Chciała upamiętnić Żydówkę wydaną Niemcom przez Czeszkę. Straciła pracę
Martina Lehmannová, dyrektor Muzeum-Pomnika Lidice, postanowiła upamiętnić Żydówkę, którą jedna z mieszkanek Lidic wydała w ręce Niemców tuż przed masakrą dokonaną przez nich w tej miejscowości. Kierowniczkę placówki oskarżono o "ignorancję i zniekształcanie faktów historycznych". Po naciskach czeskiego ministra kultury Lehmannová musiała zrezygnować z pracy.
Martina Lehmannová kierowała Muzeum-Pomnikiem Lidice od kwietnia 2017 r. Szefowa placówki uznała, iż należy upamiętnić Żydówkę, którą jedna z mieszkanek Lidic wydała w ręce Niemców tuż przed masakrą dokonaną w tej miejscowości. Spotkało się to jednak z protestem mieszkańców miasta, którzy zarzucili Lehmannovej brak empatii.
Masakra we wsi Lidice
W czerwcu 2019 r. czeska telewizja wyemitowała reportaż, w którym przedstawiono materiał opracowany cztery lata wcześniej przez Vojtěcha Kyncla z Instytutu Historii Akademii Nauk. Według jego ustaleń w 1942 r. jedna z mieszkanek Lidic wydała Niemcom mieszkającą u niej Żydówkę, Štěpánkę Mikešovą, która później zginęła w niemieckim obozie zagłady Auschwitz.
ZOBACZ: "Bramy piekła zostały zniszczone zbyt późno". Światowe Forum Holokaustu w Jerozolimie
Do wydania Żydówki doszło tuż przed masakrą wsi dokonaną przez oddziały SS i niemieckiej policji w odwecie za przeprowadzony 27 maja 1942 r. zamach na Protektora Rzeszy Reinharda Heydricha. 10 czerwca Lidice zostały otoczone przez Niemców, bo zamachowcy mieli powiązania z tą miejscowością. Wszystkie budynki spalono, mężczyzn rozstrzelano, a kobiety wysłano do obozów. Zginęło 340 mieszkańców wsi.
"Nie możemy kwestionować, ani ignorować wyników badań"
Ofiary masakry upamiętniono serią monumentów. Są one dla Czechów symbolem męczeństwa ich narodu. Ujawnienie informacji, że jedna z mieszkanek Lidic mogła wcześniej wydać Żydówkę, nie spodobało się jednak części krewnych ofiar. Protest przybrał na sile, gdy dyrektorka muzeum zapowiedziała potrzebę upamiętnienia i tej ofiary wojny.
W ubiegłym roku krewni ofiar napisali list otwarty, w którym poinformowali o zakończeniu współpracy z Muzeum-Pomnikiem w Lidicach.
ZOBACZ: "Na wolność wychodzi się przez te kominy". Wspomnienia byłych więźniów obozu Auschwitz
Fakt, iż dyrektorka muzeum nie odrzuciła nowych informacji historyka Vojtěcha Kyncla nazwali "ignorancją i zniekształcaniem faktów historycznych".
Lehmannova odpowiedziała z kolei w swoim oświadczeniu: "Chociaż w pełni rozumiem emocje, które mogły być spowodowane przez te informacje, instytucja pamięci, taka jak Muzeum-Pomnik Lidice, nie może ani natychmiast kwestionować, ani ignorować wyników badań".
Propozycja: albo zrezygnuje z pracy, albo zostanie zwolniona
Odmienne zdanie w tej sprawie miał czeski minister kultury Lubomír Zaorálek. 20 stycznia poinformował Lehmannovą, że albo sama zrezygnuje z pracy, albo zostanie zwolniona.
Dyrektorka muzeum złożyła dymisję. "Muzeum-Pomnik Lidice ma ogromne znaczenie dla Republiki Czeskiej i świata. A misją muzeum jest zajmowanie się historią w pełnym jej zakresie, krytycznie, nie odrzucając dyskusji, nawet na temat rzeczy nieprzyjemnych" - napisała Lehmannova w oświadczeniu wydanym po ogłoszeniu rezygnacji.
Dodała, że "postanowiła sama złożyć rezygnację, gdyż nie ma już zaufania do ministra kultury". "Jestem i pozostanę dumna z mojej pracy dla Muzeum-Pomnik Lidice" - podkreśliła Lehmannova.
Resort kultury zapowiedział przeprowadzenie konkurs na nowego dyrektora. Ma nim zostać osoba, "która połączy strony sporu".