Były marszałek skazany. Sąd uznał, że molestował, ale nie próbował zgwałcić
Na trzy lata pozbawienia wolności skazał w środę Sąd Okręgowy w Przemyślu byłego marszałka woj. podkarpackiego Mirosława Karapytę. Jest to kara niższa o rok od wymierzonej przez sąd pierwszej instancji. Wyrok jest prawomocny. Uzasadnienie wyroku, podobnie jak cały proces w obu instancjach, odbyło się za zamkniętymi drzwiami.
Karapyta po wyjściu z sali powtórzył do dziennikarzy, że jest i czuje się niewinny.
- Nie jestem gwałcicielem. Teraz wreszcie uznał to sąd. Będziemy w trzeciej instancji dowodzić, że nie popełniłem żadnego z zarzucanych mi czynów – powiedział. Zapowiedział też złożenie kasacji od wyroku.
Sądy uniewinniły Karapytę od zarzutu korupcji
Lubelska prokuratura oskarżyła byłego marszałka województwa podkarpackiego o korupcję, płatną protekcję i zgwałcenie. Postawiła mu łącznie 16 zarzutów. Najobszerniejsza część zarzutów wobec Karapyty dotyczyła przestępstw urzędniczych, to znaczy płatnej protekcji i korupcji.
Były marszałek usłyszał pierwszy wyrok w styczniu 2019 roku. Wówczas Sąd Rejonowy w Przemyślu skazał go na cztery lata więzienia.
Sąd pierwszej instancji, w przypadku zarzutu gwałtu, zmienił kwalifikację czynu, uznając Karapytę winnym usiłowania gwałtu, z kolei sąd odwoławczy także zmienił kwalifikację i uznał Karapytę sprawcą molestowania seksualnego.
Ponadto w pierwszej instancji były marszałek województwa został uniewinniony z części zarzutów płatnej protekcji i korupcji; w drugiej z kolejnych dwóch.
Jak wyjaśnił mec. Mucha, sąd odwoławczy uniewinnił jego klienta od przyjęcia korzyści majątkowej oraz od przyjęcia korzyści osobistej.
Inni urzędnicy również skazani
Apelację od wyroku pierwszej instancji złożyli obrońcy oskarżonego oraz prokuratura. Wniesiono wtedy o uniewinnienie, zaś prokuratura starała się, by Karapytę uznano jednak za winnego.
Wraz z byłym marszałkiem przed przemyskim sądem stanęło jeszcze dwóch innych oskarżonych: Henryk S. - były burmistrz Ustrzyk Dolnych, i Robert M. - były zastępca komendanta powiatowego policji w Jarosławiu.
ZOBACZ: Korupcja w piłce nożnej. Jest wyrok dla "Fryzjera"
Henryk S. został skazany w pierwszej instancji m.in. za wręczanie łapówek Karapycie na 1 rok i 6 miesięcy w zawieszeniu na 5 lat i grzywnę 10 tys. zł. Natomiast Robert M. został skazany za ujawnienie Karapycie tajemnicy śledztwa na grzywnę w kwocie 3 tys. zł. Sąd odwoławczy utrzymał w mocy wymiar obu kar.
Postępowanie trwało kilka lat
Proces byłego marszałka rozpoczął się w kwietniu 2018 r., po trzech latach od skierowania aktu oskarżenia, który wiosną 2015 r. trafił najpierw do Sądu Okręgowego w Rzeszowie.
Razem z nim oskarżonych zostało jeszcze osiem innych osób - sprawy sześciu zostały wyłączone do odrębnych postępowań.
Rzeszowski sąd uznał, że właściwszym będzie przemyski sąd okręgowy, gdyż do najpoważniejszych przestępstw objętych aktem oskarżenia doszło w byłym woj. przemyskim i przekazał sprawę do Przemyśla.
W kwietniu 2016 roku proces Karapyty miał zatem ruszyć przed Sądem Okręgowym w Przemyślu, jednak wówczas się nie rozpoczął.
Sądy wyłączały się z orzekania
Sąd na niejawnym posiedzeniu przychylił się częściowo do wniosku obrońcy jednego z oskarżonych o wyłączenie siedmiorga oskarżonych, w tym Karapyty, do odrębnego postępowania i rozpoznania przed Sądem Rejonowym w Rzeszowie.
ZOBACZ: Gawłowski w sądzie: trafiłem tutaj z powodów czysto politycznych
Chodziło wtedy o zmniejszenie liczby osób oskarżonych w jednej sprawie, czyli o ekonomikę i szybkość procesu.
Od tego czasu sprawa byłego marszałka zaczęła krążyć między sądami, które kolejno wyłączały się z orzekania w tej sprawie. Ostatecznie sprawa trafiła do Sądu Rejonowego w Przemyślu.
Tu z kolei rozpoczęcie procesu opóźniała niezdolność do stawienia się przed sądem Karapyty, który przeszedł operację. Stosowne zaświadczenia, w tym od biegłych sądowych i ze szpitala, były przedstawiane sądowi. W rezultacie proces ruszył 16 kwietnia 2018 r.
W okresie, jaki obejmował akt oskarżenia, Karapyta pełnił funkcje wojewody podkarpackiego, a później marszałka woj. podkarpackiego. Na te stanowiska desygnowany był przez Polskie Stronnictwo Ludowe, którego był wówczas członkiem.
Z ugrupowania wystąpił po postawieniu mu zarzutów przez prokuraturę. Karapyta nie przyznał się do popełnienia żadnego z zarzucanych mu czynów.
Czytaj więcej