Prokuratura w Belgii: to matka złamała prawo wywożąc Ibrahima do Polski
"Z informacji prokuratury w Antwerpii wynika, że to matka Ibrahima złamała prawo, wywożąc go do Polski. Belgijski sąd rodzinny w październiku 2018 r. wydał wyrok, na mocy którego dziecko miało zostać w Belgii z ojcem, a nie z matką w Polsce" - poinformowała korespondentka Polsat News w Brukseli Dorota Bawołek.
Belgijska prokuratura dodała, że informacja o tym, że ojciec dziecka jest pozbawiony władzy rodzicielskiej "nie jest prawdziwa". Wyrok miał zapaść 15 października 2018 r.
- Według wyroku belgijskiego sądu rodzinnego, dziecko miało pozostawać w Belgii, pod opieką ojca, a nie wracać do Polski z matką. Belgijskie prawo rodzinne bardzo różni się od tego obowiązującego w Polsce. Tu uważa się, że przypadku rozstania rodziców, w interesie dziecka jest to, żeby w jego sytuacji nic się nie zmieniło. Dziecko ma mieszkać w tej samej okolicy, chodzić do tej samej szkoły i spędzać tyle samo czasu z ojcem, czy z matką. Jeżeli któryś z rodziców decyduje się na wyjazd za granicę, to dziecko ma pozostać w Belgii - tłumaczy Dorota Bawołek.
WIDEO: Korespondentka Polsat News Dorota Bawołek tłumaczy szczegóły sprawy
"To dlaczego mnie uderzył i porwał dziecko?"
- Nic nie wiem o tym, że miałam złamać sądowy zakaz wyjazdu z Belgii z dzieckiem. Skoro mój były partner działał w zgodzie z prawem, to dlaczego mnie uderzył i porwał dziecko? Przecież to nielogiczne - powiedziała pani Karolina. Kobieta w poniedziałek wieczorem wyjechała do Belgii w poszukiwaniu syna.
ZOBACZ: "Pomóż mi, pomóż". Matka Ibrahima o momencie uprowadzenia chłopca
Rodzice Ibrahima poznali się w Belgii. Tam mieszkali do 2015 r. Zdaniem rodziny pani Karoliny 5 lat temu konkubinat został rozwiązany.
- Przez cały czas jesteśmy w kontakcie z oficerami Komendy Głównej Policji w Warszawie i komendy wojewódzkiej w Gdańsku. Z mediów społecznościowych i od Polaków z Belgii wiemy, że wnuczek był widziany na spacerze w Antwerpii. Z tego wynika, że ojciec nie specjalnie się ukrywa - powiedział dziadek chłopca pan Kazimierz.
Według matki dziecka, po prawomocnym wyroku potwierdzającym jej opiekę rodzicielską z lipca 2018 r., wróciła z synem do Polski. Jej zdaniem, w ostatnim czasie ojciec w ogóle nie miał z 10-letnim Ibrahimem kontaktu.
"Jestem gotowy wystąpić do belgijskiego ministra"
- W świetle przekazanych przez Polsat News informacji, jestem gotowy wystąpić do belgijskiego ministra sprawiedliwości o informację, co w tej sprawie działo się w tym kraju - powiedział na antenie Polsat News Michał Wójcik, wiceminister sprawiedliwości.
- Kiedy rano dowiedzieliśmy się, że został uruchomiony Child Alert poleciłem natychmiast poleciłem sprawdzić wszystkie systemy resortu czy ta sprawa kiedykolwiek u nas była. Według informacji, które uzyskałem z dwóch departamentów, mamy niemal 100 proc. pewność, że nigdy się taką sprawą nie zajmowaliśmy, matka nigdy nie zwracała się do nas o pomoc - mówił Wójcik.
WIDEO: zobacz rozmowę z wiceministrem Wójcikiem
- Są pewne procedury, które obowiązują. Współpracujemy w tym zakresie z organem centralnym, ale po drodze też są sądy, to one decydują - zaznaczył Wójcik pytany, czy strona polska nie mogła sprawdzić sytuacji rodziców 10-latka przed uruchomieniem procedury Child Alert.
Jak podkreślił, "dziwi go stanowisko prokuratury belgijskiej". - Coś byśmy wiedzieli wcześniej być może o tym, że jakieś postępowanie zostało wszczęte w związku z tym, że dziecko miało nie opuszczać Belgii, a ją opuściło. Nie wiem, co jest prawdą - stwierdził wiceminister.
"Informacje muszą być zweryfikowane"
- Bierzemy pod uwagę różne wersje, zarówno te, że dziecko jest w kraju jak i poza jego granicami - mówił w programie "Punkt Widzenia" rzecznik KGP Mariusz Ciarka. Pytany o doniesienia Polsat News z belgijskiej prokuratury mówiące, że "to matka złamała prawo wywożąc Ibrahima do Polski" Ciarka powiedział, że "takie informacje muszą być zweryfikowane".
- Zainteresowanie sprawą jest bardzo duże. Sama procedura to nie są kompleksowe poszukiwania. One rozpoczęły się zaraz po zgłoszeniu, kiedy do naszych systemów wprowadzono dane dot. zaginięcia chłopca. Wtedy wszystkie jednostki w kraju i za granicą wiedziały, że doszło do uprowadzenia rodzicielskiego - mówił rzecznik KGP.
Wideo: Ciarka zwrócił uwagę, że takich uprowadzeń mamy rocznie w Polsce kilkaset
Ciarka zwrócił uwagę, że takich uprowadzeń mamy rocznie w Polsce kilkaset. - Dwoje dorosłych rodziców nie może się dogadać, a cierpi dziecko - dodał.
10-letni Ibrahim został uprowadzony w niedzielę około godz. 21 na ulicy Ledóchowskiego na gdyńskim Obłużu. Porywaczem jest jego ojciec, obywatel Maroka - Azeddine Oudriss.
WIDEO: "Ibrahim nie ma z ojcem żadnej więzi" - matka porwanego chłopca rozmawia z dziennikarzami
- Z relacji matki wynika, że w niedzielę ok. godz. 21 doszło do zdarzenia, podczas którego biologiczny ojciec dziecka podszedł do matki, uderzył ją w głowę, siłą wciągnął dziecko do samochodu i odjechał - powiedział Polsat News komisarz Krzysztof Kuśmierczyk z KMP w Gdyni.
"Udało się skontaktować z synem"
Kom. Kuśmierczyk dodał, że policja posiada dane mężczyzny, który na stałe mieszka w Belgii. Po otrzymaniu zgłoszenia od 41-letniej matki dziecka policja zarządziła blokadę dróg i powiadomiła straż graniczną. - Niestety, mężczyzny nie udało się zatrzymać - mówił policjant.
Zaatakowaną kobietą zajęło się pogotowie ratunkowe. Założono jej cztery szwy.
W poniedziałek po południu, matce Ibrahima udało się skontaktować z synem. Według kobiety, chłopiec prawdopodobnie znajduje się poza granicami Polski.
ZOBACZ: Child Alert. Dziecko uprowadzone przez Marokańczyka. Mężczyzna może być niebezpieczny
Policja ostrzega, że mężczyzna może być niebezpieczny. Po porwaniu dziecka uruchomiono system Child Alert. Funkcjonariusze apelują o kontakt do wszystkich, którzy mają jakiekolwiek informację na temat miejsca pobytu dziecka, lub jego ojca.
Czytaj więcej