Książki powstańca na śmietniku. "Przechodnie ratowali co się dało"
Książki po zmarłym w grudniu Eugeniuszu Tyrajskim - Powstańcu Warszawskim - trafiły na śmietnik. - Przechodnie ratowali co się dało. (…) Byłam z nim zaprzyjaźniona, znałam go wiele lat. Jestem głęboko poruszona tą sytuacją - mówiła portalowi polsatnews.pl Monika Sarnecka z Fundacji Pamięci o Bohaterach Powstania Warszawskiego.
Eugeniusz Tyrajski, pseudonim Sęk, urodził się w 1926 roku. Uczestniczył w Powstaniu Warszawskim. Był wiceprezesem Związku Powstańców Warszawskich, współzałożycielem Fundacji Pamięci o Bohaterach Powstania Warszawskiego, podpułkownikiem w stanie spoczynku. Zmarł w Boże Narodzenie w wieku 93 lat.
ZOBACZ: Zmarł Eugeniusz Tyrjaski ps. Sęk, wiceprezes Związku Powstańców Warszawskich
"Nie wyrzucajcie dorobku naszych bohaterów"
W środę na Facebooku wspomnianej fundacji pojawiło się zdjęcie kontenera wypełnionego książkami należącymi do zmarłego powstańca. Miały one zostać wyrzucone z jego mieszkania przez jednego z członków rodziny.
"Nikt nie zawiadomił Związku Powstańców Warszawskich ani naszej Fundacji, że zamierza wyrzucić je do kontenera na śmieci. Przechodnie i sąsiedzi Eugeniusza ratowali co się dało. Apelujemy! Nie wyrzucajcie dorobku naszych bohaterów na śmietnik historii. Przekazujcie go nam, ludziom, którzy szanują pamięć o Bohaterach Powstania Warszawskiego" - czytamy.
Monika Sarnecka z biura prasowego fundacji w rozmowie z naszym portalem przyznała, że ta sytuacja bardzo ją dotknęła. - Z Eugeniuszem wiele rozmawialiśmy, przyjaźniliśmy się - dodała.
Sąsiedzkie oświadczenie
Sąsiad zmarłego powstańca, a także przewodnik miejski Franciszek Bojańczyk, jako pierwszy wstawił do sieci zdjęcie książek. Postanowił odnieść się do faktów, jakie udało mu się ustalić. Zamieścił na Facebooku oświadczenie.
"1) Zanim wystawiono kontener cała rodzina przeglądała pamiątki po »Sęku« przez dwa tygodnie, zostawiając całe pudła z dokumentami, które mogą w przyszłości trafić do Muzeum Powstania.
2) Książki, które trafiły do kontenera to wprawdzie cenne pozycje, ale dublety tych, które rodzina i tak miała. Te z dedykacjami i autografami zostały w domu.
3) Nie jestem wielkim fanem takiego pozbywania się książek, ale, jak tłumaczyła pani z rodziny, w ten sposób szybko rozeszły się one wśród ludzi. Biblioteki często te książki mają i już nowych nie przyjmują.
4) Nie jestem ani członkiem rodziny, ani bliskim sąsiadem, ale widząc kontener postanowiłem u źródła dowiedzieć się co jest grane. Żałuję, że tyle osób już in absentia ukrzyżowało rodzinę »Sęka«, nie znając całej historii".
Apel fundacji
Z kolei w czwartek, fundacja Pamięci o Bohaterach Powstania Warszawskiego zaapelowała do osób, które uratowały książki przed zniszczeniem.
"Wielu ludzi dobrej woli uratowało te książki, biorąc je do swoich domów. Wraz z Powstańcami Warszawskimi bardzo wszystkim dziękujemy (…). Jednocześnie mamy apel. Jeżeli wśród książek znalazły się jakieś pamiątki po naszym przyjacielu, to serdecznie prosimy o przekazanie ich do Związku Powstańców Warszawskich przy ul. Długiej 22 w Warszawie" - napisano.
Pamiątki po Tyrajskim chcą odpowiednio zabezpieczyć i przekazywać kolejnym pokoleniom warszawiaków.
"Nie mogliśmy wygłosić przemówienia"
Monika Sarnecka w rozmowie z nami przytoczyła historię rodzinną powstańca. Opowiedziała również o zdarzeniach towarzyszących przygotowaniom do pogrzebu Tyrajskiego.
- Syn Eugeniusza zabronił przemówień zarówno Związkowi Powstańców Warszawskich, jak i naszej fundacji. Nie zostaliśmy dopuszczeni do zabrania głosu. Przekazaliśmy list do odczytania, który jednak nie wybrzmiał podczas ceremonii pogrzebowej - opowiadała.
Kilka dni po pogrzebie do fundacji odezwał się wnuk zmarłego.
- Przeprosił i zaznaczył, że nie wiedział wcześniej o przygotowanym przez nas pożegnaniu. Zapewnił, że trafiło ono w dobre ręce, czyli do siostry Eugeniusza - zaznaczyła Sarnecka.
Czytaj więcej