"To musi być zweryfikowane". Ciarka o doniesieniach prokuratury w Belgii
- Bierzemy pod uwagę różne wersje, zarówno te, że dziecko jest w kraju jak i poza jego granicami - mówił w programie "Punkt Widzenia" rzecznik KGP Mariusz Ciarka. Pytany o doniesienia Polsat News z belgijskiej prokuratury mówiące, że "to matka złamała prawo wywożąc Ibrahima do Polski" Ciarka powiedział, że "takie informacje muszą być zweryfikowane".
- Z ustaleń wynika, że dziecko jest całe i zdrowe, nie doszło do jakiejkolwiek ingerencji - mówił insp. Ciarka pytany o najnowsze wiadomości w sprawie uprowadzonego 10-letniego Ibrahima.
ZOBACZ: Prokuratura w Belgii: to matka złamała prawo wywożąc Ibrahima do Polski
- Zainteresowanie sprawą jest bardzo duże. Sama procedura to nie są kompleksowe poszukiwania. One rozpoczęły się zaraz po zgłoszeniu, kiedy do naszych systemów wprowadzono dane dot. zaginięcia chłopca. Wtedy wszystkie jednostki w kraju i za granicą wiedziały, że doszło do uprowadzenia rodzicielskiego - mówił rzecznik KGP.
Wideo: Ciarka zwrócił uwagę, że takich uprowadzeń mamy rocznie w Polsce kilkaset
"Relacje pomiędzy rodzicami nie były kluczowe"
- Takie informacje musza być zweryfikowane. Relacje pomiędzy rodzicami nie były kluczowe w przypadku uruchomienia samej procedury poszukiwań, a następnie Child Alert - powiedział pytany o doniesienia Polsat News.
"Z informacji prokuratury w Antwerpii wynika że to matka Ibrahima złamała prawo wywożąc go do Polski. Belgijski sąd rodzinny w październiku 2018 r. wydał wyrok, na mocy którego dziecko miało zostać w Belgii z ojcem, a nie z matką w Polsce" - poinformowała korespondentka Polsat News w Brukseli Dorota Bawołek.
Kilkaset uprowadzeń rocznie
Ciarka zwrócił uwagę, że takich uprowadzeń mamy rocznie w Polsce kilkaset. - Dwoje dorosłych rodziców nie może się dogadać, a cierpi dziecko - dodał.
ZOBACZ: "Pomóż mi, pomóż". Matka Ibrahima o momencie uprowadzenia chłopca
Przyznał, że za uruchomieniem procedury przemawiały względy bezpieczeństwa dziecka. - Po przyjęciu zgłoszenia o godz. 21 nastąpiła weryfikacja informacji czy mamy do czynienia z prawdziwym zgłoszeniem. Stwierdzono, że mogło dojść do uprowadzenia rodzicielskiego, gdzie może być zagrożone życie chłopca. Takie podejrzenia były m.in. dlatego, że ojciec użył przemocy - wyjaśnił gość "Punktu Widzenia".
- Uruchomienie Child Alertu o godzinie 6.45 w poniedziałek nie było przypadkowe. Właśnie wtedy budzimy się, jedziemy do pracy, włączamy telewizję, wtedy ta informacja może dotrzeć do jak największej rzeszy osób - powiedział Ciarka.
Wskazał również, że śledczy biorą pod uwagę różne wersje - zarówno te, że dziecko jest w kraju, jak i poza jego granicami. - Na chwilę obecną powinniśmy skupić się wszyscy na tym, aby chłopiec był cały, zdrowy, aby ustalić miejsce jego pobytu. Jeżeli zostanie ustalone jego miejsce pobytu i będziemy pewni, że jest całe i zdrowe, wtedy zostaną odwołane poszukiwania - podał rzecznik KGP.
Czytaj więcej