Odesłała dziecko, które połknęło agrafkę. Lekarka usłyszała zarzuty
Zarzut narażenia na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu 6-miesięcznego chłopca postawiła Prokuratura Regionalna w Łodzi lekarce SOR w szpitalu w Krotoszynie.
Poinformował o tym w środę rzecznik łódzkiej prokuratury regionalnej Krzysztof Bukowiecki.
Do zdarzenia doszło jesienią 2018 roku. Na SOR w Krotoszynie (Wielkopolskie) przyjęty został sześciomiesięczny chłopiec. Rodzice poinformowali, że syn połknął agrafkę. Dyżurująca lekarka skierowała dziecko na oddział chirurgii dziecięcej do szpitala w Ostrowie Wlkp.
Nie było odpowiedniego sprzętu
Jak tłumaczył wówczas rzecznik krotoszyńskiej placówki, szpital w Krotoszynie nie ma odpowiedniego sprzętu, który umożliwiałby usunięcie ciała obcego u niemowlaka. Według niego, dziecku została udzielona wszelka możliwa pomoc. Natychmiast po dotarciu na SOR wykonane zostało zdjęcie RTG, z którego wynikało, że ma on agrafkę w przełyku. W chwili przyjmowania chłopiec był pogodny, bawił się ze swoim ojcem. Nie miał też niepokojących objawów niewydolności krążeniowej czy oddechowej, zaburzeń połykania ani innych niepokojących cech, które zagrażałyby jego życiu.
ZOBACZ: Lewe zwolnienia lekarskie. Siedem osób, w tym lekarka zatrzymanych w Gdyni
Aby przyspieszyć transport do Ostrowa Wlkp., biorąc pod uwagę stabilny stan dziecka, dyżurująca lekarka zaproponowała, aby rodzice przewieźli synka własnym samochodem. Rodzice postanowili poprosić o pomoc policję w Krotoszynie, która na sygnale dźwiękowym pilotowała ich z dzieckiem do oddalonego o blisko 30 km Ostrowa Wlkp.
Utknęła w okolicy tchawicy
Na oddziale SOR w Ostrowie Wlkp. lekarz dyżurujący stwierdził, że agrafka utknęła w okolicy tchawicy. Zdaniem kierownika oddziału chirurgii dziecięcej w ostrowskim szpitalu, sytuacja, kiedy agrafka była rozprężona, otworzona, była realnym zagrożeniem dla pacjenta. Podczas podróży z Krotoszyna do Ostrowa Wlkp. prywatnym samochodem nastąpiło dalsze jej przemieszczenie. W jego ocenie zalecanie transportu prywatnego było nieprawidłowe.
ZOBACZ: Lekarka cierpi na rzadką chorobę. Bez leku, na który już jej nie stać, czeka ją śmierć
Ze względu na wiek chłopca i lokalizację agrafki, która przebiła okolicę tchawicy, zadecydowano o przewiezieniu dziecka z Ostrowa Wlkp. do Szpitala Klinicznego nr 1 im. Marii Curie-Skłodowskiej we Wrocławiu. Chłopiec pojechał do Wrocławia specjalistyczną karetką na sygnale. W czasie transportu był pod opieką lekarza, ratownika i pielęgniarki.
"Pani doktor nie przyznała się do popełnienia zarzutu"
Po doniesieniach medialnych śledztwo z urzędu wszczęła początkowo Prokuratura Rejonowa w Krotoszynie. Ostatecznie postępowanie przejęła Prokuratura Regionalna w Łodzi. Jej rzecznik, prokurator Krzysztof Bukowiecki poinformował w środę, że lekarka SOR w szpitalu w Krotoszynie usłyszała zarzut narażenia na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu sześciomiesięcznego chłopca.
Według prokuratury, kobieta nie zleciła dodatkowych badań dziecka, nie zleciała transportu medycznego chłopca, jak również nie ustaliła ze szpitalem, do którego zostało skierowane, czy placówka ma możliwości leczenia na miejscu w takim zakresie.
- Pani doktor nie przyznała się do popełnienia zarzutu, złożyła wyjaśnienia. Obecnie prokurator analizuje je i w najbliższym czasie podejmie decyzję, co do sposobu zakończenia postępowania - powiedział Bukowiecki.
Kobiecie może grozić kara do pięciu lat więzienia.