Relacjonował w sieci przebieg epidemii. Zaginął w niewyjaśnionych okolicznościach
W Wuhanie zaginął Chen Qiushi, prawnik i bloger, który jako jeden z pierwszych relacjonował w mediach społecznościowych przebieg epidemii koronawirusa. Pojawiły się informacje, że trafił na przymusową kwarantannę, ale władze tego nie potwierdzają.
Chen Quishi do Wuhanu przyjechał ostatnim pociągiem, zanim władze objęły kwarantanną 11-milionowe miasto. Twierdził, że chce relacjonować rozwijającą się epidemię.
Chen i inni chińscy blogerzy własnymi słowami opowiadają o tym, co widzą, a skala takich relacji w Chinach jest bezprecedensowa. Dzięki takim wideoblogerom, Komunistyczna Partia Chin po raz pierwszy od 1945 roku nie kontroluje w pełni przekazu, który trafia do społeczeństwa.
Uważa się za dziennikarza obywatelskiego
Chen przez dwa tygodnie filmował szpitale, chorych, ulice, a nawet wielki plac budowy, gdzie powstawał tymczasowy szpital w Wuhan. Początkowo prawnik relacje zamieszczał na chińskim odpowiedniku TikToka, ale władze zablokowały mu konto. Relacje zaczął publikować na Twitterze i YouTube’ie, które w Chinach są nielegalne.
Wideo: Zobacz materiał Polsat News na temat chińskiego blogera
"Rozmawiałem z pielęgniarką. Pytałem, czy stresuje ją, że jest tak wielu pacjentów. Odpowiedziała, że teraz to nic i wcześniej było ich dużo więcej. Korytarze były tak przepełnione, że nie dało się przecisnąć" - mówił Chen na jednym z opublikowanych nagrań.
"Za mało masek, za mało odzieży ochronnej, za mało zapasów, a co najważniejsze - za mało testów na wirusa i za mało stawianych diagnoz. Wszystko, co można zrobić, to zamknąć się w domu. Jeśli zrobisz test i wynik jest pozytywny, potrzebujesz łóżka szpitalnego. Jeśli masz łóżko szpitalne, potrzebujesz lekarza. Ale tam leżą długie rzędy ludzi i nie ma lekarza, więc nie ma sensu iść do szpitala" - kontynuował.
Relacje Chena przyciągnęły miliony obserwujących, ale też uwagę policji. Przesłuchiwano nie tylko jego, ale i jego rodziców mieszkających tysiące kilometrów dalej.
Spodziewano się jego zniknięcia
Według CNN rodzina i przyjaciele Chena spodziewali się, że za jego działalność chińskie władze w każdej chwili mogą go aresztować, dlatego kontaktowali się z nim kilka razy dziennie. Mężczyzna przestał odbierać telefon w miniony czwartek. Przed upływem doby na jego Twitterze został opublikowany apel jego matki o pomoc w ustaleniu miejsca pobytu Chena. Przezorny bloger miał zostawić bliskim dane do logowania na jego kontach w obawie przed własnym zniknięciem.
陈秋实妈妈呼吁网友寻找秋实下落!陈秋实昨天说要去方舱医院,从晚上七八点到凌晨两点都处于失联状态。#WuhanCoronavirus #Wuhan #WuhanChina pic.twitter.com/FtrGjr495H
— 陈秋实(陳秋實) (@chenqiushi404) February 6, 2020
Przyjaciel blogera Xu Xiaodong przekazał, że rodzice Chena zostali poinformowani przez służby bezpieczeństwa o poddaniu ich syna przymusowej kwarantannie. Miały jednak odmówić wskazania miejsca jego pobytu. Według Xu i innych osób z otoczenia blogera, bezpośrednio przed zniknięciem nie miał on żadnych objawów chorobowych.
Policja w Wuhanie odmawia odpowiedzi na pytania o los Chena, a w biurze spraw zagranicznych prowincji Hubei automatycznie włącza się odtwarzanie wiadomości: "nie wierz w plotki, nie rozpowszechniaj plotek".
Czytaj więcej