Korwin-Mikke wzywa do wsparcia Łukaszenki "broniącego niepodległości Białorusi"
Do wsparcia prezydenta Alaksandra Łukaszenki "broniącego niepodległości Białorusi" przed szantażem Rosji, poprzez "zabezpieczenie" dla tego kraju dostaw ropy i gazu, wezwał we wtorek Janusz Korwin-Mikke, prezes partii KORWiN.
Podczas wtorkowej konferencji prasowej przed siedzibą Ministerstwa Spraw Zagranicznych w Warszawie Korwin-Mikke przekonywał, że nie ma ważniejszej sprawy w polskiej polityce wschodniej, niż niepodległość Ukrainy i Białorusi, które oddzielają nas od Rosji. - Polska znajduje się nie między Niemcami a Rosją, a między Niemcami a Ukrainą i Białorusią - zaznaczył polityk.
Groźba przyłączenia Białorusi do Rosji?
Jak dodał, on sam był traktowany jak "ruski agent", gdy wiele lat temu przekonywał do dbania o niepodległość Białorusi i popierania Łukaszenki, żeby tę niepodległość zachować. Przypomniał, że w grudniu ub. roku były "bezprecedensowe naciski" na Łukaszenkę, aby Białoruś przyłączyła się do Federacji Rosyjskiej. W Polsce "nie zrobiono ani kroku", aby wesprzeć prezydenta Białorusi - zauważył.
ZOBACZ: Rosja wznowiła dostawy ropy do białoruskich rafinerii
- Na szczęście pan prezydent Łukaszenka odmówił, po raz kolejny potwierdził, że nie przyłączy się do Federacji Rosyjskiej. Ale cały czas istniała groźba szantażu, że (Rosjanie) odetną Białoruś od (dostaw) ropy i gazu - powiedział Korwin-Mikke. Sytuacja, w której Polska nie zagwarantowała Białorusi "przepływu potrzebnych ilości ropy i gazu", jego zdaniem dowodzi, że "PiS to albo ruscy agenci, albo ludzie zupełnie bez wyobraźni politycznej".
Oświadczenie partii KORWiN
Asystent prezesa KORWiN Karol Wilkosz przypomniał oficjalne oświadczenie partii z 4 stycznia br., w którym wezwano do konkretnego poparcia Alaksandra Łukaszenki, "broniącego niepodległości Białorusi, poprzez zabezpieczenie dla tego kraju dostaw energii". "III RP powinna wezwać do tego wszystkie kraje Unii Europejskiej, bo to jest prawdziwa możliwość zapobieżenia niebezpiecznej ekspansji Rosji" - zaznaczono w oświadczeniu.
Korwin-Mikke mówił, że w odpowiedzi na jego apele ws. niepodległości Białorusi zawsze mu odpowiadano, iż "nie można popierać Łukaszenki, bo tam nie ma demokracji". Zwrócił jednocześnie uwagę na sobotnią wizytę w tym kraju sekretarza stanu USA Mike'a Pompeo.
ZOBACZ: "Nie rozumiem dlaczego tak ostro reagujemy". Korwin-Mikke o słowach Putina
- Na szczęście Stany Zjednoczone 3 dni temu poparły pana Łukaszenkę. Przyjechał pan Pompeo na Białoruś, uścisnęli sobie ręce z panem Łukaszenką. Okazuje się, że interesy polityczne są ważniejsze, niż to, czy w danym kraju panuje demokracja, czy nie panuje demokracja, albo jakikolwiek inny ustrój - zauważył Korwin-Mikke. - Domagam się, aby Polska prowadziła politykę realnego interesu państwowego, a nie kierowała się różnymi fantasmagoriami, jak demokracja, czy coś takiego - podkreślił.
Prawa człowieka na Białorusi
Na uwagę, że Mike Pompeo podkreślał w Mińsku, iż Stanom Zjednoczonym zależy na tym, by na Białorusi były przestrzegane prawa człowieka i prawa obywatelskie, Korwin-Mikke odparł, że "prawa człowieka na Białorusi są przestrzegane".
- Kiedyś nawet domagałem się, żeby z Białorusi przyjechała ekipa i zbadała, jak u nas przebiegają wybory, czy są uczciwe, czy nie. Nie wiem, o jakie prawa człowieka na Białorusi może chodzić. Na Białorusi jest wykonywana kara śmierci, ale w Stanach Zjednoczonych też. Może chodzi o prawa polityczne? No tam tego nie ma, jest tam zdecydowanie mniej demokracji, niż w Stanach Zjednoczonych. Dzięki temu, takie kraje jak Rosja, Chiny, czy Białoruś rozwijają się szybciej, niż Stany Zjednoczone w tej chwili - zaznaczył polityk.
Czytaj więcej