Zachwyt po premierze "Halki" w reżyserii Mariusza Trelińskiego. Fantastyczny występ Piotra Beczały
Owacje trwały dwadzieścia minut - tak publiczność przyjęła "Halką" Stanisława Moniuszki w Teatrze Wielkim w Warszawie. Wcześniej najlepszą polską operę narodową w reżyserii Mariusza Trelińskiego oklaskiwali widzowie w Wiedniu. Kamera "Wydarzeń" była jedyną, którą zaproszono na ten wyjątkowy wieczór.
Na premierze - jak to się mówi - była cała Warszawa. Powodów było kilka - ale najważniejszym był on - Jontek. Najpiękniejsze arie w "Halce" nie należą do niego, ale dla słuchaczy liczy się to, że zaśpiewał je Piotr Beczała.
Fani Beczały są w stanie pokonać Atlantyk, by usłyszeć go w nowojorskiej Metropolitan Opera, wydać od 300 do 500 euro na bilet do mediolańskiej La Scali, i czekać kilkanaście godzin w kolejce do Opery Wiedeńskiej, aby zobaczyć go na scenie. Tak samo było w Teatrze Wielkim - Operze Narodowej w Warszawie - bilety na "Halkę" z tenorem sprzedały się w kwadrans.
Skarb narodowej wokalistyki
W IV akcie jest już po wszystkim. Porzucona przez Janusza Halka za chwilę popełni samobójstwo. Jontek jeszcze tego nie wie, jeszcze śpiewa swoją pieśń - skarb narodowej wokalistyki. O tej arii mówi się, że jest polskim "E lucevan le stelle" - arią Cavaradossi'ego Toski Pucciniego, ale prawda jest taka, że to nasz Moniuszko wyprzedził Włocha o jakieś 50 lat.
WIDEO: Premiera "Halki" w Teatrze Wielkim - Operze Narodowej
W inscenizacji Mariusza Trelińskiego z genialną scenografią Borisa Kudlicki "Halka" jest pokojówką z Hotelu Kasprowy. Jesteśmy w jakimś '75 roku - "Kasprowy" zbudowany na polecenie Edwarda Gierka jest w PRL-u luksusowym hotelem dla gości dewizowych, ale także dla cinkciarzy i badylarzy.
Oto najsłynniejszy polski mazur - made in Polska Ludowa. Ta inscenizacja dwa miesiące temu podbiła Wiedeń.
Cały reportaż z premiery w niedzielę w Polsat News o godzinie 15:30.
Czytaj więcej