Dzieci, które były w Alpach nie mogą przyjść do szkoły. Czy przywieźliśmy do Polski koronawirusa?
W kilku szpitalach leżą pacjenci z podejrzeniem SARS-CoV-2. Firmy wstrzymują delegacje i wysyłają zatrudnionych na telepracę, a szkoły zabraniają przychodzić na lekcje dzieciom, które były w Alpach - pisze wtorkowy "Dziennik Gazeta Prawna".
To wszystko - jak czytamy w "DGP" - efekt doniesień z Włoch, gdzie do wczorajszego popołudnia wirus zabił sześć osób, a u ponad 200 go wykryto. Właśnie z tego kraju - przypomina gazeta - w ostatnich dniach wróciły dziesiątki tysięcy Polaków, którzy spędzali ferie zimowe na tamtejszych stokach.
"Jedna ze szkół podstawowych na warszawskim Żoliborzu zakazała przychodzić uczniom, którzy dopiero co wrócili z ferii we Włoszech. Podobnie postępują prywatne firmy w stosunku do swoich pracowników" - pisze "Dziennik Gazeta Prawna".
ZOBACZ: Mediolański tydzień mody w cieniu koronawirusa
W domach zostaną także pracownicy firm
"Ze względu na wykrycie ognisk koronawirusa we Włoszech prosimy wszystkie osoby, które przebywały ostatnio prywatnie lub służbowo w tych regionach, o pozostanie w domach przez najbliższe 14 dni i wykonywanie pracy zdalnie" - komunikat o takiej treści - według "DGP" - dostali pracownicy kilku spółek (m.in. Huawei Polska i TLC), a także jedno duże wydawnictwo medialne. "Dodatkowo wstrzymano nam delegacje zagraniczne" - mówią "Dziennikowi" pracownicy wydawnictwa.
Test za 500 złotych
"GDP" przypomina też, że polskie szpitale przyjęły na obserwację pierwsze osoby, które wróciły z Włoch.
ZOBACZ: Szumowski: jesteśmy gotowi na koronawirusa w Polsce
"Jak się dowiedzieliśmy, w jednej z warszawskich placówek leży pacjent z objawami podobnymi jak przy zakażeniu SARS-Cov-2. Z kolei stołeczny szpital zakaźny wprowadził usługę komercyjnych testów - dla tych, którzy chcą dla własnego spokoju je wykonać, mimo braku jednoznacznych wskazań. Koszt to 500 zł" - czytamy w "Dzienniku Gazecie Prawnej".
Czytaj więcej