LOT zawiesza połączenia z Chinami. Do Pekinu poleci jeszcze jeden samolot
Polski narodowy przewoźnik poinformował o zawieszeniu wszystkich lotów z Polski do Pekinu. Samoloty PLL LOT nie będą tam latać od dziś aż do 9 lutego - poinformował PLL LOT. Decyzja firmy ma związek z epidemią koronawirusa w Chinach. Do Pekinu poleci jeszcze jeden samolot - po pozostającą w Chinach załogę oraz pasażerów z Polski i Unii Europejskiej, którzy zdecydują się wrócić.
Na Okęciu wciąż lądują samoloty chińskich linii lotniczych Air China z Pekinu. Nie wiadomo, czy przewoźnik zdecyduje się zawiesić połączenia.
ZOBACZ: Polacy z Wuhan trafią do Francji. "To będzie szybka akcja"
"W związku z ogłoszonym przez Międzynarodową Organizację Zdrowia (WHO) komunikatem dotyczącym rozprzestrzeniania się koronawirusa 2019-nCoV i po konsultacji z Ministerstwem Zdrowia i sztabem działającym przy Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, zarząd Polskich Linii Lotniczych LOT podjął decyzję o tymczasowym zawieszeniu rejsów do Pekinu do 9 lutego br. Decyzja ta jest podyktowana szczególną troską o zapewnienie pełnego bezpieczeństwa pasażerom i członkom załogi LOT-u" - podał LOT.
"Przywiezie do Polski członków załogi"
"Samolot, który wyleci z Warszawy do Pekinu w piątek (31 stycznia br.) przywiezie do Polski członków załogi LOT-u pozostających w Chinach oraz tych pasażerów z Polski i Unii Europejskiej, którzy zdecydują się wrócić do kraju" - poinformowała w komunikacie spółka. Samolot wróci do Polski w sobotę.
LOT zapewnił, że jest w stałym kontakcie z przedstawicielami rządu przy organizowaniu dodatkowych rejsów dla Polaków, gdy będzie taka potrzeba.
"Niemal cały personel apelował o zawieszenie lotów"
Wiceprzewodnicząca Związku Zawodowego Personelu Pokładowego i Lotniczego Agnieszka Szelągowska mówiła polsatnews.pl, że o zawieszenie lotów do Pekinu apelował niemal cały personel pracujący na tych trasach.
- Z Polski do Pekinu tygodniowo przylatuje ok. 3 tys. osób. Chociaż samoloty do i z Chin są dezynfekowane, to już samoloty, do których przesiadają się pasażerowie w Polsce - już nie - powiedziała Szelągowska.
- Ok. 90 proc. pasażerów, którzy przylatują z Chin przesiada się na połączenia europejskie i krajowe, a my nie wiemy z kim mamy do czynienia. Nawet jeżeli ktoś nie ma objawów, to nie znaczy, że nie jest nosicielem wirusa. Taka osoba może zarażać współpasażerów i członków załogi. Może zostawiać wirusa również na powierzchniach w samolocie - dodała wiceprzewodnicząca Związku.
Szelągowska dodała, że personel nie przechodził żadnej kwarantanny po lotach do Pekinu. - Zwykle mamy dwa dni wolnego i wracamy do pracy. Podczas lotu mamy zabezpieczenie w postaci masek z filtrem i rękawiczek. Trudno jest jednak przesiedzieć 10 godzin w masce - trzeba chociażby zjeść - mówiła.
- Nie chcemy być przywieźć do Polski "pasażera zero" - podsumowała wiceprzewodnicząca.
Czytaj więcej