Żołnierz strzelał do ludzi w centrum handlowym. Podczas ataku pisał na Facebooku
Liczba osób ranionych w sobotę przez żołnierza, który zabił 20 osób wzrosła do 31 - podały tajskie władze. Mimo szturmu policji i wojska na centrum handlowe, gdzie ukrył się napastnik i prawdopodobnie przetrzymuje zakładników, nie udało się go unieszkodliwić. Ambasada RP w Bangkoku monitoruje sytuację. Na obecną chwilę nie ma informacji o poszkodowanych obywatelach polskich - podało MSZ.
Agencje podają sprzeczne informacje dotyczące przebiegu zdarzeń, wiadomo jedynie, że ponad siedem godzin po rozpoczęciu około godz. 15.30 czasu lokalnego (godz. 9.30 czasu polskiego) strzelaniny nadal trwa obława na żołnierza.
Media podały, że matka żołnierza, którego zidentyfikowano jako sierżanta Jakapantha Thommę, została przywieziona przez policję do centrum handlowego Terminal 21 w nadziei, że przekona go do poddania się.
Do masakry doszło w Nakhon Ratchasima, jednym z największych miast Tajlandii, znanym też jako Korat i położonym około 250 km od Bangkoku w północno-wschodniej części kraju.
ZOBACZ: Strzelanina w Seattle. Wiele ofiar
Według jednych relacji żołnierz najpierw zastrzelił dwie lub trzy osoby, z którymi się pokłócił, potem udał się do bazy wojskowej, gdzie zdobył nową broń, prawdopodobnie karabin maszynowy, ukradł samochód i zastrzelił kolejne osoby.
Inna wersja zdarzeń mówi, że żołnierz zastrzelił swego dowódcę, a przyczyną tragedii miał być konflikt między nim a przełożonym.
A video shows soldier identified as Sgt. Jakkrapanth Thomma firing an assault rifle into the traffic close to Terminal 21 shopping mall in Korat. He has shot dead at least 12 victims so far, police say. #กราดยิงโคราช
— Khaosod English (@KhaosodEnglish) February 8, 2020
Story: https://t.co/1qWp0ylxf8 pic.twitter.com/kR8XNeXaHp
Następnie sierżant, jadąc przez miasto, strzelał do ludzi, a potem dotarł do popularnego centrum handlowego Terminal 21, gdzie według mediów społecznościowych doszło najpierw do strzelaniny na parkingu, a potem wewnątrz obiektu.
Nie ma informacji o zakładnikach, których żołnierz miał wziąć w centrum handlowym. Agencja TASS podała wcześniej, powołując się na tajską agencję TNA, że zabójca przetrzymuje ich na trzecim piętrze tego kompleksu.
AP podaje, że władze Tajlandii poprosiły kanały telewizyjne, aby nie pokazywały zdjęć na żywo z centrum handlowego, gdzie podczas ewakuacji ludzi policja stara się nie dopuścić do tego, by zdołał się wśród nich ukryć napastnik.
Pisał na Facebooku
Według AFP lokalne władze zamknęły całą dzielnicę handlową miasta, inne agencje piszą o zablokowaniu ulic wokół centrum handlowego.
Żołnierz przed i po rozpoczęciu strzelaniny zamieszczał na swoim profilu na Facebooku zdjęcia i wpisy. Najpierw napisał: "Śmierć jest nieunikniona dla wszystkich", a już w trakcie masakry: "Czy mam się poddać?".
Konto na Facebooku znikło po pewnym czasie, a następnie władze serwisu społecznościowego poinformowały, że zostało ono usunięte, ze względu na zamieszczane na nim treści. Facebook dodał w komunikacie, że będzie też "usuwał wszelkie wpisy związane z tym atakiem".
Rzecznik ministerstwa obrony Kongcheep Tantrawanit powiedział dziennikarzom, że na razie nikt nie wie, jakie były motywy sierżanta. - Wygląda na to, że oszalał - dodał.
Reuters podaje, że pewnej grupie ludzi, którzy robili zakupy w popularnym centrum handlowym Terminal 21, gdy dotarł tam zabójca i zaczął strzelać, udało się uciec.
ZOBACZ: Strzelanina w Niemczech. Sześciu zabitych to członkowie jednej rodziny
Dowódca sił zbrojnych Tajlandii Apirat Kongsompong nakazał dowódcom lokalnym natychmiastowe skierowanie żołnierzy na miejsce masakry oraz wszczęcie śledztwa.
Premier Prayut Chan-ocha złożył kondolencje rodzinom ofiar strzelaniny i zaapelował do służb bezpieczeństwa o jak najszybsze unieszkodliwienie napastnika.
Agencje podkreślają, że choć Tajlandia należy do najbardziej uzbrojonych krajów świata, to bardzo rzadko dochodzi tam do takich incydentów, a zwłaszcza do ataków, w których cywile padają ofiarami wojskowych.
Czytaj więcej