Kolejki przed marketami, próby ucieczki. Polka o życiu w czerwonej strefie we Włoszech
Jest straszna panika, pomagamy sobie, bo tylko to nam zostało - mówi Polsat News pani Aleksandra, która mieszka w San Fior. To tzw. czerwona strefa, miejsce odizolowane od reszty kraju ze względu na przypadki koronawirusa. W całym kraju jest ich kilkanaście.
We Włoszech liczba ofiar śmiertelnych koronawirusa wzrosła do 11 osób. Liczba zarażonych wynosi 322. Włoskie władze stworzyły tzw. czerwone strefy, w których odizolowano mieszkańców od reszty społeczeństwa, by łatwiej zapanować nad rozprzestrzenianiem wirusa.
"Pomagamy sobie, bo tylko to nam zostało"
Pani Aleksandra, która mieszka w San Fior opowiada w rozmowie z Polsat News, że w tzw. czerwonej strefie są "praktycznie odcięci od wszystkiego". - Żeby pojechać na jakiekolwiek zakupy musimy być wyposażeni w maseczki i rękawiczki - mówi.
Tłumaczy, że apteki są oblegane.
ZOBACZ: Rodzina z Polski wśród objętych kwarantanną na Teneryfie z powodu koronawirusa [ZDJĘCIA]
Dodaje, że wśród mieszkańców jest panika. - Były wiadomości z Chin, że ludzie umierali, a więc "naskakiwali" na wszystkie markety, wykupowali całe jedzenie. Jest straszna panika, ale radzimy sobie, jak możemy i pomagamy sobie, bo tylko to nam zostało - mówi pani Aleksandra.
Spanikował i uciekł
Mieszkańcy mogą się poruszać w tzw. czerwonej strefie, ale nie mogą jej opuszczać. - Są patrole policji i wojskowych, które pilnują by nikt nie wjeżdżał i wyjeżdżał - opowiada.
- W naszej miejscowości jest jedyny mały sklepik z żywnością. Wiadomo, daliśmy pierwszeństwo ludziom starszym, którzy nie mają jak jechać trochę dalej do jakiegoś większego marketu. A przed marketami są teraz takie kolejki, że to jest paranoja - mówi.
ZOBACZ: Pierwszy przypadek koronawirusa na Bałkanach, w Austrii i w Szwajcarii
Kwarantanna ma potrwać do pierwszych dni marca, ale być może zostanie przedłużona. - Mamy bezpośredni kontakt z naszym burmistrzem, który informuje nas o wszystkim, co się dzieje i jak mamy się zachowywać - mówi.
W czerwonej strefie mieszkańcy nie mogą wyjeżdżać, powinni ograniczać wyjścia poza dom i unikać kontaktu z ludźmi. Jakiegokolwiek.
- Zamknięci przez dwa tygodnie w domu… to idzie zwariować - mówi pani Aleksandra i dodaje, że były próby ucieczki z czerwonej strefy. - W naszej miejscowości był student, który spanikował i uciekł, złapali go po drodze. Teraz w kwarantannie przebywa on, jego rodzina i osoby, z którymi miał styczność - opowiada.
Czytaj więcej