Strażacy pojechali do pożaru, ale paliło się... 200 kilometrów dalej
Strażacy z Ząbkowic Śląskich zostali wezwani do pożaru piętrowego budynku. Na miejscu jednak nic się nie paliło. Okazało się, że pomylił się operator numeru alarmowego, a ogień trawił dom 200 km od miejsca, w które wysłał jednostki.
We wtorek w nocy strażacy z Ząbkowic Śląskich dostali zgłoszenie z Centrum Powiadamiania Ratunkowego we Wrocławiu o pożarze budynku w miejscowości Henryków w powiecie ząbkowickim.
Do akcji ruszyło kilka zastępów państwowej i ochotniczej straży pożarnej. Po przyjeździe na wskazane miejsce okazało się jednak, że nic się nie pali.
ZOBACZ: Wracając z sylwestra zauważyli palący się dom. Bracia uratowali sześcioosobową rodzinę
Operator numeru alarmowego wysłał strażaków w niewłaściwe miejsce. Faktyczny pożar miał miejsce w Henrykowie Lubańskim - miejscowości oddalonej o prawie 200 kilometrów, w powiecie lubańskim.
Błąd skorygowano i po kilkunastu minutach informacja o pożarze trafiła do właściwej jednostki. Gdy strażacy w końcu dotarli na miejsce, ogień zajmował już całe poddasze i przedpokój na piętrze budynku.
Gmina pomaga pogorzelcom
Pożar udało się ugasić po czterech godzinach. W akcję zaangażowanych było 43 strażaków.
W spalonym budynku mieszkały dwie rodziny. Na szczęście nikt nie został ranny, ale lokatorzy nie mogą wrócić do swoich mieszkań. Pomoc pogorzelcom zaoferowała gmina. W internecie uruchomiono też dla nich zbiórkę pieniędzy.
ZOBACZ: Wypadek wozu strażackiego w Słupsku. Trzy osoby ranne
Póki co nie wiadomo jak doszło do pomyłki - czy był to błąd operatora numeru 112, czy otrzymał on nieprecyzyjne informacje.
Przyczyna pożaru nie jest jeszcze znana.
Czytaj więcej