii Europejskiej w zamian za wsparcie ze strony Wspólnoty.
- Chciałbym podkreślić, że strona turecka nie ogłosiła żadnych oficjalnych informacji o jakichkolwiek zmianach w polityce co do osób ubiegających się o azyl, uchodźców lub migrantów (...) Władze tureckie oficjalnie potwierdziły, że nie ma zmian w oficjalnej polityce (...) Oczekujemy, że tak pozostanie - powiedział rzecznik Komisji Europejskiej Peter Stano.
"Wzięcie odpowiedzialności"
Zapowiedź możliwego otwarcia przez Turcję granic dla migrantów przywołała wspomnienia o kryzysie migracyjnym lat 2015-2016, kiedy do Europy Zachodniej dotarła największa od drugiej wojny światowej fala migracyjna.
W opublikowanym w piątek oświadczeniu rzecznika prezydenta Turcji zaznaczono z kolei, że Ankara oczekuje od społeczności międzynarodowej wzięcia pełnej odpowiedzialności za sytuację w Idlibie, gdzie trwa zmasowana ofensywa armii syryjskiej przeciwko rebeliantom.
ZOBACZ: "Otworzymy bramy i wyślemy do was 3,6 mln uchodźców". Erdogan grozi Europie
Stano powiedział na konferencji w Brukseli, że UE śledzi dokładnie sytuację w regionie. Rzecznik w imieniu KE wezwał też wszystkie strony konfliktu w Syrii do jego deeskalacji. Jak podkreślił, eskalacja doprowadziłaby do wielu cierpień ludności cywilnej. Stano przekazał, że Komisja jest w kontakcie ze stroną rosyjską w sprawie wydarzeń w Syrii.
Zgodnie z ustaleniami umowy UE z Turcją zawartej w 2016 r., kraj ten zobowiązał się do umieszczania w ośrodkach przejściowych osób, które złożyły wnioski o azyl w krajach UE do czasu ich rozpatrzenia.
Władze Turcji podały w nocy z czwartku na piątek, że w wyniku nalotów przeprowadzonych w czwartek przez rządowe siły syryjskie w syryjskiej prowincji Idlib zginęło w sumie co najmniej 33 tureckich żołnierzy.
Spotkanie rosyjskiej Rady Bezpieczeństwa z Putinem
Strona rosyjska uważa, że uczyniła wszystko, co możliwe w celu zapewnienia, podczas działań armii syryjskiej, bezpieczeństwa żołnierzy tureckich zajmujących stanowiska obserwacyjne. - Nikt z wojskowych tureckich na tych posterunkach nie został poszkodowany i nie znalazł się w niebezpieczeństwie - oznajmił Dmitrij Pieskow, rzecznik prasowy Kremla.
Zapewnił, że Turcja nie informowała Rosji o tym, że jej żołnierze znajdują się w rejonie operacji prowadzonych przez "bandyckie formacje terrorystyczne". Członkowie Rady Bezpieczeństwa Rosji ocenili, że żołnierze Turcji nie powinni byli znajdować się poza posterunkami obserwacyjnymi - dodał przedstawiciel Kremla.
ZOBACZ: Śmiech wśród bomb. Tata nauczył córkę żartować z nalotów
Podczas spotkania Rady Bezpieczeństwa z Władimirem Putinem potwierdzono także, że w Ankarze przedstawiciele Rosji nadal prowadzą ze stroną turecką rozmowy o sytuacji w Idlibie.
Ponadto Rada Bezpieczeństwa wyraziła nadzieję, że władze Turcji podejmą niezbędne działania w celu zapewnienia bezpieczeństwa obywateli Rosji i jej placówek dyplomatycznych.
Wcześniej w piątek Kreml poinformował, że Putin rozmawiał tego dnia telefonicznie z prezydentem Turcji Recepem Tayyipem Erdoganem. Rosja i Turcja omawiają możliwość osobistego spotkania prezydentów w najbliższym czasie.
Uchodźcy dotarli także do wybrzeża Turcji w Dikili.
Solidarność NATO
NATO wyraża solidarność ze swoim sojusznikiem, Turcją, po zabiciu tureckich żołnierzy w Idlibie w Syrii oraz potępia masowe naloty reżimu syryjskiego i Rosji; tę niebezpieczną sytuację należy deeskalować - powiedział w czwartek w Brukseli szef NATO Jens Stoltenberg.
- Sojusznicy potępiają ponawiane ataki powietrzne ze strony reżimu syryjskiego i wspierającej go Rosji w prowincji Idlib. Wzywamy ich do zaprzestania ofensywy, przestrzegania prawa międzynarodowego i wspierania wysiłków ONZ na rzecz pokojowego rozwiązania - wskazał sekretarz generalny Sojuszu.
ZOBACZ: Trump wezwał Rosję do zaprzestania wspierania "okrucieństw" w Syrii
Rada Północnoatlantycka, w skład której wchodzą ambasadorowie wszystkich 29 państw członkowskich NATO, spotkała się w piątek na wniosek Turcji i przeprowadzi konsultacje w sprawie sytuacji w Syrii zgodnie z art. 4 traktatu waszyngtońskiego. Zgodnie z tym artykułem każdy sojusznik może zwrócić się o konsultacje, jeśli uważa, że zagrożona jest jego integralność terytorialna, niezależność polityczna lub bezpieczeństwo.
Pełne poparcie dla działań Turcji w Syrii i solidarność z Ankarą w obliczu poniesionych strat wyraziły Stany Zjednoczone, które zapewniły w czwartek, że "stoją ramię w ramię ze swym bliskim sojusznikiem".
Czytaj więcej