Śmierć Stachowiaka. Byli policjanci przerywają milczenie i obciążają kolegę

Polska
Śmierć Stachowiaka. Byli policjanci przerywają milczenie i obciążają kolegę
Polsat News

Trzech policjantów skazanych za przekroczenie uprawnień i znęcanie się nad Igorem Stachowiakiem, który zmarł na komisariacie we Wrocławiu, obciąża kolegę. Ich zdaniem, czwarty funkcjonariusz przekroczył uprawnienia, używając paralizatora. Według nowej opinii lekarzy, Stachowiak miał złamaną chrząstkę krtani, co mogło być jedną z przyczyn śmierci. W środę rusza apelacja ws. śmierci mężczyzny.

Reporter Polsat News Piotr Kaszuwara dotarł do byłych policjantów skazanych w procesie dotyczącym okoliczności śmierci Igora Stachowiaka. Przez cztery ostatnie lata żaden z mundurowych, którzy zasiedli na ławie oskarżonych, nie zdecydował się na rozmowę z mediami. Trzech z czterech funkcjonariuszy w końcu przerwało milczenie.

 

"Nie wykonywał poleceń. Trzymało go sześciu policjantów"

 

Przed kamerą Polsat News opowiedzieli po kolei, co ich zdaniem działo się 15 maja 2016 roku w komisariacie przy ulicy Trzemeskiej we Wrocławiu. 

 

- Stała się na pewno tragedia, bo zginął człowiek. Sam to do dzisiaj przeżywam. Nawet ten widok sam reanimacji pamiętam jak dzisiaj - powiedział Adam W.

 

- Mężczyzna zachowywał się agresywnie, kopał, nie wykonywał poleceń, użycie paralizatora, według mnie, było zasadne - dodał. - Dalej zastanawiam się, dlaczego później stracił przytomność i jej nie odzyskał - mówił.

 

ZOBACZ: Proces byłych policjantów ws. śmierci Igora Stachowiaka. Jest termin apelacji

 

- Po tym się ubrał i wyszedł normalnie z toalety - mówi Paweł G., który brał udział w interwencji od jej początku na rynku aż do przewiezienia do komisariatu. Jego zdaniem Igor Stachowiak był agresywny i stawiał opór, sprawiając wrażenie, że jest pod wpływem narkotyków.

 

- Obok niego nikt nie stał, więc nie widzieliśmy, żeby kogokolwiek zaczepiał. Ale postanowiliśmy sprawdzić, co on tam robi, tak naprawdę. Od tego się ta interwencja zaczęła. Od początku jego zachowanie było trochę dziwne, ponieważ pamiętam, że nie chciał okazać dowodu osobistego, powiedział, że mamy sobie go sami znaleźć w jego torbie, która znajdowała się obok. Nie chciał wyjąć ręki z kieszeni - powiedział Paweł G. - Nie chciał z nami pójść dobrowolnie, zaczął się szarpać. W międzyczasie przyjechał drugi radiowóz i wspólnie nie mogliśmy sobie z nim poradzić - powiedział były policjant.

 

ZOBACZ: Śmierć Stachowiaka. Sąd uniewinnił mężczyznę oskarżonego o naruszenie nietykalności policjantów

 

Następnie przypomniał zdarzenia z komisariatu, gdy Stachowiak był w toalecie.

 

- Był to jedyny moment, kiedy wykonywał nasze polecenia. Jednak kiedy odpięliśmy mu jedną kajdankę, znowu zaczął zadawać nam uderzenia, potem zaczął odpychać. W którymś momencie chyba w sześciu policjantów próbowaliśmy go obezwładnić, aż w pewnym momencie Igor Stachowiak przestał się ruszać i wtedy Paweł P. zauważył, że on nie oddycha - dodał były funkcjonariusz.

 

Byli policjanci obwiniają kolegę

 

W ubiegłym roku sąd uznał czterech policjantów za winnych m.in. przekroczenia uprawnień, niezgodnego z zasadami użycia paralizatora i torturowania 25-letniego Igora Stachowiaka. Sąd uznał, że takie znamiona nosi porażenie paralizatorem osoby zatrzymanej, która ma założone kajdanki. Mieli działać wspólnie i w porozumieniu, za co zostali nieprawomocnie skazani na kary bezwzględnego więzienia.

 

Na środę Sąd Okręgowy we Wrocławiu wyznaczył pierwsze posiedzenie w sprawie odwoławczej. Byli funkcjonariusze Paweł P., Adam W. i Paweł G. przygotowali m.in. nową opinię biegłych. Wszyscy trzej sugerują także, że przekroczenia uprawnień i niezgodnego z regulaminem wykorzystania paralizatora miał się dopuścić czwarty funkcjonariusz - Łukasz R. Ten ostatni nie zgodził się na rozmowę z Polsat News.

 

Prokuratura z Poznania, która zajmowała się tą sprawą, nie dopatrzyła się do tej pory związku pomiędzy interwencją policjantów a śmiercią 25-latka.

 

ZOBACZ: Wyroki ws. zamieszek po śmierci Igora Stachowiaka. Oskarżone były 24 osoby

 

Były policjant Paweł P. powiedział, że po wydarzeniach we wrocławskim komisariacie musiał korzystać z pomocy psychiatry, bardzo długo nie wychodził z domu, a także wyprowadził się z rodzinnej miejscowości. 

 

- Ten dzień był dla mnie tak samo tragiczny jak dla rodziny Igora Stachowiaka. Ratowałem ludzkie życie, a oskarżono mnie o śmierć człowieka - powiedział Paweł P. w rozmowie z Polsat News.

 

- Nagonka na mnie zaczęła się jeszcze tego samego dnia, kiedy zmarł Igor Stachowiak. Z zawodu jestem ratownikiem medycznym, więc ze śmiercią ludzi często spotykałem się w poprzedniej pracy. W tym przypadku było inaczej, ponieważ usiłowałem ratować ludzkie życie, a społeczeństwo uznało mnie za mordercę - dodał były policjant. 

 

- Zastanawiałem się, dlaczego wydarzyła się taka tragedia. Całe życie pomagałem innym, nie skrzywdziłem nikogo. A teraz ludzie odwrócili się ode mnie - powiedział Paweł P., który przystąpił do reanimacji Igora Stachowiaka. Jak dodał, po zdarzeniu nie mógł spać, jeść i normalnie funkcjonować.

 

WIDEO: policjanci przerwali milczenie po czterech latach

  

 

Funkcjonariusze mają nową opinię biegłych

 

Byli policjanci dysponują nową, prywatną opinią biegłych na temat Igora Stachowiaka. Wynika z niej, że zmarły 25-latek był pod działaniem środków psychoaktywnych. 

 

Jednak w 2016 roku substancje te nie znajdowały się jeszcze na urzędowej liści i zostały na nią wciągnięte dopiero w 2018 roku.

 

Tej wersji zaprzecza jednak Maciej Stachowiak, ojciec zmarłego Igora, który uważa, że opinia ta nic nie wniesie.

 

ZOBACZ: "Miałem pewność, że paralizator to środek bezpieczny". Były policjant w procesie ws. Stachowiaka

 

- Po to te badania toksykologiczne były. Z tego, co wiem były to bardzo śladowe ilości. Nie wiem, czy to było zapalenie "trawki". Były jakieś leki typu tramadol, syn był alergikiem - powiedział Maciej Stachowiak.

 

- Byli policjanci poinformowali także o zmianie adwokatów. Teraz reprezentować ich będą bardzo znane nazwiska, wśród nich m.in. dziekan Izby Adwokackiej we Wrocławiu, profesor Uniwersytetu Wrocławskiego i były wiceminister sprawiedliwości - ustalił reporter Polsat News Piotr Kaszuwara.

 

Byli policjanci zapowiedzieli także, że zamierzają się stawić w środę na rozprawie apelacyjnej w Sądzie Okręgowym w Warszawie. Jak dowiedział się reporter Polsat News Piotr Kaszuwara, oskarżeni zapowiedzieli, że będą składać wyjaśnienia.

 

Ojciec: złamana chrząstka krtani

 

Maciej Stachowiak powiedział reporterowi Polsat News, że błędem było, że jako świadkowie nie byli wezwani członkowie ekipy pogotowia ratunkowego, która przyjechała do komisariatu, aby ratować jego syna.

 

Maciej Stachowiak stwierdził, że nowa opinia toksykologiczna, którą dysponują byli policjanci skazani w procesie dotyczącym sprawy śmierci jego syna, nie wnosi niczego nowego.

 

ZOBACZ: Ojciec Igora Stachowiaka: jestem przekonany, że na komisariacie zabito mojego syna

 

Sam jednak zaznaczył, że posiada informację, która mówi, że jego syn miał pękniętą chrząstkę tarczowatą krtani. Zdaniem ojca zmarłego Igora uszkodzenie tej chrząstki, mogło być jedną z przyczyn jego śmierci. Sugeruje także, że uszkodzenie tego typu mogło powstać podczas interwencji policjantów wobec jego syna.

 

Zdaniem rodziny, z opinii wynika, że na szyi zmarłego Igora były odciśnięte palce lewej dłoni. W wywiadzie dla Polsat News Adam W. przyznał, że jest oburęczny. - Ciężko mi się do tego odnieść, ja byłem tam fragmentarycznie i w mojej obecności żadne duszenie nie miało miejsca - przekonuje Adam W.

 

Inna przyczyną zgonu 25-latka mógł być stres. Ojciec Igora uważa, że "chyba nie ma wątpliwości, że wywołali go u niego sami policjanci".

 

Sąd: policjanci winni. "Widzieli wijącego się z bólu Stachowiaka"

 

W czerwcu 2019 roku Sąd Rejonowy we Wrocławiu skazał czterech byłych policjantów, którzy w dniu śmierci Stachowiaka, pełnili służbę, jako funkcjonariusze Komisariatu Policji Wrocław Stare Miasto na kary od 2 do 2,5 roku więzienia. Łukasz R., Paweł G., Paweł P. oraz Adam W. zostali oskarżeni o przekroczenie uprawnień i znęcanie się nad osobą pozbawioną wolności.

 

Prokuratura stwierdziła jednak, że "wyczerpująco zebrany w toku śledztwa materiał dowodowy nie daje podstaw do skierowania aktu oskarżenia w zakresie nieumyślnego spowodowania śmierci Igora S."

 

ZOBACZ: Od 2 lat do 2,5 roku więzienia dla byłych policjantów oskarżonych ws. śmierci Igora Stachowiaka

 

Najwyższą karę - 2,5 roku wiezienia - sąd orzekł dla Łukasza R., który miał użyć trzykrotnie paralizatora wobec Stachowiaka.

 

Sędzia Krzysztof Korzeniewski, uzasadniając wydany w piątek wyrok, podkreślił, że "nie budzi jakichkolwiek wątpliwości, że oskarżeni zdawali sobie sprawę z cierpień, jakich doznawał zatrzymany Igor Stachowiak". - Godzili się na zadawanie tych cierpień - podkreślił.

 

Dodał, że policjanci widzieli "wijącego się z bólu Igora Stachowiaka, a pomimo to po raz kolejny i kolejny ten ból mu zadawali przy użyciu urządzenia taser".

 

Proces ten nie miał jednak wyjaśnić przyczyn śmierci Stachowiaka, a jedynie, czy nie doszło do naruszenia regulaminów.

 

Zatrzymany na rynku, zmarł w komisariacie

 

Igor Stachowiak zmarł w maju 2016 r. po zatrzymaniu i przewiezieniu na komisariat policji Wrocław Stare Miasto.

 

Według pierwszej opinii lekarzy, przyczyną śmierci była ostra niewydolność krążeniowo-oddechowa. Tę samą przyczynę biegli medycy sądowi potwierdzili przed sądem.

 

ZOBACZ: Uduszenie jedną z prawdopodobnych przyczyn śmierci Igora Stachowiaka

 

Zeznali także, że Stachowiak był pod wpływem narkotyków i został kilkakrotnie rażony paralizatorem, a te czynniki w połączeniu doprowadzić miały do niewydolności.

 

Ujawnienie okoliczności śmierci Igora Stachowiaka wywołało we Wrocławiu zamieszki. Sąd skazał na kary od sześciu miesięcy w zawieszeniu do 1,5 roku czynnego więzienia 24 osoby oskarżone o udział w rozruchach po śmierci Igora Stachowiaka. W maju 2016 roku tłum otoczył komisariat przy ul. Trzemeskiej we Wrocławiu. Niektóre z osób zaatakowały policjantów.

hlk/ml/dk/ Polsat News, polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie