Lekarze potrzebni od zaraz. Nie ma kto jeździć w karetkach
Białostockie pogotowie ratunkowe ma problem z dopięciem grafika. Brakuje lekarzy, którzy mogliby jeździć w karetkach. Ile jest wakatów i co to oznacza dla pacjentów? Sprawdzał reporter Polsat News Przemysław Sławiński.
Każdej doby w Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Białymstoku stacjonują 34 ambulanse - 24 to zespoły podstawowe, w których dyżurują tylko ratownicy i pielęgniarki, 10 to zespoły specjalistyczne, w których kierownikami są lekarze. Tych jednak brakuje.
Według dyrektora pogotowia Bogdana Kalickiego rozwiązaniem problemu byłoby znalezienie 4-5 chętnych. Okazuje się jednak, że po wielu miesiącach poszukiwań, medyków nie udaje się znaleźć.
Pogotowie obsługuje kilkanaście gmin. Poza Białymstokiem karetki stacjonują także w Bielsku Podlaskim, Mońkach, Hajnówce, Siemiatyczach i w Sokółce. Zatrudnieni medycy nie dają jednak rady obsłużyć wszystkich zespołów.
Potrzebni przy zawałach i udarach
Zespoły specjalistyczne dysponują dużo większą gamą leków niż zespoły podstawowe. Lekarze są z kolei niezbędni przy wezwaniach dotyczących udarów, zawałów i podrażnionych dróg oddechowych.
WIDEO: Dyrektor pogotowia szuka chętnych zarówno przez internet, jak i w lokalnej prasie
Dyrektor pogotowia szuka chętnych zarówno przez internet, jak i w lokalnej prasie. Bez skutku.
- Potrzebni są przede wszystkim specjaliści bądź też lekarze w trakcie specjalizacji z medycyny ratunkowej. Poza tym pediatrzy, interniści, chirurdzy, ortopedzi, anestezjolodzy. Są to specjalizacje deficytowe, których po prostu brak na rynku. Jest to brak wieloletni dotyczący nie tylko nas, ale także szpitali - powiedział Bogdan Kalicki.
Zdaniem Naczelnej Izby Lekarskiej w całej Polsce brakuje do 68 tys. lekarzy.
Czytaj więcej