Lekarze wycięli tarczycę - okazało się, że raka nie było
Cierpiąca na niedoczynność tarczycy Klaudia Kukurba przeszła badanie, podczas którego specjalista ocenił, że pięciomilimetrowa zmiana na narządzie może być nowotworem złośliwym. Choć zalecił wykonanie jeszcze jednej konsultacji, to chirurg nie czekał. Po operacji okazało się, że w wyciętej tarczycy 30-latki nie ma ani jednej komórki nowotworowej. Reportaż "Interwencji".
Dwa lata temu u pani Klaudii pojawiły się kłopoty ze zdrowiem. Zdiagnozowano u niej wywołującą niedoczynność tarczycy chorobę Hashimoto. Podczas badania USG lekarz dostrzegł również niewielką zmianę, którą postanowił skonsultować onkologicznie.
- Przy okazji badań tarczycy lekarz skierowała żonę do poradni onkologicznej, bo coś ją tam tknęło przy badaniu, że nie jest pewna, co to jest. Obraz był niewyraźny i żeby tak profilaktycznie po prostu udać się do onkologa - opowiada Dariusz Kukurba, mąż pani Klaudii.
ZOBACZ: Nie zabiorą sióstr z domu. Pomogła "Interwencja"
- Doktor na tej konsultacji zrobił biopsję i wysłał ją do badania. Później zadzwonili do mnie z przychodni w Pieszycach, że trzeba się zapisać na kolejną wizytę do doktora, że przez telefon nie mogą więcej powiedzieć – dodaje 30-letnia Klaudia Kukurba.
Zalecono jeszcze jedną konsultację
Badanie histopatologiczne wykazało, iż pięciomilimetrowa zmiana znaleziona w tarczycy pani Klaudii może być zmianą złośliwą. Jednak specjalista wykonujący badanie zalecił wykonanie jeszcze jednej konsultacji.
Wideo: Lekarze wycięli tarczycę, nowotworu nie było
- Lekarz spojrzał na wynik tego badania i jednoznacznie stwierdził, że jest to nowotwór złośliwy, ale taki mikrorak, ma 5 mm. Mówił, że jest on na tyle mały, że nie ma się czym martwić, ale trzeba to jak najszybciej zoperować, żeby nie dał przerzutów – opowiada Dariusz Kukurba, mąż pani Klaudii.
ZOBACZ: Ukrainiec zarabiał na leczenie siostry, wypłaty nie dostał i wegetuje w aucie
- Od razu powiedział, że tutaj nie ma na co czekać, to jest nowotwór złośliwy, a oni tylko tak piszą. Kazał zapisać się na operację, na wycięcie tego - relacjonuje rozmowę w chirurgiem Klaudia Kukurba.
Nowotworu nie było
Chirurg bez wykonania drugiej dodatkowej konsultacji podjął decyzję o usunięciu tarczycy pani Klaudii w całości. Wycięty narząd przesłano następnie do badań histopatologicznych.
- Pojechaliśmy do Wrocławia po wyniki histopatologiczne tarczycy, szef tej pracowni powiedział, że tak długo czekaliśmy, ponieważ postanowili pociąć całą tarczycę, żeby szukać tej zmiany nowotworowej, o której była mowa w wynikach. Po czym stwierdził, że nie znaleźli ani jednej komórki o charakterze zmiany nowotworowej - relacjonuje Dariusz Kukurba.
"Zalecenia są takie, że należy operować"
To fragment rozmowy telefonicznej z chirurgiem, który operował panią Klaudię:
Reporter: Zwróciła się do mnie chora, która miała zdiagnozowaną zmianę nowotworową w tarczycy, pan jej tę tarczycę w szpitalu wojskowym usunął, następnie zrobiła histopatologię, z której wynika, że tam nie było żadnych zmian nowotworowych.
Chirurg: Zalecenia są takie, że należy operować i to wszystko na ten temat.
W wyniku diagnozy pani Klaudia jest zmuszona resztę życia spędzić bez ważnego narządu odpowiedzialnego za gospodarkę hormonalną. Kobieta zapowiada wystąpienie na drogę sądową.
ZOBACZ: Czy da się "wypocić" raka? Wyniki poznańskich naukowców mogą zaskoczyć
- Tarczyca jest gruczołem wydzielania dokrewnego. Produkuje hormony, które regulują czynności wszystkich komórek ustroju. Jest narządem niezbędnym do życia. W przypadku osoby około 30-letniej, to może ona żyć i funkcjonować, ale konieczne jest podawanie jej suplementacji hormonalnej - wyjaśnia onkolog prof. Tadeusz Pieńkowski.
"Czuję się, jakbym miała 60 lat"
- Już do końca życia będę brała tabletki. Mam 30 lat, a czasami czuję się, jakbym miała 60. Nie potrafię z łóżka się zwlec, ja bym spała całymi dniami, mnie czasami bolą kolana, stawy, mam kołatanie serca - mówi Klaudia Kukurba. - Wycięli mi zdrowy narząd. Ja tego tak nie zostawię - zapowiada.
Czytaj więcej