Narodowcy w Hajnówce oddali cześć "Buremu". Biedroń i Zandberg upamiętnili jego ofiary

Polska
Narodowcy w Hajnówce oddali cześć "Buremu". Biedroń i Zandberg upamiętnili jego ofiary
PAP/Artur Reszko
V Hajnowski Marsz Pamięci Żołnierzy Wyklętych

W Hajnówce (Podlaskie) zakończył się V Hajnowski Marsz Pamięci Żołnierzy Wyklętych, organizowany przez środowiska narodowe, m.in. ONR. Uczestnicy marszu idą ulicami w centrum miasta przed siedzibę Hajnowskiego Domu Kultury. Wcześniej w mieście odbyły się społeczne uroczystości upamiętniające ofiary pacyfikacji dokonanej przez oddziały pod dowództwem Romualda Rajsa "Burego".

Maszerujący mieli flagi narodowe i ONR, idą pod hasłem "Hajnówka" na biało-czerwonym tle. Hasło "Dla Ciebie Polsko" znalazło się na banerze z dużym prawosławnym krzyżem pośrodku i wizerunkami por. Włodzimierza Jurasowa "Wiarusa" oraz ppor. Mikołaja Kuroczkina "Leśnego".

 

"Cześć i chwała bohaterom!", "Zawsze w pamięci żołnierze wyklęci!", "Narodowe Zjednoczenie Wojskowe!", "Narodowa Hajnówka!", "Chcemy wyklętych na lekcjach historii!", "Bury, Bury, nasz bohater!" - krzyczeli uczestnicy marszu.

 

WIDEO: Maszerujący mają flagi narodowe i ONR, idą pod hasłem "Hajnówka" na biało-czerwonym tle

  

PAP/Artur Reszko

 

Według szacunków policji, bierze w nim udział ok. 150 osób. Zanim marsz się rozpoczął, jego formalna organizatorka Barbara Poleszuk apelowała o to, by nie było incydentów i używania pirotechniki, podkreślając, że chodzi o godne upamiętnienie żołnierzy wyklętych. 

 

PAP/Artur Reszko

 

Tablice z imionami ofiar oddziału "Burego"

 

Marsz próbowała zatrzymać grupa ok. 30 osób, które usiadły na jego trasie pod dużym banerem z hasłem "Bury nie jest naszym bohaterem" i logo ruchu Obywatele RP. Protestujący mieli w rękach tablice z imionami, pierwszymi literami nazwisk, wiekiem i datą śmierci ofiar oddziału Romualda Rajsa "Burego". 

 

Marsz od początku wzbudza w Hajnówce emocje, bo upamiętnia m.in. postać kpt. Romualda Rajsa "Burego", którego oddziały podziemia niepodległościowego w 1946 r. spacyfikowały kilka wsi w okolicach Bielska Podlaskiego, zamieszkiwanych przez prawosławną ludność pochodzenia białoruskiego. Zginęło wówczas 79 osób, w tym dzieci.

 

ZOBACZ: Żywiec: upamiętnili Żołnierzy Wyklętych i przy okazji pozdrowili kolegów w więzieniu

 

Mieszkańcy sprzeciwiają się gloryfikowaniu "Burego"

 

W Hajnówce znaczną część mieszkańców stanowią właśnie prawosławni pochodzenia białoruskiego. Krytyczne stanowisko przyjęła dwa dni temu rada miasta, sprzeciwiająca się gloryfikowaniu w czasie marszu Romualda Rajsa "Burego". Radni podkreślili w nim, że nie odmawiają hołdu walczącym o niepodległą Polskę, ale "nie zasługują na hołd ci, którzy wystąpili zbrojnie przeciwko ludności cywilnej".

 

W tym roku władze miasta nie próbowały administracyjnie marszu zakazać. Próby w 2017 i 2019 roku były nieudane, bo zakazy uchylał sąd.

 

Zandberg i Biedroń uczcili ofiary

 

Wcześniej w mieście odbyły się społeczne uroczystości upamiętniające ofiary pacyfikacji kilku wsi w 1946 roku. Wśród mieszkańców było widać m.in. samorządowców i posłów Koalicji Obywatelskiej oraz Lewicy, z jej kandydatem na prezydenta Robertem Biedroniem, byli też aktywiści ruchu Obywatele RP.  

 

Polsat News

 

 

Spotkanie pod hasłem "Wiecznaja Pamiat'/Wieczna Pamięć", to zapoczątkowana w 2018 roku inicjatywa społeczników i mieszkańców. Jest odpowiedzią na marsz środowisk narodowych, który w związku z Dniem Pamięci Żołnierzy Wyklętych w niedzielę przejdzie ulicami Hajnówki. Jedną z osób, która jest w czasie marszu szczególnie upamiętniana, jest właśnie kapitan Romuald Rajs "Bury", co w mieście wzbudza duże emocje.

 

ZOBACZ: Żywiec: upamiętnili Żołnierzy Wyklętych i przy okazji pozdrowili kolegów w więzieniu

 

Uroczystość upamiętniająca ofiary pacyfikacji z zimy 1946 roku odbyła się na skwerze Dymitra Wasilewskiego, przy pomniku poświęconym ofiarom wojen, przemocy i represji. Przez uczniów hajnowskich szkół zostały odczytane nazwiska ofiar pacyfikacji, zapalono znicze. Wcześniej modlono się w hajnowskiej cerkwi Jana Chrzciciela.

 

"Zginęły osoby cywilne, w tym kobiety i dzieci"

 

- W konsekwencji działań oddziału "Burego" zginęły osoby cywilne, w tym kobiety i dzieci, prawosławni mieszkańcy Białostocczyzny. Chcemy przypomnieć o wydarzeniach powszechnie znanych na Podlasiu, a mniej znanych w Polsce - mówią organizatorzy uroczystości, podkreślają że ich inicjatywa nie ma związku z jakąkolwiek działalnością polityczną i jest oddolna, społeczna.

 

Współorganizatorka uroczystości Katarzyna Czurak przypomniała, że gdy doszło do organizacji pierwszych edycji marszu, grupa społeczników apelowała do mieszkańców, by marsz ignorowali i tego dnia nie wychodzili z domu albo na ten czas wyjechali z Hajnówki.

 

- Ale strasznie się z tym czuliśmy, bo to może było dobre rozwiązanie, ale pokazywało też taką naszą obojętność na te wydarzenia. W kolejnych latach zależało nam na tym, by akcent przenieść nie na konfrontację, a na zaznaczenie najważniejszych osób, czyli tych, którzy zginęli - mówiła dziennikarzom.

 

"Atak na naszych przodków"


- A zginęli - tak jak wiemy - za narodowość, za wyznanie. Nie chcemy, żeby takie sytuacje miały miejsce, czujemy się z tym źle. Dla nas to jest przede wszystkim atak na naszych przodków - dodała Czurak.

 

ZOBACZ: Dzieci żołnierza wyklętego żądają 12 mln zł odszkodowania za jego śmierć

 

Katarzyna Wappa, która odczytała przy pomniku przesłanie dotyczące spotkania, mówiła wcześniej dziennikarzom, że historia sprzed 74 lat jest bardzo bolesna. Mówiła, że organizatorzy marszu środowisk narodowych "na banery wynoszą »Burego« jako bohatera, wiedząc o tym, że jest to postać bardzo kontrowersyjna w tych stronach". - Wiedząc o tym, że idą ulicami, pod oknami domów, w których mieszkają potomkowie, krewni ofiar - podkreślała.

- Przyszliśmy tu pomyśleć, pomilczeć i zapalić świece ku pamięci podlaskich Białorusinów zabitych przez oddziały "Burego" na przełomie stycznia i lutego 1946 roku - takie słowa znalazły się w odczytanym przez nią przesłaniu. - Byli to przecież ludzie właśnie tacy, jak my, którzy stąd pochodzimy, tu mieszkamy, pracujemy, mamy swoje rodziny i - nie myśląc o jakichkolwiek różnicach - wspólnie tworzymy lokalną społeczność - mówiła Wappa.

 

Romuald Rajs "Bury"


Pion śledczy IPN, który prowadził śledztwo dotyczące pacyfikacji w 1946 r. wsi Zanie, Zaleszany, Końcowizna, Szpaki i Wólka Wygonowska przyjmuje, że ofiar było 79 (według członków społecznego komitetu rodzin - o trzy więcej), w tym 30 furmanów, z których usług oddział korzystał, przemieszczając się po okolicy. Wśród ofiar były także dzieci. IPN przyjął kwalifikację prawną tej zbrodni jako ludobójstwo. W 2005 r. umorzył śledztwo m.in. dlatego, że po wojnie prawomocnie zakończyło się postępowanie wobec części sprawców, inni już nie żyli, a pozostałych nie udało się ustalić.

Kpt. Romuald Rajs "Bury" został po wojnie skazany na śmierć przez rozstrzelanie. W 1995 roku Sąd Warszawskiego Okręgu Wojskowego unieważnił wyroki śmierci wobec niego i jego zastępcy Kazimierza Chmielowskiego. Obaj skazani zostali wtedy zrehabilitowani.

dk/grz/ PAP, polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie