"Wbił mnie w fotel". Konieczna o filmie "Boże Ciało"
- Narracja jest nienachalna, dba o to, żebyśmy nigdy nie mogli stanąć na chwilę po jakiejś stronie na pewno. Myślę, że to jest też tajemnica i wielka wartość tego filmu - powiedziała Aleksandra Konieczna, która w "Bożym Ciele" zagrała kościelną Lidię. Film w reżyserii Jana Komasy powalczy dzisiaj o Oscara.
O Oscara w kategorii najlepszy pełnometrażowy film międzynarodowy walczą w tym roku filmy: "Boże Ciało" Jana Komasy (Polska), "Kraina miodu" Ljubomira Stefanowa i Tamary Kotewskiej (Macedonia Północna), "Nędznicy" Ladja Ly (Francja), "Ból i blask" Pedro Almodovara (Hiszpania) oraz "Parasite" Bonga Joon-ho (Korea).
"Coś jest w nim amerykańskiego"
"Nie ekscytuję się rzeczami, na które nie mam wpływu" - powiedziała w Polsat News Lidia Konieczna o emocjach związanych z wyścigiem do prestiżowej nagrody. Aktorka w filmie "Boże Ciało" zagrała kościelną.
ZOBACZ: Polka zaśpiewa na gali rozdania Oscarów
- To jest i tak dla nas bardzo wielki sukces znaleźć się w tej piątce filmów świata uznanych przez akademików amerykańskich za najlepsze - powiedziała. Konieczna dodała, że to tym większy sukces, jeśli porówna się środki przeznaczone na promocję "Bożego Ciała" i te, które przeznaczono na reklamę filmu "Parasite". Zauważyła również, że koreańska produkcja otrzymała Złotą Palmę w Cannes, a "Boże Ciało" dopiero po ceremonii wręczenia Oscaró pojawi się w kinach w USA.
Aktorka przyznała, że po obejrzeniu filmu pomyślała, że "coś jest w nim amerykańskiego". - Tak pomyślałam dlatego, że to sacrum z profanum tak w tym filmie "chodzi" blisko siebie, jest tak zmontowane, że przez to (film - red.) dostaje takiej dynamiki - dodała.
WIDEO: Aleksandra Konieczna w Polsat News opowiada o filmie "Boże Ciało"
Obejrzała film trzy razy
Konieczna obejrzała "Boże Ciało" trzy razy.
- Ten film trochę mnie wbił w fotel i byłam przyczajona - powiedziała. Dodała, że później przychodziło jej do głowy wiele refleksji dotyczących paradoksu, w którym osoba wykluczona - główny bohater - mimo tego, że nie może, to jednak staje się księdzem. - I poprzez oszustwo i jednak świętokradztwo, udaje mu się zrobić bardzo, bardzo dużo dobrych rzeczy. Właściwie terapeutyzować straumatyzowaną społeczność - powiedziała.
ZOBACZ: Oscary 2020. Komu kibicują polscy politycy?
- Film jest o tym, że przeznaczenie, czy też matryca w postaci wyroku wypalona na naszej skórze nas nie minie tak, jak bohatera na końcu filmu - dodała.
Konieczna wspomniała również jedną ze scen, która ostatecznie nie znalazła się w obrazie.
- To była wstrząsająca scena, ale mogła ponoć naruszać uniwersalność i delikatną narrację tego filmu. Ta narracja jest nienachalna, ona dba o to, żebyśmy nigdy nie mogli stanąć na chwilę po jakiejś stronie na pewno. Myślę, że to jest też tajemnica i wielka wartość tego filmu - dodała.
Czytaj więcej