Urodziła się niepełnosprawna w wyniku zaniechań w szpitalu. Sąd wydał wyrok
Na kary grzywny skazał w piątek Sąd Rejonowy w Białymstoku lekarza i dwie położne, oskarżonych o narażenie przedwcześnie narodzonego dziecka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia. To powtórny proces. W pierwszym zapadły wyroki uniewinniające, które w drugiej instancji zostały jednak uchylone.
Lekarz ma zapłacić 20 tys. zł grzywny, położne - po 3 tys. zł. Sąd zasądził też matce dziecka 10 tys. zł w formie częściowego zadośćuczynienia za doznane krzywdy. Wyrok nie jest prawomocny.
Sprawa dotyczy jednego z oddziałów Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Białymstoku. Oskarżeni to młody lekarz (wówczas w trakcie rezydentury) i dwie doświadczone położne. Prokuratura Okręgowa w Białymstoku zarzuciła im, że w czerwcu 2015 roku nieumyślnie narazili przedwcześnie narodzone dziecko na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia.
ZOBACZ: Lekarze uratowali noworodka poparzonego w wybuchu biokominka
Lek rozkurczowy zamiast badania
W ocenie prokuratury, doszło do tego, ponieważ - mimo zgłaszanego przez pacjentkę w 26. tygodniu ciąży silnego bólu - lekarz dyżurny nie przeprowadził badania położniczego, a kobieta dostała jedynie lek rozkurczowy. Położne, które były wtedy na nocnym dyżurze, oskarżono o to, że - wiedząc o dolegliwościach pacjentki - wobec braku reakcji lekarza dyżurnego, nie zawiadomiły lekarza nadzorującego.
"Brak odpowiedniej reakcji osób, na których ciążył obowiązek opieki nad ciężarną pacjentką, skutkował nierozpoznaniem przedwczesnego rozpoczęcia porodu, co w efekcie zwiększyło ryzyko wystąpienia w okresie okołoporodowym głębokiego niedotlenienia dziecka" - argumentowała prokuratura w akcie oskarżenia.
Dziewczynka urodziła się bez oznak życia, czynność serca udało się przywrócić dopiero po 10 minutach reanimacji; jest niepełnosprawna.
Sprawa przekazana do ponownego rozpatrzenia
W listopadzie 2017 roku białostocki sąd rejonowy uznał, że co prawda były nieprawidłowości, ale nie rodzą one odpowiedzialności karnej i całą trójkę oskarżonych uniewinnił. Od tamtego wyroku odwołała się prokuratura oraz pełnomocniczka oskarżycielki posiłkowej, czyli matki dziecka.
Ponad roku temu Sąd Okręgowy w Białymstoku uwzględnił ich apelacje, wyrok uchylił i sprawę przekazał sądowi rejonowemu do ponownego rozpoznania.
ZOBACZ: 13-miesięczna dziewczynka w szpitalu. Ma obrażenia głowy, kończyn i okolic intymnych
Wina trójki oskarżonych
W piątek w nowym procesie sąd pierwszej instancji uznał winę trojga oskarżonych. Skazał ich na grzywny, różnicując ich wysokość przy założeniu, że odpowiedzialność lekarza za stan pacjentki była większa, niż położnych. Kar grzywny chciała w tej sprawie prokuratura, choć niższych, niż orzekł sąd. Solidarnie cała trójka ma też zapłacić matce dziecka 10 tys. zł w formie częściowego zadośćuczynienia.
Uzasadniając ten wyrok sędzia Grażyna Redos-Kryńska mówiła - odwołując się do zeznań kobiety i innych pacjentek z jej sali na szpitalnym oddziale - że wielokrotnie zgłaszała ona ból i czuła się coraz gorzej, a lekarz dyżurny był u niej w odstępie blisko pięciu godzin (w procesie lekarz wyjaśniał, że zajmował się innymi pacjentkami), w międzyczasie zlecając jedynie podanie leku rozkurczowego. Przywoływała też zeznania lekarza nadzorującego, który zapewniał, iż dyżurny miał obowiązek powiadamiać go o zmianie stanu pacjentki i nie wydawał żadnych poleceń ograniczających jej badania.
Przywoływała też opinie biegłych, niekorzystne dla oskarżonego. W ocenie tych lekarzy, gdyby dwie godziny wcześniej pacjentka została zbadana, były realne szanse na rozpoznanie, że zaczął się poród i na to, by wcześniak urodził się w lepszym stanie zdrowia.
ZOBACZ: Spóźniony poród. Za niepełnosprawność dziecka winią lekarza
"Lekarz zaniechał przeprowadzenia badania"
Jak uzasadniała sędzia, przestępstwo którego dopuścili się oskarżeni, było w formie zaniechania: lekarz zaniechał przeprowadzenia odpowiedniego badania, a położne nie zawiadomiły lekarza nadzorującego o stanie zdrowia pacjentki, gdy dyżurny nie reagował.
Orzekając grzywny, sąd wziął pod uwagę m.in. wcześniejszą niekaralność oskarżonych.
Na publikacji orzeczenia lekarza i położnych nie było. Obrońca tych ostatnich na gorąco mówiła, że będzie składała wniosek o uzasadnienie na piśmie, co otwiera drogę do złożenia apelacji.
Równolegle do tej sprawy toczy się postępowanie cywilne o odszkodowanie od szpitala, w którym zatrudnieni są lekarz i położne.