Zginął, gdy jego Tesla była "na autopilocie". W trakcie wypadku miał grać na komórce
Walter Huang, 38-letni pracownik firmy Apple, który zginął w wyniku wypadku w Dolinie Krzemowej, w momencie uderzenia jego Tesli o bariery energochłonne grał na telefonie komórkowym - poinformował brytyjski "The Guardian", powołując się na wyniki przeprowadzonego śledztwa. W pojeździe był uruchomiony tryb autopilota, a kierujący nie podjął próby zatrzymania pojazdu przez zderzeniem.
Informacji na temat wypadku, do którego doszło w Kalifornii (USA) udzielił szef badającej zdarzenie agencji federalnej.
Zautomatyzowany, ale nie autonomiczny
- Jeżeli posiadasz samochód, który jest częściowo zautomatyzowany, nie oznacza, że jest on w pełni autonomiczny - mówił przewodniczący Narodowej Rady Bezpieczeństwa Transportu Robert Sumwalt.
- Oznacza to, że jeżeli poruszasz się autem nie możesz spać, czytać książki, oglądać telewizji ani pisać wiadomości. Nie możesz także grać w gry wideo, a to dokładnie robił kierowca, jak udało nam się ustalić - dodał ekspert.
Do wypadku doszło w 2018 r. w Dolinie Krzemowej. Za kierownicą Modelu X, poruszającego się w trybie autonomicznym po autostradzie, siedział Walter Huang, inżynier z Apple.
Samochód został doszczętnie zniszczony
W pewnym momencie auto nagle skręciło i z impetem uderzyło w barierkę oddzielającą pasy ruchu. Samochód został doszczętnie zniszczony, a zainstalowane na jego pokładzie akumulatory wywołały pożar, który dodatkowo strawił większą część pojazdu. Kierowca zginął na miejscu.
ZOBACZ: Tesla pokazała "pancerne" auto. Podczas prezentacji coś poszło nie tak
Śledztwo prowadziła agencja NTSB. Żona pracownika Apple przyznała po wypadku, że skarżył się on na nieprawidłowe działanie auto pilota w swoim samochodzie, ale nie tylko nie udał się z tego powodu do serwisu, ale wciąż ufał systemowi autonomicznemu w swojej Tesli.
Czytaj więcej