Pobił rekord świata, do kraju wrócił tanimi liniami
Armand Duplantis, który w sobotę podczas mityngu w Toruniu wynikiem 6,17 ustanowił rekord świata w skoku o tyczce i zarobił ponad milion szwedzkich koron, wrócił w niedzielę do Sztokholmu samolotem jednej z tanich linii lotniczych.
Samolot z Gdańska wylądował o godzinie 16:26 na obsługującym tanie linie lotnicze lotnisku Skavsta w Nykoeping oddalonym aż o 100 kilometrów od centrum stolicy Szwecji. Powitany został trzema złotymi balonami w kształcie cyfr 6, 1 i 7.
Zgromadzonym w hali lotniska dziennikarzom powiedział: "podczas lotu była mgła, lecz ja się właśnie czuję, jakbym latał w zwolnionym tempie w gęstej mgle. To co się wydarzyło w sobotę jeszcze do mnie nie doszło. Nie ma słów na opisanie tego, co czuję".
ZOBACZ: Polak nowym rekordzistą świata w nurkowaniu na wysokości
- Teraz przez kilka dni będzie odpoczywał, ponieważ potrzebuje dużo snu. Po mityngu w Duesseldorfie spał aż 17 godzin. Teraz zobaczymy, ale myślę, że będzie to dłużej - powiedziała jego matka Helena Duplantis. - W sobotę na mityngu w Glasgow będzie próbował poprawić swój rekord - dodała.
"Jeszcze tej zimy poprawi swój rekord"
Jeszcze przed zawodami w Toruniu mówiła, że w tym roku jej syn używa zupełnie innych, sztywniejszych tyczek niż w ubiegłym roku. - Dopiero się do nich przyzwyczaja, lecz w Glasgow będzie skakał po raz pierwszy na jeszcze sztywniejszej - poinformowała.
- Myślę, że jeszcze tej zimy Armand poprawi swój rekord i to nie tylko raz. Moim zdaniem jeszcze przed olimpiadą skoczy 6,25. Jest w stanie to zrobić - zapowiedział z kolei menedżer tyczkarza Daniel Wessfeldt.
W swoim czasie był menedżerem Jeleny Isinbajewej, która poprawiała rekord świata aż 30 razy, za każdym razem inkasując specjalne premie.
- Właśnie tak będzie w przypadku Armanda. Po Toruniu każdy organizator musi być przygotowany na odpowiednie premie startowe i bonus za rekord, a za każdy dopłacą też sowicie sponsorzy, tak że najbliższa przyszłość Armanda może być mierzona w milionach - powiedział Wessfeldt cytowany na łamach dziennika "Aftonbladet".